- Stało się coś? – powtórzył pytanie wyraźnie zaniepokojony.
- Zamykałeś dzisiaj sklep, prawda?
Dopiero, gdy już wypowiedziałam te słowa, zdałam sobie sprawę z absurdu tej sytuacji; zadzwoniłam w środku nocy do chłopaka, na którego jestem teoretycznie obrażona i nie mamy kontaktu od Bóg wie jak dawna, po to by zapytać, czy zamknął sklep, w którym dzisiaj pracował. To miało sens.
- Ta-aak… - Był wyraźnie zdezorientowany. – A o co chodzi? Coś się stało? – zapytał po raz kolejny.
- Nie, nie, nic takiego, naprawdę. – Zaczęłam tak stanowczo zaprzeczać, że musiało być już dla niego oczywistym, iż tak naprawdę jestem na skraju załamania nerwowego. – Chociaż… - W mojej głowie zaświtała nowa myśl.
- Miley, o co chodzi? – dopytywał z uporem maniaka. – Powiesz w końcu, czy nie?
- Będę szczera. Jest środek nocy, potrzebuję wódki, a ty masz klucze do sklepu i liczę na to, że zrobisz dla mnie malutki wyjątek i sprzedasz mi jedną butelkę – wyrzuciłam z siebie na jednym tchu.
Zapadła cisza. Miałam wrażenie, że Zayn po prostu przetwarza w głowie po raz kolejny moje słowa, bo nie jest w stanie uwierzyć, że naprawdę powiedziałam właśnie to, co usłyszał. Minęło kilkadziesiąt sekund i chyba finalnie uzmysłowił sobie, że ta rozmowa ma miejsce w realnej rzeczywistości, bo wybuchnął tak głośnym śmiechem, że na pewno obudził wszystkich swoich domowników.
- Dobrą imprezę tam macie, co? – wykrztusił z siebie wciąż dusząc się ze śmiechu. – Widzę, że twoja słabość do drinków nabiera tempa, no ładnie, ładnie, to się nazywa desperacja! – Wyśmiewał mnie, ale w jego głosie słychać było czystą sympatię. – Ale wiesz co? Podziwiam cię, mi by było wstyd. Musisz mieć ostrego kaca albo, nie wiem, zajebistą imprezę, delirium tremens, imieniny cioci…
Zayn wpadł w swój charakterystyczny słowotok, tym razem o charakterze prześmiewczo-szyderczym, jednak gadał bardziej dla zgrywu i zaczepki, niż rzeczywistego wyszydzenia. Nawijał o moim alkoholizmie jak nakręcony, wymyślał coraz to nowe teorie, śmiał się jak wariat. W momencie, gdy właśnie miał przechodzić do kolejnego malowniczego opisu moich fizycznych dolegliwości związanych z odstawieniem wódki, poczułam… Samotność. Dosłownie w sekundę dopadło mnie paraliżujące uczucie samotności i pustki. Niezrozumienia. To było tak intensywne, że miałam wrażenie, że nie ma przy mnie nawet tlenu i zaczynam się dusić. Z trudem łapałam powietrze, które trafiało donikąd, bo w tamtej chwili czułam taką pustkę w sobie, że mogę się założyć, że nie miałam nawet płuc. Byłam całkowicie pusta w środku jak wydmuszka. Wydmuszka, którą niesforny dzieciak zrzucił ze stołu i właśnie, w kontakcie z podłogą, pękła na drobne kawałeczki. Coś mówiło mi, że to jest właśnie koniec, że w tym momencie jakaś część mnie umarła w środku. A może nie tylko część? W otępieniu sama nie rozumiałam swoich myśli, ale natrętnie, w kółko w głowie szepty uświadamiały mi, że klamka zapadła, kurtyna opadła, właśnie teraz wydarzy się coś, co zakończy pewien etap. Nie rozumiałam tego zupełnie. Wiedziałam tylko, że to uczucie próżni wewnątrz za chwilę rozerwie mnie na kawałki. Zaczęłam płakać. Mój szloch był tak żałosny, że w samej sobie budziłam litość. Nie słyszałam Zayna, nie słyszałam głosów w głowie. Zostałam tylko ja i nic więcej.
- …proszę cię, tylko powiedz, czy jesteś w domu. – Usłyszałam po chwili jakby spod wody.
- Przed – szepnęłam drżącym głosem, jakby to już było moje ostatnie tchnienie.
- Nie ruszaj się stamtąd. Będę za dziesięć minut – powiedział śmiertelnie poważnie i, nawet jak na niego, niesamowicie szybko, po czym rozłączył się nie czekając na odpowiedz.
Powrót do normalności zajął mi kilka minut. Z powrotem zaczęłam czuć chłodny wiatr, dygotać z zimna, myśleć. Nie wiedziałam, co powiem Zaynowi, gdy już tu się zjawi. Tak naprawdę, jakkolwiek cynicznie by to nie brzmiało, chciałam od niego tylko tę wódkę, a moje rozchwianie emocjonalne wolałam przeżywać w błogiej samotności, bez ludzi, którym musiałabym się tłumaczyć, spowiadać, wyjaśniać swoje myśli, których i tak nigdy nie zrozumieją. Ale cóż, przygotowałam się na to, że nie wszystko musi pójść zgodnie z planem. Teraz byłam skazana na towarzystwo, którego najbardziej nie chciałam w takim momencie najbardziej na świecie – ultragadatliwego Zayna, który nic o mnie nie wiedział, nie znał mojej historii, a w dodatku byłam święcie przekonana, że i tak, w swoim beztroskim uosobieniu, nie będzie w stanie mnie zrozumieć i w jakikolwiek sposób pomóc. No, chyba że naprawdę przyniesie tę wódkę. Ale istniał na tym świecie ktoś, kto by zrozumiał. Ktoś, kto by nie wypytywał, po prostu by wiedział. Spojrzałam na zegarek w telefonie. Była pierwsza dwadzieścia dwie. Zayn rozłączył się sześć minut temu. Miałam jeszcze chwilkę. Wybrałam numer.
- Co-oo… Co jest? – Jego głos sugerował, że właśnie przerwałam mu jakąś bardzo absorbującą czynność. Odebrał dopiero przy czwartym sygnale, jednak nie brzmiał na zaspanego, raczej na zdezorientowanego.
- W sumie to nic – odpowiedziałam tak głupio, że gorzej już się chyba nie dało.
- Stało się coś? – powtórzył ulubioną kwestię dnia Zayna.
- Nie, chciałam tylko… - No właśnie, co ja chciałam? Sama nie potrafiłam sobie odpowiedzieć na to pytanie. – Chciałam tylko pogadać, ale chwilkę, rozumiesz…
- Kto to? – zapytała Eleanor gdzieś w tle.
Rozpoznałam jej głos bez najmniejszego problemu. Przygryzłam dolną wargę, aż poczułam ukłucie bólu. To wszystko nie miało żadnego sensu.
- Nic ci nie jest? Wytrzymasz do jutra? – pytał, jak się spodziewałam, o mój stan, a nie o powód.
- Tak, myślę, że tak…
- Słuchaj – ściszył głos do szeptu i po zmienionej akustyce pomieszczenia domyśliłam się, że wyszedł do kuchni – nie mogę teraz rozmawiać. Oddzwonię do ciebie jutro, dobra?
- Tak, jasne. Wybacz, że przeszkodziłam… - Chciałam się dalej tłumaczyć, ale żadne mądre zdanie nie przyszło mi do głowy.
- Nie ma sprawy. Pogadamy jutro. Dobranoc Miley – rzucił ciepło, ale w jego głosie czuć było dziwny dystans.
- Dobranoc Lou – odpowiedziałam ciągłemu sygnałowi w słuchawce.
Nie zdążyłam się nawet na powrót załamać i poczuć odrzucona, gdy mój wbity w podłoże wzrok zarejestrował trampki Zayna. Podniosłam głowę. Stał przede mną i zdejmował z siebie czarną kurtkę. Został jedynie w koszulce z wielkim znakiem Batmana na torsie. Podał mi rękę i podniósł mnie z krawężnika, bez słowa zakładając mi swoją budrysówkę.
Gdy weszliśmy do mojego domu, nie bardzo wiedziałam co robić i jak się zachować. Usiadłam po turecku na drewnianej podłodze. Zayn zrobił dokładnie to samo naprzeciwko mnie. Dopiero teraz zauważyłam, że w rękach trzyma butelkę ginu. Ten widok przyniósł odczucia podobne do smaku piołunu z miodem – nienawidziłam tego jałowcowego gówna, ale naprawdę czułam, że potrzebuję alkoholu, więc i tak błogosławiłam w myślach Zayna, że przyniósł cokolwiek wysokoprocentowego. Byłam tak zdesperowana, że smakowałoby mi chyba nawet płyn do spryskiwaczy, oby tylko miał dobry procent.
- Znalazłem w barku wujka. Proszę – powiedział i podał mi butelkę. Był dziwnie milczący.
- Dzięki, wezmę szklanki.
- Nie, nie, ja pasuję – zaprotestował. – Nie piję alkoholu, ale jeśli nie miałabyś nic przeciwko…
Z delikatnym uśmiechem wyjął z kieszeni papierośnicę, w której leżało równiutko ułożone kilka skrętów. Wygrzebał jednego i uniósł przed moje oczy przekręcając na bok głowę w pytającym geście. Wyglądał jak mały szczeniak proszący pana o spacer.
- Nie krępuj się. – Cień uśmiechu przebiegł po mojej twarzy.
Dopiero teraz zauważyłam, że w rzeczywistości Zayn na urodzinach Eleanor nie wypił nawet kropli. Za to nadrobił innymi używkami z nawiązką.
- No, to zdrowie. – Odkręciłam butelkę i wzięłam spory łyk. Skrzywiłam się. Nie dość, że gin był ohydny, to jeszcze palił jak diabli.
- Oj, chyba jednak nie masz aż takiej pijackiej wprawy. – Zaśmiał się i figlarnie puścił do mnie oko. – Zdrowie, Maleńka – odpowiedział i zaciągnął się głęboko dymem ze skręta.
Widziałam, że Zayn ze wszystkich sił stara się poprawić mi humor, dlatego wciąż inicjował swoje niewinne flirciki i raczył mnie czułymi, nierzadko dwuznacznymi słówkami. Doceniałam jego starania, ale nic mu z tego nie wychodziło. Wciąż, gdzieś tam głęboko w sobie, czułam tę przerażającą pustkę, która pulsowała we mnie bólem niczym bolący ząb. Wiedziałam, że tak naprawdę nie dbam już o nic i z niczym nie walczę. Pierwsze emocje opadły, zobojętniałam. Pociągałam co kilka minut solidny łyk ginu, który jeszcze bardziej przytępiał wszystkie moje uczucia i myśli. Alkohol w tym momencie był dla mnie jak morfina na egzystencjalnego raka.
- No, Mils, teraz przyszła ta chwila, w której mówisz mi, co złego cię spotkało, a ja pocieszam cię i odpowiadam, żebyś nie przejmowała się ludźmi, bo, skoro cię ranią, to nie są tego warci. – Zayn w końcu rozgadał się w charakterystyczny dla siebie sposób, jednak, prawdopodobnie za sprawą marihuany, nieco bardziej filozoficznie.
Bez słowa skinęłam głową w kierunku zwiniętej w kulę kartki papieru, która leżała po drugiej stronie pokoju. Brunet jak na komendę wstał, podniósł znalezisko i energicznymi ruchami zaczął rozprostowywać papier na blacie starego kredensu.
- Widzę, że ostro było, co? – Rzucił mi spojrzenie przez ramię, nie przestając prasować ręką kartki. – Na pewno mogę…?
- Jasne – odpowiedziałam krótko, postawiłam butelkę i położyłam się na plecach na podłodze.
Z tej niecodziennej perspektywy patrzyłam na Zayna, który stał nade mną pochłonięty czytaniem wypocin Cassie. Miał na sobie czarne trampki, spodnie w tym samym kolorze i tę Batmanową koszulkę również bez kolorystycznych rewelacji. Wszystko to tworzyło jakby jeden, wspólny motyw z jego śniadą karnacją, charakterystyczną dla osób pochodzących z Bliskiego Wschodu. Przypomniałam sobie tamtą noc, kiedy tańczyliśmy w klubie i czułam zapach jego skóry, który przywodził na myśl ciepło, zmysłowość, orientalizm, namiętność, słońce. Nie byłam pewna, czy właśnie tak pachną wszyscy Mulaci, czy to może indywidualna cecha Zayna, jednak pociągało mnie to bez wątpienia. Podobnie jak jego egzotyczna uroda. Gdy stał tak nade mną, robiąc coraz większe oczy nad wymiętą kartką, przyszło mi na myśl, że ten niegrzeczny chłopak o umysłowości dziecka, naprawdę jest cholernie seksowny.
- Ta laska, to jakaś nawiedzona – rzucił nie odrywając wzroku od kartki. – Ciekawe kim są jej rodzice. Prorok i Dziewica Bogu Poślubiona? Hę? – Był wyraźnie zdegustowany stylem wypowiedzi Cassie.
- Prawie – odpowiedziałam szczerze rozbawiona. – Jej matka jest kucharką, ojciec szewcem. Ale nie zawiodę cię, bo ma w sobie coś na wzór boskiego pierwiastka. Jest stwórcą skórzanych butów, które robi sam, własnoręcznie. Oczywiście nikt tego nie kupuje i chodzi w nich tylko jego rodzina i najbliżsi krewni, ale mniejsza o to. Najważniejsze, że dokonuje aktów stwórczych – zakończyłam naśladując uprzedni, filozoficzny ton Zayna.
- Buty, stwarza coś z niczego. Buty znikąd. Ładnie – wymamrotał pod nosem, jakby naprawdę uwierzył w nadprzyrodzone zdolności ojca Cassie, Marka Dawsona, po czym ponownie pogrążył się w lekturze.
Od leżenia na drewnianej podłodze zaczęły boleć mnie plecy. Podniosłam się i z powrotem usiadłam po turecku, powracając również do pozostawionej samotnie butelki ginu. Zayn skończył lekturę. Zgniótł kartkę w kulę i z rozmachem przywalił nią o ścianę, dokładnie tak samo, jak ja przed kilkoma godzinami. Parsknęłam nieokiełznanym śmiechem. Kula papieru trafiła niemal dokładnie w to samo miejsce, co przy moim rzucie i odbijając się, z prędkością torpedy, wylądowała tam, skąd podniósł ją brunet. Nie wiedziałam, jakim cudem on to zrobił, ale prawie dusiłam się ze śmiechu.
- No, co? Po prostu odłożyłem na miejsce. – Wzruszył ramionami, jakby w tym wszystkim nie było nic dziwnego, ale widziałam, że resztkami sił powstrzymuje śmiech.
Usiadł naprzeciwko mnie, krzyżując nogi w pozycji kwiatu lotosu. Alkohol coraz bardziej mącił mi w głowie, ale coś w moim umyśle mówiło mi o powiązaniach tej rośliny z kulturą arabską, jednak nie potrafiłam sobie przypomnieć właściwego związku.
- Zayn, co oznacza kwiat lotosu? – zapytałam tym samym dając dowód swojego nietrzeźwego stanu.
- Jak to co? Że tak siedzę? – Przypalił kolejnego skręta.
- Nie, ogólnie. Znaczy nie ogólnie – poprawiłam się szybko kompletnie dezorientując chłopaka – tylko dla Arabów. Dla was lotos coś znaczy, no nie?
- Nas? – Uśmiechnął się wypuszczając dym. – Urodziłem się tutaj i nigdy w życiu nie byłem zagranicą. Ale mój ojciec jest Egipcjaninem, więc, jeśli chcesz to go zapytam. Wątpię, żeby wiedział, no ale to Arab… - dokończył powracając do filozoficznego tonu. – Chociaż, poczekaj, chyba wiem. Znaczy nie wiem – automatycznie przejął mój chaotyczny styl mówienia – ale wiem, że w godle Indii jest lotos – pochwalił się wiedzą i niemal spęczniał z dumy.
- Ale w Indiach nie ma Arabów, nie? – W głowie miałam taką karuzelę, że nie byłabym w stanie nawet odnaleźć tego kraju na mapie.
Zayn zaśmiał się głośno i gardłowo.
- Trzymaj – podał mi palącego się jointa – bo już nie mogę tego słuchać. – Uśmiechnął się czule, jak matka włączająca dziecku jego ulubioną kreskówkę, żeby się uspokoiło.
Wciągnęłam dym w płuca i od razu zaczęłam krztusić się i kaszleć, aż poczułam cieknące łzy. Oddałam tlący się niedopałek patrząc na niego, lekko przekrwionymi oczami, ze wstrętem. Zapiłam kaszel ginem.
- Wiesz co, Miley? – Czarne tęczówki Zayna były wymierzone prosto we mnie. – Fajna jesteś, serio. Nie przejmuj się jakimś głupim pierdoleniem bez sensu. – Skinął na poturbowany list. – Nie wiedziałem, że przyjechałaś tu z przymusu i w ogóle, cała ta akcja z twoim domem, ciężka sprawa. – Zamyślił się, jakby szukał odpowiednich, czy raczej jakichkolwiek, słów. – Nie bój się, ze mną nic ci tu nie grozi. – Uśmiechnął się ponownie wbijając wzrok w moją twarz.
Uśmiechnęłam się krzywo. Nie miałam ochoty tłumaczyć mu, że to wcale nie sprawa domu, z którą zdążyłam się już oswoić, wzbudziła we mnie tak negatywne emocje. Przysunęłam się bliżej niego. Nie wiedziałam dlaczego, ale wciąż w głowie próbowałam dokładnie odtworzyć zapach jego skóry, co nie do końca potrafiłam zrobić, więc zapragnęłam go po prostu poczuć. Niechcący, niewątpliwie za sprawą procentów we krwi, przysunęłam się odrobinę za blisko niż planowałam, tak że wylądowałam prosto w ramionach Zayna. Jakkolwiek głupio i nieprawdopodobnie by to nie brzmiało, po prostu przypadkowo wtuliłam się w niego, przylegając całym ciałem, bez żadnych oporów, do jego torsu.
- Wiesz, co do tamtej nocy, wtedy w klubie – powiedział przerywając ciszę - to chciałem…
- Daj spokój – rzuciłam z chęcią zakończenia tej rozmowy.
- Chciałem cię przeprosić – kontynuował mimo mojego protestu – bo należą ci się przeprosiny, zachowałem się jak ostatni chujek. – Spojrzał na mnie oczami zbitego psa.
- Zayn, nie ma sprawy, serio – nalegałam, żeby skończył ten temat. – Naprawdę nie chce mi się do tego wracać i teraz to roztrząsać. Nie mam do ciebie żadnej urazy – powiedziałam całkowicie szczerze, co podziałało, bo Zayn jedynie uśmiechnął się delikatnie na znak porozumienia i bez zbędnych słów umilkł.
Przyciągnął do siebie popielniczkę, w której zostawił niedopalonego skręta i gestem dłoni nakazał mi, żebym przysunęła swoją twarz do jego twarzy. Nie bardzo wiedziałam, o co mu chodzi, ale wykonałam polecenie, tym bardziej, że i tak wciąż tkwiłam wtulona w niego, więc wystarczyło, żebym podniosła wzrok. Zayn zapalił jointa, zaciągnął się dymem, pochylił powoli w moją stronę i, gdy nasze usta dzieliły zaledwie milimetry, zrozumiałam, co mam zrobić i rozchyliłam wargi. Delikatnie wypuścił cienką stróżkę niebieskiego dymu, którą wciągnęłam w płuca prosto z jego ust. Uśmiechnął się, ale ani drgnął. Myślałam, że spróbuje mnie pocałować, ale on jedynie patrzył na moją twarz z sympatią. Jego oczy były tak ciemne, że nie potrafiłam rozróżnić źrenic od tęczówek. Poddałam się jego, penetrującemu mózg, spojrzeniu i zaczęłam wchłaniać zapach Zayna. Tak jak niegdyś, podziałał na mnie jak zastrzyk adrenaliny prosto w serce. Nie potrafiłam zrozumieć, co ten chłopak ma takiego w sobie, ale każdym najdrobniejszym gestem wzbudzał we mnie takie pożądanie, że niemal gwałciłam go wzrokiem. Wieki minęły od czasu, kiedy ostatni raz byłam z mężczyzną. Tymczasem na wyciągnięcie ręki siedział seksowny chłopak, o cudnej, egzotycznej urodzie, podniecająco pachnący i pożerający mnie wzrokiem. W mojej głowie zrodziła się przerażająca, ale wyjątkowo kusząca myśl. Przeszył mnie drobny dreszcz, który zogniskował się na wysokości bioder w postaci pulsującego ciepła.
Wstałam z podłogi, otrzepałam spodnie i podniosłam pozostawioną na miejscu, gdzie wcześniej leżałam, butelkę ginu. Odkręciłam korek i, nie zwracając uwagi na obrzydliwy posmak jałowca, duszkiem wypiłam sporą część z tego co jeszcze zostało. Skrzywiłam się z niesmakiem i otarłam usta rękawem. Zayn zaśmiał się jak małe dziecko. Machnęłam charakterystycznie ręką, dając mu do zrozumienia, żeby wstał. Niezgrabnie zgramolił się z podłogi i stanął przede mną wyprostowany jak żołnierz na apelu. Wymieniliśmy zdawkowe uśmiechy.
W sekundę podjęłam decyzję. Jednym ruchem przyciągnęłam go do siebie i bez chwili zawahania przycisnęłam jego usta do swoich. Zaczęłam całować go z taką pasją, że sama byłam zaskoczona swoją namiętnością. Odwzajemnił mój pocałunek równie silnie i emocjonalnie. Czułam, że jest tak samo podniecony jak ja. Przygryzłam jego dolną wargę. Przycisnął mnie do siebie i zamruczał mi do ucha. Po kręgosłupie przeszły mi ciarki. Odsunęłam go energicznie od siebie i spojrzałam mu w oczy, w których nieprzenikniona czerń pulsowała pożądaniem. Na jego lekko rozchylonych ustach nie było już śladu niewinnych uśmiechów. Z powagą świdrował mnie spojrzeniem, które jasno ukazywało jego podniecenie.
Jak na komendę, nagle obydwoje zaczęliśmy w pośpiechu zdejmować z siebie ubrania. Gwałtownie zrzucał kolejne części garderoby, tak że w momencie staliśmy naprzeciwko siebie całkowicie nadzy. Ledwo zdążyłam omieć wzrokiem jego niezwykle męskie, nagie ciało, gdy stanął tuż przy mnie i ponownie zaczął namiętnie całować moje usta. Jego wargi wpijały się w moje, podczas gdy dłońmi pożądliwie dotykał mojego ciała, jakby obrysowując piersi, linię talii, biodra, pośladki. Przyległam do niego całą sobą. Od jego skóry bił żar i zapach mężczyzny. Czułam się przy jego obnażonej posturze krucha i uległa. Pragnęłam go tak bardzo, że wszystko inne było mi już całkowicie obojętne, chciałam tylko, żeby wziął mnie tu i teraz, w tym pokoju, na tych drewnianych, zimnych panelach. Popchnęłam go i całym swoim ciężarem zmusiłam do położenia się na podłodze. Leżeliśmy przy sobie i zachłannie pieściliśmy się wzajemnie. Miałam ochotę zacząć prosić go, żeby w końcu to zrobił, ale nie musiałam długo czekać. Zayn złapał mnie za pośladki, przycisnął mocno do siebie i zaczął mnie kochać szybko i namiętnie. Czułam na przemian jego pocałunki i ciężki, gorący oddech na swojej szyi, uchu, ustach, ramionach. Przyciskałam go z całych sił do siebie, chciałam żeby był jak najbliżej, poczuć jego ciepło, bliskość, namiętność. Na przemian wtulałam twarz w jego ramiona wdychając zapach jego skóry i całując każdy kawałek ciała, jaki tylko miałam w zasięgu ust i patrzyłam w jego czarne, płonące z pożądania oczy. Uchwycił moje spojrzenie. Nie odrywając wzroku od mojej twarzy, splótł swoje dłonie z moimi i silnie przygwoździł mi ręce do podłogi. Doszedł w tej pozycji wciąż patrząc mi w oczy.
Było tak cicho, że w domu słychać było jedynie nasze głębokie, powoli powracające do normy oddechy. Leżeliśmy obok siebie na plecach spoceni, wyczerpani, zaspokojeni sobą. Seks z Zaynem był o wiele bardziej intensywny i namiętny od tego, który dotychczas znałam. Spojrzałam na niego z ukosa. Na jego twarz powrócił delikatny, niewinny uśmieszek. Ręką sięgnął za głowę i po omacku natrafił na swoje spodnie, z kieszeni których wyciągnął paczkę papierosów. Wciąż nie ruszając się z miejsca, zapalił dwa i bez słowa podał mi jednego. Podziękowałam spojrzeniem pełnym błogości.
- Zayn, wierzysz w Boga? – zapytałam przerywając ciszę.
- Tak, ale chyba nie w tego co ty – odpowiedział jeszcze lekko drżącym z emocji głosem. – Jestem muzułmaninem – dodał.
Ponownie zapadła cisza przerywana jedynie odgłosem żaru spalających się papierosów.
- A ty? – zapytał odwracając twarz w moją stronę. – Wierzysz w Boga?
- Wciąż się waham. – Wypuściłam powoli dym z płuc.
sobota, 14 grudnia 2013
Rozdział XV [+18]
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Tak więc no...jakby tu zacząć, gdy zobaczyłam ,,+18'' myślałam, że 'głównym bohaterem' tegoż incydentu będzie Louis... O.O..Patrzę, a tu nagle imię Malika cały czas przewija się w tekście O.O.. Nie spodziewałam się, nawet, jeśli rozmyślałabym godzinami, w życiu by mi do głowy nie przyszło, że to Zayn będzie uprawiał seks z Miley.. cóż..nawet jeśli myślałam,że będzie to Lou,nie zawiodłam się.. Bo niby dlaczego ? Czekam na następny rozdział z utęsknieniem :)
OdpowiedzUsuńSuper, że Cię zaskoczyłam i super, że nie czujesz się zgorszona i zawiedziona :) Dzięki wielkie xx :)
UsuńNie ma za co.. poza tym, pozytywnie mnie zaskoczyłaś..wiesz, blog o Lou, bohaterka ma z nim ...no dosyć 'dobry' kontakt.. wiesz, po alkoholu ludzie robią różne rzeczy, tak więc myślałam, że pijany Louis zdradzi El z Miley.. O.O Tak wiem, jestem okrutna.. :) .. Hmm. skoro teraz przespała się z Zayn'em...to może po kilkunastu rozdziałach prześpi się z Lou..biorąc pod uwagę prawdopodobieństwo kłótni El z Lou, ewentualnie Eleanor zdradzi Louis'a, który przyjdzie do Miley, a potem...jezu, nie, ja już nic nie wymyślam .. Wolę, by była to niespodzianka x.
UsuńTaaaaaaaakie oczy O.O zrobiłam! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału i jak się potoczą losy Miley, Zayna i Louisa :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam :*
Zaskoczyłaś mnie . Naprawde . Ale świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńJak tylko zobaczyłam, że rozdział jest +18, wiedziałam, co się święci, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że w końcówce poprzedniego Miley zadzwoniła do Zayna. Problem w tym, że nadal nie mogę w to uwierzyć. To znaczy... Lubię Zayna, nawet po tym cyrku, który odstawił w klubie, jednak nie spodziewałam się, że jego relacje z bohaterką kiedykolwiek przekroczą granicę zwykłej przyjaźni. Sam opis był niesamowity, według mnie przekazałaś ogromną dawką emocji, to nie było suche przedstawienie sceny erotycznej, tylko żywe uczucia. I to właśnie podobało mi się najbardziej, ponieważ samym faktem nie jestem zachwycona. Sama nie wiem... Wiem, że ani Zayn, ani Miley nie mają zobowiązań wobec kogoś innego, są wolnymi ludźmi, więc mogą robić, co chcą, ale i tak jestem przekonana, że Miles będzie tego następnego dnia żałowała. Potrzebowała towarzystwa, czuła się samotna i opuszczona, zraniona przez list dawnej przyjaciółki. Zayn był pod ręką, na dodatek z butelką ginu i skrętami, a co za tym idzie, nietrudno było o atmosferę sprzyjającą zbliżeniom. Tylko jestem ciekawa, co teraz będzie. Zayn nie wygląda na kogoś, kto szuka poważnego związku, ale kto wie? No i cały czas zastanawia mnie zachowanie Louisa. Niby dlaczego nie mógł z nią porozmawiać? Czyżby Eleanor zorientowała się, że coś ich łączy, więc zabroniła swojemu chłopakowi kontaktów z Miley? Tylko to mi przyszło do głowy...
OdpowiedzUsuńNiemniej rozdział jest fantastyczny. Czytało się bardzo przyjemnie i już nie mogę się doczekać ciągu dalszego.
Pozdrawiam <3
Cieszę się, że w Twoim odczuciu opis sceny erotycznej mi wyszedł, bo szczerze mówiąc to chyba był najtrudniejszy moment do opisania od początku tego bloga. Chciałam, żeby był dosadny i wybrzmiał, ale nie porno i wulgarny, więc zagrałam trochę na emocjach. Serio miło mi, że to zauważyłaś i zostałam odebrana tak, jak to miałam w zamyśle :)
UsuńBuziaki xxx :)
Jestem w strasznym szoku, że to Zayn był tym pierwszym w nowym życiu, a nie Lou, ale przypominając sobie poprzedni rozdział, to mogło faktycznie tak się zakończyć. Mimo tego, wciąż się tobie dziwię, że nie połączyłaś prędzej Mil i Lou. :D Ja tam bym od razu ich ożeniła itd. xD Ale dobrze, że tak zaskoczyłaś czytelników. Po za tym, chyba się nie zabezpieczyli, więc mogą być problemy, a Miley ma ich duużo :D Ciekawe co będzie dalej.. :D
OdpowiedzUsuńCzekam bardzo niecierpliwie. ;) Życzę weny i pozdrawiam! Oby więcej takich niespodziewanych scen. :)
Wszystkie rozdziały w ciągu jednego dnia i to cudowne uczucie *.*
OdpowiedzUsuńJa coś się domyślałam, że może być to związane z Malikiem :D
Ciekawi mnie jak dalej potoczą się losy ;)
Życzę dużo weny i pozdrawiam ;*
@Natalie14798
Rozdział jak zwykle boski;D. Czekam na następny;)
OdpowiedzUsuńkama<3
Napisałaś, że nie lubisz wodolejstwa - ja z kolei uwielbiam pisać dużo, długo i w sporej ilości. Po prostu dźwięk jaki wydają klawisze laptopa, gdy uderzają w nie moje paznokcie to najpiękniejsza symfonia jaką kiedykolwiek słyszałam. Ale dzisiaj? Dzisiaj chyba zostanę przy krótkiej formie wypowiedzi. (Chociaż pewnie mi się to nie uda.)
OdpowiedzUsuńCzemu tak?
Bo po prostu "rozjebałaś system" tym rozdziałem. Jeśli można pokazać jak ważny jest w opowiadaniach dialog i jak wiele wyraża emocji, cech charakteru bohatera i jak oddaje fabułę to właśnie to zrobiłaś. Tym rozdziałem. I już nie chodzi mi o opis sceny namiętności. Sama pewnie dobrze wiesz, że była dobra. A jeśli ja Ci tego nie powiem, to znajdą się inne osoby, które wyrażą wszystko co jest do wyrażenia.
Pozwolę sobie się skupić na tym:
"- A ty? – zapytał odwracając twarz w moją stronę. – Wierzysz w Boga?
- Wciąż się waham. – Wypuściłam powoli dym z płuc. "
TO sprawia, że wszystko inne jest tak mało istotne. To: Wciąż się waham. Tak bardzo oddaje to co Miley myśli o świecie i jak się czuje w stosunku do ostatnich wydarzeń. Z jednej strony tak wiele tragedii było w jej życiu, wiec jak ma dziękować bogu. A z drugiej strony to wszystko doprowadziło ją do miejsca, w którym jest, w którym spotkała Louisa i gdzie uprawia seks przez duże S z wzbudzającym pożądanie Zaynem.
I tak, to właśnie jest klasa. Napisać jeden krótki dialog, który wbija człowieka w ziemie. Styl, klasa, sztuka.
Amen.
Pozdrawiam, ściskam itd.
M.K
( http://last-direction.blogspot.com/ )
P.S Gdybym wypiła tyle co ona i zapaliła skręta pewnie bym miała rewelacje żołądkowe. Albo lepiej - cały ten alkohol spróbowałby odzyskać swoją wolność z mojego organizmu. Nie byłoby mowy o żadnym gimnastykowaniu mięśni kegla. Więc szacun dla Miley za taką wprawę w kooperacji z używkami. ;pp
"Gimnastykowanie mięśni kegla" - normalnie parsknęłam śmiechem :D Wiesz, że ten dialog, który przytoczyłaś, to mój ulubiony fragment tego rozdziału i zaplanowałam go lata świetlne temu? Fajnie, że wybrałaś właśnie to, bo mój chłopak po przeczytaniu tego rozdziału stwierdził, że ten dialog jest zbędny O.o I mnie wmurowało, bo dla mnie właśnie na tej puencie była siła wszystkiego, a tu takie coś... Dlatego miodem na moje oczy i serce jest czytanie Twojego komentarza :D
UsuńDzięki wielkie :) xxx
Szczerze? Jestem trochę zawiedziona :( myślałam że będzie jakaś tajemnicza i mrożąca krew w żyłach akcja z Lou i Eleanor a tu sex z Zaynem. Tyle czasu czekałam na ten rozdział a tu nic (nie żeby był zły ten rozdział czy coś), i pewnie na kolejny też sobie poczekam ;/
OdpowiedzUsuńWszystko w swoim czasie, cierpliwości!
UsuńChociaż wiesz? Tak sobie teraz myślę, że moje słowa były nie potrzebne ;| wybacz, w ogóle to z tego wszystkiego może wyjść całkiem niezła sprawa, dobrze kombinujesz i świetnie piszesz, dużo osobom poleciłam już twój blog bo po prostu jestem w niebo wzięta, zawsze po kilka razy wchodzę na niego żeby sprawdzić czy coś jest, tak bardzo wszystko jest utrzymane w napięciu i ciągle zastanawiam się co możesz wymyślić w następnym rozdziale. XX. Kochamy cię bardzo ;)
UsuńOj, daj spokój przecież ja się nie gniewam za negatywne opinie :) Mógł Ci się ten rozdział nie podobać, no przecież nie każdy musi być dla każdego zachwycający i powalający z nóg.
UsuńDzięki wielkie Kochana :) xxx
Ale w żadnym wypadku to nie była negatywna opinia. Bardzo mi się podoba każdy rozdział. A na kolejne czekam i to jak niecierpliwie ♥
UsuńO boze.... seks z Malikem, choc spodziewalam sie Lou na jego miejscu. Powiem krutko, kurewsko zajebisty rozdzial, przeszlas sama siebie(mowie serio ). Kocham, kocham cie i twoj blog.
OdpowiedzUsuńPS. Kocham ten blog i z tego powodu ( mozesz pomyslec, ze jestem glupia, jebnieta i psychiczna itd. ale i tak to zrobie) zrobie sobie tatuaz nowy z nazwa twego bloga :D niedlugo ustalam termin.;3
O kurde, będę miała chodzącą reklamę! Yaaaay! :D :*
UsuńHaha ;D Milo mi ;3
UsuńBoże! Właśnie tak chciałam, żeby była z Zaynem i wprawiła w zazdrość Lou *.* Coraz bardziej mi się to podoba <3
OdpowiedzUsuńO, fajnie wiedzieć, że ktokolwiek kibicował tej parze i został uszczęśliwiony a nie zawiedziony, że to nie Lou. Miła odmiana w opiniach :D
UsuńKiedy dodasz następny rozdział ? przepraszam że tak ale po prostu hsnhbdhjsdhdh to jest tak świetne <33
OdpowiedzUsuńPrzez ten okres przedświąteczny to naprawdę nie mam pojęcia. Jak już coś będę wiedziała to dam znać na Twitterze albo na Facebooku :)
UsuńPozdrawiam :) xx
Twojego bloga znalazłam wczoraj wieczorem. Od razu zabrałam się do czytania i jak już zaczęłam, przyznaję się bez bicia nie przestałam aż do końca tego rozdziału. Pomysł na historię bardzo oryginalny i interesujący. Dodatkowo Twój styl. To wszystko sprawia, że czyta się każde kolejne zdanie z niewyobrażalną przyjemnością.
OdpowiedzUsuńCo do tego rozdziału..no cóż, dla mnie od początku było jasne, że dojdzie do czegoś z Zaynem. I w sumie dobrze. Miley powinna dostać odrobinę szczęścia, zasłużyła sobie na nie! A skoro Lou nie może jej go dać, to dlaczego nie Malik?
Jeszcze tak do momentu, w którym Miley dzwoni do Louisa..Moja sprośna mózgownica mówi mi, że nasza główna bohaterka przerwała słodkiej parce w niedwuznacznej sytuacji. No bo czemu nie? Środek nocy, oboje nie śpią, Lou jeszcze potraktował Miley w niezbyt miły sposób. No na bank było bara bara!
Jezu, za bardzo się rozgadałam. Wybacz. Na koniec powiem jeszcze, że jestem już Twoją fanką. Jestem cholernie ciekawa jak dalej potoczą się losy Miley. Jak dla mnie niech utrze nosa Tomlinsonowi i pokaże mu się z Malikiem, trzymając go za rączkę, o!
Ojej, miło wiedzieć, że Cię nie zanudziłam i zamęczyłam na śmierć jak tak na raz pochłonęłaś wszystko. <3 Gratuluję, przeczytałaś 90 stron jednym tchem, dobry wynik! :D
Usuń"No na bank było bara bara!" - rozbroiłaś mnie tym po prostu, akurat piłam mleko, jak to czytałam i ledwo się powstrzymałam, żeby nie parsknąć na laptopa xD
Buziaki, trzymaj się :) xxx
Rozdział świetny. A z tym Malikiem to serio mnie zaskoczyłaś :o
OdpowiedzUsuńCzekalam na ten rozdział, żeby dodać komentarz pod najnowszym. Zaczęłam czytać Twoje opowiadanie jakiś tydzień temu i skończyłam tego samego dnia. Jest cholernie wciągające, serio. Już pierwszymi zdaniami pierwszego rozdziału się zachwycałam. Piszesz bardzo zgrabnie, potrafisz idealnie wplątać opisy. Podoba mi się.
OdpowiedzUsuńPrzechodząc do bohaterów. Sama Miley jest całkiem ciekawą postacią, zważając na jej przeszłość, ale także charakter. Nigdy sie do tego nie przyzna, ale jest naprawdę twarda. Przeszła tak wiele, ale nadal twierdzi, że jest słaba. Może dlatego, że jest w tym sama? Właściwie, nawet nie, ale tak myśli.
Zauroczylas mnie opisem Lou. Był po prostu bezbłędny. Jest dziwnie podobny do Miley, pod względem charakteru, albo mi sie wydaje. Mam wrażenie, że musiało spotkać go coś przeszłości, co pomaga mu zrozumieć Miley. Ale mogę mieć tylko mylne wrażenie.
Zayn jest taaaaakiii uroooczyy. Serio XD Normalnje go kocham. Nie czuje się źle z tym, że czytałam o seksie jego i Miley, chociaż chyba powinnam, jako fanka Lou. Mam tylko nadzieję, że nie zaczną się spotykać, bo.coś czuję że Pan Tomlinson wkorczy do akcji... Trochę go nie rozumiem, ale to był chyba Twój zamysł. Ma El, mówi że ją kocha, więc wtf? Czego chce od Miley? Tak wiele pytań, a odpowiedzi zapewne dowiem się za jakiś czas.
Tak w ogóle, El wcale mi nie przeszkadza, lubię jej postać.
Ta broszka mnie serio zastanawia.
Chyba komentarz wyszedł dłuższy niż chciałam, ale po prostu musiałam się wygadać, bo Twoje opowiadanie zasługuje na dobre opinie. Czuję, że masz wszystko dokładnie przemyslane i zaplanowane.
Ach, no i masz po prostu piękne tło! *-*
Czekam na następny rozdział X
Fajnie, że zdecydowałaś się przeczytać. No i jeszcze fajniej, że przeczytałaś wszystko i wyraziłaś opinię :D Kurczę, dzięki wielkie, zmotywowałaś mnie do dalszego pisania :) I fakt, mam zarys całości, więc nic tu się znikąd nie bierze, ale co będzie dalej to tajemnica... :>
UsuńBuziaki :) xxx
O cholera! Tego się nie spodziewałam. Kiedy Miley dzwoniła do Zayn obstawiałam, że będzie urocza pogadanka starych przyjaciół, gdzie ona wypłakuję oczy, a on ją przytula i pociesza. Nie żeby taki obrót sytuacji mi się nie spodobał, bo spodobał się nawet bardzo :D Lou mnie troszku wkurzył w tym rozdziale, no ale trzeba zrozumieć. On ma swoje życie, ona ma swoje. Tylko po co dawał jej te dziwne sygnały, skoro ma Eleanor? Hmmm. Zastanawiam się teraz jak będą wyglądały stosunki między Mils i Zaynem. No cóż, może być ciekawie. Pozdrawiam i czekam na następny xx - @onlyforlou
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie ma to jak usunąć komentarz -.-'
OdpowiedzUsuńPierwsze byłam w...szoku? Że Mil i Zayn? :O Ale dobrze, niech Zayn potem opowiada Louisowi, że Miley jest jak dzika kotka w łóżku :D hahahah :D A Lou będzie zazdrosny i będzie żałował, że to nie on był na miejscu Malika :33 Chytry plan :D
Jezu, wgle kocham twoje opowiadanie, ty tak cudownie i bezbłędnie piszesz, a u mnie błąd na błędzie xd Ale cóż, jeszcze się uczę ^^
Ale mogę się pochwalić, że próbny egzamin z polskiego napisałam najlepiej w mojej szkole ^^ :pp
Z niecierpliwością czekam na nowy, który, mam nadzieję, pojawi się baaardzo szybko :D
Kooooooocham, kooocham, kooooocham! <333 :D <('.'<)
Nawet nie wiesz w jakim szoku jestem. Byłam w 99% pewna, że ta scena będzie z Lou.
OdpowiedzUsuńPewnie teraz to trochę pokomplikuje ich relacje, no ale chociaż będzie się działo.
Rozdział idealny *_*
To nie fair to ja miałam uprawiać sex z zaynem albo louisem
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział skarbie
Hahaha, ależ mnie rozbroiłaś tym tekstem! :D
UsuńAaaa cudne !! Ona z zaynem? Liczylam na louisa ale tez jest mega aaaaa ;*****
OdpowiedzUsuńNa początku chciałam gorąco podziękować na dedyk i życzenia, dziękuję Ci baaardzo bardzo mocno <3 xx
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału: woooow. Zayn jest moim ulubieńcem, uwielbiam go ale nie spodziewałam się, ze Miley akurat będzie z nim uprawiała seks ;o jestem ciekawa, czy to będzie miało jakiś wpływ na dalszy rozwój akcji, czy to była tylko jednorazowa przygoda :p jestem zboczencem i trochę żałuję, że nie opisalas dokładnie tam co oni robili oprócz tych przyspieszonych oddechów itd xDDD a też zadaję sobie po tym rozdziale pytanie, co z Louisem. I chyba domyślam sie, co robił z El ale to chyba mało ważne. Jezu, tyle pytań tylko jeszcze bardziej wciąga mnie w to opowiadanie :D
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział i jeszcze raz dziękuję za życzenia <3 <3 xxx pozdrawiam xx ~jolka
Rozdział jak najbardziej zaskakujący. Szczerze nie spodziewałam się Zayna. Jednakże bardzo podoba mi się jego kreacja. To wyśmiewanie się z Miley mnie urzekło, naprawdę :) Kocham jego "słowotok o charakterze prześmiewczo-szyderczym"! Wyśmiał, ale się zjawił. Był, kiedy rzeczywiście kogoś potrzebowała. I to się ceni. A "odkładanie kartki na miejsce" wywołało u mnie niepohamowany atak śmiechu :)
OdpowiedzUsuńCo do Lou, to zrobiło mi się jakoś strasznie przykro, kiedy nie mógł porozmawiać z Miley. Ale cóż? Takie jest życie. Każde z nich ma swoje i nie musi naprawdę przejmować się cudzymi problemami.
Jeśli chodzi o Miley, to trochę jej nie rozumiem. Czym ona się przejmuje? List od Cassie nie należy do miłych, aczkolwiek nie ma co z tego powodu wpadać w jakieś załamanie nerwowe. A porównanie jej wewnętrznej pustki do wydmuszki było piękne! Sądzę, że nigdy nie przyszłoby mi coś takiego do głowy. Szczerze zazdroszczę i gratuluję pomysłu!
Na koniec zostawiłam sobie scenę, z którą zapewne miałaś najwięcej problemów. W końcu wiadomo, że opisanie takiego zbliżenia nie należy do łatwych zadań. Wielu pisarzy nie daje sobie rady, więc stosuje różne przemilczenia. Dla mnie w tej kwestii mistrzem jest Stefan Żeromski w "Przedwiośniu"! Czytałaś? To się nazywa obejście sprawy ;) Fajnie, że udało Ci się stworzyć scenę, która nie jest przepełniona wulgarnością i literacką pornografią, jednak - jeśli mam być szczera - opis sceny seksu Miley i Zayna wcale mi się nie podobała. Na myśl przyszedł mi cytat z książki Łukasza Gołębiewskiego - "Winni. Winni wobec siebie i świata, i niczego nie winni sobie. Bo kochamy się bez obietnic, kochamy się bez miłości." Wydaje mi się, że w Twoim opisie właśnie brakuje uczuć, emocji. Są tylko instynkty... Nie skupiłaś się na bohaterach, a na akcji. Mam wrażenie, że bałaś się, żeby nie przesadzić. A opis na tym ucierpiał. Mamy "suchy" schemat, plastyka słów zaginęła gdzieś po drodze. Pewne czynności zamknęłaś w pustych frazesach, które aż proszą się o rozwinięcie! I wcale nie mam tu na myśli zrobienia z bloga pornosa, a chodzi mi o zwyczajne wczucie się w sytuacje i przedstawienie jej czytelnikowi. Granicę między sztuką a wulgarnością łatwo przekroczyć, ale uwierz - miałaś jeszcze spore pole do manewru :) Pomimo całego szacunku do Twojej twórczości i sympatii do tej historii - niestety, zawiodłam się.
Mimo wszystko będę z niecierpliwością oczekiwała kolejnego rozdziału!
Serdecznie pozdrawiam :)
Dzięki za cenne uwagi. Masz rację, opisując tę scenę okropnie bałam się "przedobrzyć" i wychodzi na to, że przegięłam w drugą stronę. Fakt, ten opis jest krótki i dałoby się go rozwinąć i napisać o tym wiele więcej, ale na swoją obronę mogę mieć to, że ekonomia w tym opisie wynika z tego, że chcę stworzyć mały kontrast między tą sceną, a inną o takim charakterze, która pojawi się tu w przyszłości, wiesz o czym mówię :) Po prostu nie mogę rozwlekać się i opisywać w detalach i emocjach stosunku, który nie jest TYM stosunkiem, czyli nie zachodzi między głównymi bohaterami. No, ale mimo to chciałam, żeby to wybrzmiało. Ale cenię sobie Twoją szczerość i to bardzo, bo sama też to widzę, że trochę to kuleje i opiera się na frazesach. Dzięki wielkie jeszcze raz, że zwróciłaś na to uwagę. Postaram się nad tym jeszcze popracować :)
UsuńPozdrawiam ciepło :) xx
♥!
OdpowiedzUsuńGdy tylko zobaczyłam to +18 domyśliłam się, że polecisz po całości i się nie myliłam. Wiedziałam też, że na sto procent nie będzie to Louis, bo jego relacja z Miley jest zbyt wyjątkowa wczas, żeby coś podobnego miało się wydarzyć tak prędko. Poza tym wydaje mi się, że jak już co do czego przyjdzie i coś się między nimi wydarzy, to będzie to opisane w bardziej wyszukany sposób, przesączone emocjami, głębokimi przemyśleniami i generalnie będzie to piękna scena, a to dlatego, że między nimi jest coś więcej niż sam pociąg fizyczny i chyba wszyscy tu zgromadzeni się z tym zgodzimy :D Cieszę się, że Zayn wrócił, bo lubię go, jest pozytywną postacią i mimo tego, co odwalił wtedy w klubie moja sympatia do niego nie zmniejszyła się nic a nic. Ich rozmowa podczas siedzenia na podłodze wyszła naprawdę bardzo naturalnie, aż przemiło się ją czytało! Język i sposób złożenia zdań brzmiały tak prawdziwie, my sami na co dzień się tak wyrażamy i to wielki plus, że udało się rzeczywistość tak ładnie namalować :D Ale i tak mój ulubiony moment tego rozdziału to z całą pewnością akapit, prze którym Zayn wpadł w słowotok, ten o samotności. Z początku chciałam tu zacytować najlepsze zdania, ale z sekundy na sekundę coraz bardziej utwierdzałam się w tym, że musiałabym wkleić tu cały akapit, bo jest po prostu cudowny. Szczególnie fragment o braku płuc. Uwielbiam takie porównania :D Sama scena seksu z Zaynem większego wrażenia na mnie nie zrobiła, ale to przez to, że Malik w żadnym, choćby najmniejszym stopniu mnie nie pociąga. Owszem jest przystojny, ale nie potrafię spojrzeć na niego pod "tym" kątem. Gdyby pojawił się tam Harry na pewno byłabym zachwycona XD Co nie znaczy, że została źle napisana! Absolutnie! Napisana jest bardzo dobrze i możesz być zadowolona. Taki rzeczy nie wychodzą spod palców łatwo, więc gratuluję :D Na dzień dzisiejszy nie mogę się doczekać jakieś konkretnej konfrontacji z Elenour, bo cały czas nie wierzę, że ona jest tak święta i spokojna, tak prawa i wyrozumiała. Coś jest z typiarą nie tak i czekam tylko na beng. Życzę maaaaaaaaaasę weny i pozdrawiam cieplutko! :D <3
OdpowiedzUsuńKocham seks z Zaynem <3
OdpowiedzUsuńKocham ten rozdział, dla mnie mogliby sie piepszyc jak króliki, cały czas looolz xd
I czekam, czekam, czekam na nexta ...
W końcu nadrobiłam i jestem taka zaskoczona jak nigdy! Ejj. Ja rozumiem ze Louis jest z Eleanor i w ogóle ale to nie fair. Kibicowalam Lou i Miley. sumie to jeszcze wiele może sie zmienić, fakt. No ale kurde ! Tomlinson dał jej te broszke. To musi coś znaczyć!
OdpowiedzUsuńDziś tak krótko. Ale naprawdę nie mogę doczekać sie nowego rozdziału. Dziewczyno ty piszesz w taki sposób, że moje opowiadanie do piet ci nie dorasta!
Kocham cię serio ♡
Miło mi to czytać <3
UsuńKocham twoje opowiadanie! Ono jest takie inne. Zawsze lubiłam czytać różne ff ale ten jest najlepszy, właściwie tylko ono mnie dopełnia. To jest to! Nic nie dzieje się szybko, wręcz idealnie, nie ma tych jak zwykle szczęśliwych zakończeń, bo Lou ma dziewczynę, jest nutka tajemnicy, a nie, "och znam cię 5 minut... dziewczyno, czemu nie rozumiesz że cię kocham!!" 2 linijki dalej rżną się jak 2 króliki. Tak właściwie to jest to co zawsze marzyłam przeczytać, jak skończysz to opowiadanie, będę ryczeć, ale tak szczerze, będzie mi tego brakowało, tak boskiego opowiadania :(
OdpowiedzUsuńTeż mnie to strasznie irytuje w innych ff, dlatego mało ich czytam ;) Ej, jaki koniec, jaki koniec, ja się dopiero rozkręcam! :D
UsuńDzięki wielkie ;) :*
Przez moment gdy zobaczyłam +18 pomyślałam 'nieee, to za wcześnie' a wtedy doszło do mnie że louis nie zdradził by eleonor tak szybko, a nie oznaczała byś w ten sposób głupiego pocałunku. Więc pomyślałam że chodzi o kogoś innego. Wtedy doszło do mnie, że pewnie robisz to specjalnie taki mętlik i chodzi o lou. No bo czemu miałaby robić coś nieprzyzwoitego skoro czuje do niego mietę? A tu taki suprise. Sprawiasz, że mój mózg pracuje na najwyższych obrotach tylko po to żeby domyślić się co dalej. Cóż na ogół i tak mi się to nie udaje ;p święty rozdział tak btw, oby tak dalej :D
OdpowiedzUsuńHahaha jak zobaczyłam, że zadzwoniła w środku nocy do Zayna prosząc o wódkę, to od razu wiedziałam, że to ma związek z "+18" hehe fajny rozdział :) proszę o next xD
OdpowiedzUsuńPowiem ci tak: Superaśny blog!!!! Naprawdę!!! Ja nie żartuje! :-P
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału... WoW! Pomijając TO z Zaynen to szczególnie zastanowił mnie telefon do Louisa, a w tle Eleanor... Podejrzana sprawa!!! Mam nadzieje, że Lou nie zrobił nic głupiego! Bo to by była sraka... Co ja gadam!? Już jest sraka!!!! Miley przespała się z Zaynem!!!!!???? WTF!? Po kiego grzyba!? Ugh...! Nieważne... Czemu ja zawsze muszę pisać TAKIE głupie komentarze!? Ale do rzeczy. Mam pytanie! ;-)
Czy masz zamiar pisać z perspektywy np. Louisa, Zayna lu kogoś innego?
P.S. Jeszcze raz mówię! Twoj blog jest PER-FECT!!! <3
Nie, wszystko będzie tylko i wyłącznie z perspektywy głównej bohaterki, nutka tajemnicy innych postaci i ich postrzegania świata musi pozostać ;)
UsuńDziękuję ;) xxxx
Kiedy nowy rozdział
Usuńmianowałyśmy cię do liebster award, więcej tutaj :)x http://psychotic-tlumaczenie.blogspot.com/2013/12/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńkiedy nowy rozdział?;)
OdpowiedzUsuńHahaha jak to czytałam to zapomniałam że mam 10 lat :)hajaha
OdpowiedzUsuńAch co ja mam ci napisać może że masz extra blog ale tego nie napisze bo pewnie tego czytałaś już dużo więc powiem ci tyle że ŻADEN BLOG nie ruwna się z twoim i że masz extra zarąbisty fajny erotyczny zajebisty tajemniczy dramatyczny i klasyczny rozdział i bloga.
OdpowiedzUsuńAle najbardziej się boję że Zayn dostał miesiączki.
Albo że Zayn po sexie z miley zajdzie w ciążę .OCH KATASTROFA JAKAŚ.
A tak w ogóle skąd ci przyszedł pomysł na opowiadanie ?
I mam na dzieje że louis nie zleje się w gacie gdy się dowie że Zayn i miley uprawiali gorący sex .
Na i sorry za blendy ale pisze z telefonu z mojego starego bo myj nowy się spierdolił na co ja strzeliłem samojebka
I myślę że rozumiesz o co mi chodzi
UWAGA! UWAGA!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za pierwsze od poczatku istnienia tego bloga spoznienie z rozdzialem i prosze o wyrozumialosc - swieta, sami wiecie, teraz wyjechala na sylwestra i wracam pod koniec tygodnia, takze po prostu nie mialam jak napisac i wrzucic nowego rozdzialu wybaczcie :*
Nowy pojawi sie w ten weekend, napisze, jak tylko przyjade do domu :)
Jeszcze raz przepraszam i szczesliwego nowego roku wszystkim! :) :*
Mam pytane
Usuńczy jest możliwość że Zayn zajdzie w ciążę z miley???????????
Mam pytanie - czy leczysz sie psychiatrycznie?
Usuń#NieKarmimyTrolli
No wiesz nie
UsuńZadajecie takie głupie pytania, że posrać się można ze śmiechu!!! XD
UsuńJa wiem to jest katastrofa jeśli Zayn zajdzie w ciążę a co dopiero żeby miał miesiączkę ( :/?)
UsuńOpuścił Cię entuzjazm i wkradł się leń. Kolejny blog to kasacji :(
UsuńLeń? Nie, nie bede siedziec przy wigilijnym stole i nie pojade do chlopaka na sylwestra, bo "blog do kasacji" jak rozdzial bedzie tydzien poznej. Pomine,ze niektorzy tu studiuja i maja duzo wiecej obowiazkow niz odrobienie 2 zadan z przyrody. Zastanow sie co piszesz :)
UsuńSzczęśliwego nowego roku
OdpowiedzUsuńDodasz dzisiaj nowy rozdział?
OdpowiedzUsuńDzisiaj w nocy albo jutro, zobaczymy jak się wyrobię ;)
Usuń