– Więc jutro rano wyjeżdżasz na święta. Nie wiesz, kiedy wrócisz. Ale wrócisz prawda?
Louis siedział koło mnie na kanapie. Po wczorajszych wydarzeniach całą noc nie mogłam usnąć, pół dnia przespałam w ramach rekompensaty, teraz siedziałam u niego w mieszkaniu z jakimś dziwnym poczuciem porażki i starty, które wzmagało się, gdy mój wzrok natrafiał na lekką opuchliznę tuż pod jego okiem. Ciekawe, jak wytłumaczy to Eleanor? „Uderzyłem się o szafkę”?
– Moja klasa zaraz po Nowym Roku wyjeżdża na dwa tygodnie na zieloną szkołę. Mam trochę wolnego. – Uśmiechnął się, jednak ten uśmiech wydał mi się nieco wymuszony. – A co, będziesz tęsknić? – Uniósł jedną brew i poczęstował mnie kolejnym uśmiechem, tym zawadiackim, którego nikt inny na świecie nie byłby w stanie powtórzyć.
– Tak – odpowiedziałam całkiem poważnie.
Nie byłam w nastroju do żartów. Czułam się winna, chociaż sama nie potrafiłam dokładnie sprecyzować, co było przyczyną mojego psychicznego batożenia. Wczorajsza sytuacja z Samem? Popsucie mojej relacji z Louisem? Nieodpowiednie życiowe decyzje odkąd tylko zaczęłam je podejmować?
– Wiem. – Uśmiech momentalnie zniknął z jego twarzy. – Ja też… – dodał szeptem.
Poczułam ciepło delikatnie rozlewające się w mojej klatce piersiowej. Coś jak gęsty, rozgrzany słońcem miód, który moje serce zaczyna pompować zamiast krwi. Przypomniałam sobie moment, gdy pierwszy raz, w łazience Louisa, dotarło do mnie, że ten słodki łobuziak nie jest mi wcale obojętny i tęsknie za nim po zaledwie kilku godzinach nieobecności. Teraz chciałam mieć go cały czas przy sobie. Wiedziałam, że to jest odpowiednia chwila, by w końcu wyrzucić karty na stół. Do tej pory zachowywaliśmy się jak dwoje flirciarzy-żartownisiów, jednak tak naprawdę każde z nas wiedziało w głębi serca, że to, co zrodziło się między nami, nie jest flircikiem z przymrużeniem oka, ale oboje baliśmy się powiedzieć to na głos. Byłam już nieco zmęczona tymi wszystkimi niedopowiedzeniami, owijaniem w bawełnę, kluczeniem dookoła tematu. Nie chciałam zalotów, chciałam prawdziwych słów, deklaracji, pewności. Pragnęłam szczerej, poważnej rozmowy o naszych uczuciach i tym, co będziemy w stanie z nimi zrobić. Nie mogłam dalej zwlekać, to był idealny moment.
– Lou, wiesz, ja… – wyszeptałam i słowa zaschły mi w gardle. – Nie wiem, jak zacząć… – zaśmiałam się nerwowo i zaczęłam zgniatać w palcach kawałek materiału mojej bluzki.
– Nie zaczynaj. Nic nie mów. – Spojrzał na mnie przyjaźnie, a ja, przygnieciona ciężarem porażki, w myślach złorzeczyłam przeklętemu fatum. – Chodź, mam coś dla ciebie.
Wstał i podszedł do pianina. Poruszał się tak zmysłowo i seksownie, a zarazem męsko i wcale nie tanecznie, że było w tym coś nieziemsko pociągającego. Cały Louis był pociągający do granic możliwości – jego gesty, spojrzenia, zapach, pięknie zbudowane ciało, perfekcyjna fryzura i ubiór, zadbane, delikatne dłonie, które właśnie z troską gładziły klawiaturę instrumentu. Stanęłam tuż za nim, chciałam mieć go cały czas na wyciągnięcie ręki, chociaż przez tę noc.
– Zagrasz coś dla mnie? – Delikatnie dotknęłam jego ramienia.
– Mhm… – Mruknął niczym duży kociak.
– Ale przecież jest noc. Sąsiedzi…
– W tej chwili mnie nie obchodzą – odpowiedział i obejrzał się przez ramię, spoglądając mi prosto w oczy. – Mam coś specjalnie dla ciebie – dodał.
Wziął głęboki oddech i zaczął grać. Między nami krążyła spokojna, znana melodia.
If I don't say this now I will surely break
As I'm leaving the one I want to take.
Forgive the urgency but hurry up and wait.
My heart has started to separate.
Miał cudowny głos. Jego palce wciskały klawisze z taką gracją i nieomylnością, grał i śpiewał tak pięknie, że poczułam, jak wilgotnieją mi oczy, a w kącikach zbierają się łzy. To było jego wyznanie, melodia i tekst, które w jego wykonaniu wyrażały więcej uczuć i emocji niż zwykłe słowa. Moja ręka lekko zacisnęła się na jego ramieniu. Louis śpiewał be my baby and I look after you, a ja w myślach powtarzałam jak mantrę, że niczego innego tak bardzo nie pragnę, jak tylko tego, żeby być wreszcie w jego ramionach, żeby całował mnie przed snem i po obudzeniu pił przygotowaną przeze mnie kawę, żebym mogła patrzeć w jego błękitne oczy z myślą, że z taką czułością patrzą tylko na mnie, bo są tylko moje i tak będzie już zawsze. Łzy stoczyły mi się po policzkach i kapnęły na kark Louisa. Jego palce swobodnie dograły ostatnie nuty utworu. Zapadła tak głęboka cisza, że słyszałam uderzenia własnego serca. Chciałam zapamiętać każdą sekundę tej chwili, to, jak wstaje, znajduje się tuż przy mnie, patrzy prosto w moje załzawione oczy i kładzie dłoń na moim policzku. Jeszcze przed kilkoma minutami tak bardzo pragnęłam rozmowy, ale teraz zrozumiałam, że słowa są nieważne, nie wyrażają uczuć, to tylko suche komunikaty, które przekazują jakieś znaczenie. To właśnie te gesty, spojrzenia, moje łzy i jego piosenka, to wszystko było najpiękniejszym miłosnym poematem, jaki kiedykolwiek został stworzony, a my, dwoje poetów, tkaliśmy kolejne wersy, które miały idealny rytm bicia naszych serc, cudowne słowa ciepła jego dłoni, które objęły mnie w talii i delikatnie przyciągnęły do męskiego ciała. Przycisnęłam go do siebie z całej siły.
– Dziękuję… – szepnęłam, a moje usta musnęły jego obnażony obojczyk.
Dotknął mojej brody i podniósł moją głowę, zmuszając mnie do spojrzenia mu w oczy. Patrzył w skupieniu. Jego ogromne źrenice zdradzały emocje, które tłumił w sobie. Przysunął się tak blisko, że dotykał swoim nosem mojego. Wstrzymałam oddech. Widziałam już tylko jego płonące niebieskim płomieniem, migdałowe oczy.
– Nie wytrzymam – wyszeptał.
Jego miękkie usta przylgnęły do moich. Czekał na moją reakcję, jednak byłam niczym sparaliżowana. Poczułam jak powolnie, czubkiem języka zwilża moją dolną wargę. Przeszył mnie przyjemny dreszcz, który pozwolił zniknąć otępieniu. Zaczęłam smakować jego usta, a on, coraz pewniej i namiętniej, wpijał się w moje. Nie przerywając pocałunku, odkręcił się i oparł mnie plecami o pianino. Całowałam go i gładziłam jego włosy, ramiona, plecy, dotykałam jego ciepłej skóry, kiedy on biodrami mocno przypierał mnie do lakierowanego drewna. Ramiona Louisa oplotły mnie z obu stron. Trzymał mnie pewnie w swoich objęciach, gdy czułam, jak pod wpływem jego niekończących się pocałunków i zapachu cytrusowej lawendy, miękną mi nogi. To był zdecydowanie najwspanialszy pocałunek w moim życiu. Całowałam i przygryzałam jego usta, brakowało mi oddechu, a jego wilgotny język był moim tlenem, tonęłam w błogim uczuciu spełnienia, a jedyna myśl, jaka tłukła się w mojej głowie, była o tym, jak zatrzymać ten moment, jak smakować go nieustannie więcej, i więcej. I gdy już niemal zemdlałam ze szczęścia i rozkoszy, on odsunął swoje usta od moich, jednak zaledwie na centymetr.
– Kocham cię, Miley – powiedział, z trudem łapiąc oddech.
– Kocham cię, Lou. – Pod wpływem emocji niemal krzyknęłam. – Boże, tak bardzo cię kocham…
Znów całował moje usta, by po chwili przesunąć swój język, wzdłuż linii mojej szczęki, na szyję i obojczyk. Jego wargi przesuwały się po moim dekolcie, nie omijając ani milimetra skóry. Żeby nie upaść, cały ciężar ciała przeniosłam na pianino. Jego ręce pewnie wsunęły się pod moją bluzkę i zaczęły gładzić moje nagie plecy i brzuch. Wiedziałam, co się za chwilę wydarzy, wiedziałam, że zaraz będziemy się kochać, a ta myśl podniecała mnie i przerażała na raz. Pragnęłam go, chciałam tego. Chciałam pieścić jego ciało, dotykać go, całować, poczuć jego miłość. Mimo to bałam się, cholernie się bałam, zrobić to z Louisem. Przerażała mnie jego perfekcyjność, przerażała mnie myśl, że go zawiodę, ale najbardziej przerażające było nagłe pojawienie się Eleanor w mojej głowie. Nie dość, że miałam uprawiać seks z chłopakiem, który ma dziewczynę, to w dodatku TAKĄ dziewczynę. Każdego dnia sypiał z boginią o ciele modelki, więc jak ja, ze swoimi ułomnościami i krągłościami, miałam się teraz przed nim rozebrać? Nim zdążyłam odpowiedzieć sobie na to pytanie, ciepłe dłonie Louisa pewnym ruchem zdjęły ze mnie bluzkę, która wylądowała na podłodze. Zaraz potem ściągnął koszulkę również z siebie i dalej całował moje ciało. Byłam tak podniecona i tak bardzo go pragnęłam, że zaczęłam dotykać jego obnażonego torsu, badać opuszkami palców każdy jego mięsień, chwytać go, jakbym chciała zatrzymać jakąś część jego tylko dla siebie, a wszystkie lęki i obawy zniknęły w jednej chwili. Byłam tylko ja i on, moja miłość, której pragnęłam jak niczego innego na świecie. Jednak ten stan nie trwał długo. Momentalnie w mojej głowie pojawił się kolejny obraz – Zayn.
– Louis, zaczekaj – powiedziałam, dysząc z emocji. Chciałam się odsunąć, ale kompletnie zapomniałam, że jestem przyparta całym ciałem do pianina, więc jedynie odwróciłam głowę. – Muszę ci coś powiedzieć – dodałam nieco spokojniejszym tonem.
– Nie teraz… – zamruczał i zaczął podgryzać płatek mojego ucha.
– Proszę, to ważne.
Odsunął się o krok wyraźnie niezadowolony.
– Mam się ubrać? – zapytał już z lekkim uśmiechem na ustach.
Nie odpowiedziałam, on również nie wykonał żadnego ruchu. Czekał. Chciałam być wobec niego fair i powiedzieć mu o wszystkim, co zaszło między mną a jego przyjacielem. Nie potrafiłam znaleźć słów, ale w takiej sytuacji obnażona prawda wydała mi się najlepszą i, w zasadzie jedyną, możliwością.
– Spałam z Zaynem – rzuciłam na jednym tchu, wbijając wzrok w podłogę ze wstydu i zażenowania. – Powinieneś wiedzieć.
Louis nadal stał w bezruchu. Czekałam na jego reakcję, ale on jedynie wpatrywał się we mnie tak samo, jak przed chwilą. Nic nie zrobił, nic nie powiedział. Dalej czekał? Nie wiem, ale ja już nie miałam mu nic więcej do powiedzenia.
niedziela, 19 października 2014
Rozdział XXIV
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Boże! Jesteś cudowna! Tak bardzo czekam na każdy rozdział z niecierpliwością! Świetnie, że będą teraz pojawiać się regularnie :D
OdpowiedzUsuńDlaczego taki krótki?! No weź się nade mną zlituj, plz. I TO JESZCZE W TAKIM MOMENCIE?!
OdpowiedzUsuń*morderczy wzrok*
Weź dodaj szybko, bo tak. o.o
Czekam i czekam i czekam i czekam i bd czekać. Uzbroję się w cierpliwość xd. Do następnego! xx.
Krótki, ale następny już prawie jest ;) x
UsuńNie mów mi, że Louis strzeli teraz potocznego "focha"?! Chyba bym go udusiła własnymi rękoma!
OdpowiedzUsuńW końcu! *-* Jest świetny! Zrobiło się pikantnie... :> Niech Louis to oleje a Miley niech oleje Zayna i niech będą w końcu razem <3
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie... Jest takie, że nawet nie da się go opisać. Jest po prostu pełne emocji! Szczerze do tej pory nie miałam pewności, co do tego czy Louis czuję coś do Miley, obstawiałam, że to jednostronne uczucie, ale na miło się zaskoczyłam:D. Kolejnym razem Louis zaskoczył mnie swoim zachowaniem: Nie przejął się czy przejął się informacją o Miley i Zaynie? Zastanawia mnie, co teraz będzie z El.Louis z nią zerwie czy będą się kochać po kryjomu, a w obecności innych będą wysyłać sobie dwu znaczące spojrzenia? Obstawiam drugą opcję:D.
OdpowiedzUsuńBardzo cieszę się, że teraz rozdziały będą dodawane regularnie. Bardzo lubię to fanfiction i zawsze czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Pozdrawiam i życzę weny :).
@rckme_pls
Nie pamiętam, kiedy ostatnio komentowałam jakiegokolwiek bloga, ale ten rozdział muszę. Czytam tego bloga od bardzo dawna. Wielu autorów moich ulubionych blogów zawiesiło fanfiction. Przestałam wtedy je czytać, ponieważ po prostu uważałam, że nowy rozdział nie jest warty tak długiego oczekiwania. Jednak z tym fanfiction jest całkiem inaczej. Ciągle czekam na nowe rozdziały i tutaj nawet mi nie przeszkadza, to w jakim czasie oddajesz. Insomnia jest całkiem inna od wszystkich fanfictions. Jest spokojnym opowiadanie - w takim sensie, że akcje są bardzo realistyczne i wszystko dzieje się powoli. Jednak to co się dzieje to coś pięknego. Pokochałam to fanfiction w momencie podarowania przez Lou brożki w kształcie róży. Wtedy stwierdziłam, że zachowanie głównych bohaterów jest wspaniałe. Często ludzie pytali mnie jakie opowiadania mogę im polecić. Zawsze odpisywalam cos w stylu "After, Teenage Dirtbag, ale musisz przyczytać Insomnie! Mimo, że rozdziały są bardzo rzadko to warto na nie czekać". W momencie kiedy Louis za pierwszym razem nie oddał pocałunku byłam nieco zawiedziona, ale uważałam, że ta scena pokazuje, że nic nie jest idealne i takie proste. Podoba mi się to, że nigdy nie przyspieszasz akcji. Nie wyobrażasz sobie uśmiechu na mojej twarzy, po przeczytaniu dzisiejszego rozdziału. Czekałam na ten moment od chwilil, kiedy Miley wypiła drinka w domu Eleanor na jej urodzinach. Gdy wyobrazilam sobie jak Louis uśmiechnął sie, widząc tą scenę pragnelam aby byli razem. Twoj styl pisania jest jak dla mnie idealny. Nie czuję się jakbym czytała fanfiction, a raczej jakbym czytała książkę którejś z wybitnych pisarek. Życzę Ci weny, chęci do pisania dalszych rozdziałów, powodzenia na studiach, (bo chyba teraz studiujesz, prawda?), a także abyś nigdy nie przestała pisać i kontynuowała rozwijanie talentu
OdpowiedzUsuńDziękuję za to, że dzielisz się z nami tym fanfiction, poniewaz jest idealne :)
Ojej, bardzo mi miło, że skomentowałaś i to tak przyjemnie :3 Wybacz, te ciągłe opóźnienia w rozdziałach, ale często sama już nie wiem, w co mam ręce wsadzić, jak to się przysłowiowo mówi, a mimo to nie chcę porzucić pisania tego bloga. Ale! W wakacje zrobiłam szkice wszystkich rozdziałów aż do samego końca, dlatego teraz to będzie szło o wiele sprawniej i płynniej ;)
UsuńDziękuję, że czytasz <3
PS. Tak, studiuję i to już w zasadzie na końcówce mojej studenckiej kariery :D I wiesz co? Ja też od początku czekałam na ten moment! :P
:o *.* :'( <3
OdpowiedzUsuńWiesz co?! Jak mogłaś zakończyć to w takim momencie?! No jak?! Ja chcę wiedzieć co będzie dalej!
OdpowiedzUsuńNiech ona mu powie, że Zayn nic dla niej nie znaczy, nic poza przyjaźnią...!
Czekam na next!
Tak ! No wreszcie! Bo już zaczynałam podejrzewać, że Lou ma Miley tylko za przyjaciółkę.
OdpowiedzUsuńJestem strasznie ciekawa co zrobi po takim wyznaniu.
Czekam na kolejny :)
Warto było czekać, zdecydowanie <3
OdpowiedzUsuńO mój.boże!!!! wiedziałam, że albo z czymś wyskoczy, albo wejdzie.Eleanor lub kto inny,albo to będzi. Tylko sen xd chce Juz next and I need it.now
OdpowiedzUsuńo ja pierdole! kurcze! wreszcie nowy rozdział i to jaki! to jest powrót w wielkim stylu kochanie :* czekam z niecierpliwością na następny i mam nadzieję, że nie okaże się on snem
OdpowiedzUsuńJak ja mam zacząć? Dzięki ci wielkie, ale mam pierdyliard myśli w mojej głowie!
OdpowiedzUsuńJestem w takim stanie, że szczękę mam na podłodze, mój kotlet... prawie się nim zaksztusiłam. No ja po prostu nie wiem co ze sobą zrobić! Jesteś CUDOTWÓRCĄ! No ja nie wiem.
Najpierw motylki w brzuchu, a teraz jak sobie włączyłam Look After You to zaczynam ryczeć.
Naprawdę było warto tyle czekać!
Matko ja nie wierzę że Miley i Lou,
To mi tyle razy nie dawało spokoju, że teraz jestem zaryczana i cholernie szczęśliwa omg
kocham cię <3
~BiBi
O moj Boze kocham styl Twojego pisania, kocham to opowiadanie i kocham Ciebie za pisanie czegos tak wspanialego. Nikt nie oddaje tak dobrze emocji i odczuc jak Ty a uwierz mi czytalam wiele blogow. Tak dlugo czekalam na ten moment i w koncu jest pocalowali sie, cudowna chwila i nawet nie zdalam sobie sprawy ze kiedy to czytalam to wstrzymalam oddech. Pozniej to po prostu zaczelam plakac od nadmiaru pozytywnych wrazen. I ta koncowka kiedy powiedziala mu prawde i teraz tak bardzo boje sie reakcji Lou a bylo tak pieknie :( Zapewne juz nie wroca do czynnosci ktora zaprzestali. Najbardziej podobalo mi sie jednak kiedy Tommo powiedzial ze ja kocha to takie sweet i kolejna porcja lez. Nigdy nie pisze takich dlugich komentarzy ale postanowilam zrobic wyjatek. Choc tyle moge dac za to ze piszesz cos tak wspanialego, Tobie zabiera to pare godzic a mi pare minut nawet nie.
OdpowiedzUsuńKocham, Pozdrawiam i z niecierpliwoscia czekam na kolejny rozdzial :* <3
P.S A jak bylo na wyjazdach? Udaly sie? :)
Dziękuję :) A wyjazdy udały się i to bardzo. Szczególnie podobało mi się w Krakowie (miałam być tam weekend, a zostałam cały tydzień :D), pierwszy raz byłam w tym mieście i kompletnie mnie urzekło. Tylko Poznań już sobie odpuściłam, pewnie wybiorę się jeszcze w przyszłym miesiącu ;)
UsuńDzięki, że czytasz :*
Ja chce rozdział! Musiałaś oczywiście przerwać to w takim momencie uh, nie chodzi o to co robili, tylko o reakcję Louisa. Po prostu nie wiadomo co dalej się stanie, czy to nadal nim nie wzruszy, a może w końcu dotrze to co Miley mu powiedziała i spojrzy na nią inaczej?
OdpowiedzUsuńW końcu powiedzieli to co czują na głos, to naprawdę cudowne że Louis zaśpiewał jej piosenkę, bo byłam pewna że on raczej nie będzie chciał być pierwszym, który w końcu poruszy ten temat, a jednak... zrobiło się pięknie i ładnie. A dodając do tego to jak to wszystko opisałaś, zrobiło się wręcz idealnie.
Naprawdę zachwyciłam się tym rozdziałem, choć fantastycznych rozdziałów masz o wiele więcej. Jednak ten ma w sobie coś na co czekali wszyscy, od pierwszego spotkania Miley i Lou.
Dziękuje Ci za to, że piszesz, chciałabym zawsze mieć pod ręką do czytana coś z pod Twoich palców, bo jest naprawdę warte uwagi! :)
Doczekałam się! Cudowny jak zawsze, te opisy powaliły mnie. Takie piękne! Zazwyczaj mało jaki opis wyznania miłości mi się podoba bo jestem trochę antymiłosna xd ale twój mnie urzekł. Przerwałaś w takim momencie.. oh, udusić tylko! Bo weź tu się domyśl jak będzie reakcja Louisa, może się wkurzyć i ją wypędzić z mieszkania albo może skapnie się że to ON ma dziewczynę i to on więcej razy z nią sypiał niż ona z Zaynem. Może też być inna koncepcja o której nie myślę i mnie to wkurza bo nie wiem! Ale z drugiej strony strasznie się cieszę że w końcu jest nowy rozdział. Już powoli umierałam z braku jakiegoś porządnego opisu sytuacji z pięknymi porównaniami.
OdpowiedzUsuńTwoja wierna fanka, nuda100
OMG!! Kocham, kocham, kocham, kocham <# Tak dłuuugo na to czekałam, ale się opłaciło. Mój ulubiony rozdział <3 Jestem ciekawa reakcji Louisa i tego, co stanie się w następnym rozdziale :3 P.S. Jak regularnie będą pojawiać się rozdziały? ;) Tzn. co tydzień, co dwa, czy jak? :)
OdpowiedzUsuńWracamy do starego systemu - w weekendy. Albo co tydzień, albo co dwa tygodnie, w zależności jak się wyrobię, ale nie rzadziej niż te 2 tyg ;) x
UsuńOK. Będę wyczekiwać z niecierpliwością, bo uwielbiam twoje opowiadanie <3
Usuńhee
OdpowiedzUsuńheee
heeee
no ciekawe jak Lou zareaguje... czy sobie to oleje czy tak go ruszylo ze nie wie co zrobic xd
pzdr i czekam na nastepny x
mam nadzieję, że jej wybaczy, zostawi El i w końcu będą razem *-*
OdpowiedzUsuńProoosze prooosze niech go to nie obejdzie, no przecież oni się kochają i są tacy perfekcyjni *-*
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały ^^ Na prawdę.
Czekam na kolejny z niecierpliwością taką jak nigdy *o* ♥♥♥ xx
Kochana!
OdpowiedzUsuńTo taki cudownie romantyczny rozdział. Nic tyko się rozmarzyć lub popaść w depresję, że jest się samotnym i zgorzkniałym. Chociaż z drugiej strony… gdyby miała być ze mnie tak miękka faja jak z Miley to już wolę być podawaną na zimno suką. W każdym razie, to tak rozkoszny rozdział, że nie da się go skomentować na poważnie. Albo to moja ułomność emocjonalna mi to uniemożliwia. W każdym razie… Nie spodziewaj się dzisiaj ochów i achów, ok? Od tego masz 150 obserwujących, L. Na pewno któryś z nich wczuł się w historię i nawet podniecił, więc istnieje szansa, że napisze długą, długą wypowiedz, w której będzie dziękował siłom wyższym za Twoje godziny spędzone na oglądaniu melodramatów i wpływowi jaki to wywarło na powyższym rozdziale. A przynajmniej mam taką cichą nadzieję.
Swoje cyniczno-satyryczno-bezduszne komentarze zacznijmy od… O! Posunę się do najniższej formy wypowiedzi jaką jest cytowanie, ale… cóż. Tak będzie łatwiej. I bardziej zrozumiale. Wybacz mi.
„ […]że niczego innego tak bardzo nie pragnę, jak tylko tego, żeby być wreszcie w jego ramionach, żeby całował mnie przed snem i po obudzeniu pił przygotowaną przeze mnie kawę” – Yhym, Miley. Bo kawa rozpuszczalna wymaga tak niesamowitych zdolności, że niech mnie przeczyści. Miley jest tak… romantyczna, tak słodka jest tak typową bohaterką opowiadania, że nie mogłaby być bardziej idealna do tej historii, ale to też sprawia, że jej myślenie w tak poetycki, wydumany sposób, kiedy jest zakochana powoduje u mnie salwy śmiechu. I doskonale wiesz, że nie dla tego, że to jest śmieszne. Czy, że zostało źle napisane. Po prostu po przeczytaniu n opowiadań, w których bohaterki zawsze zakochują się z siłą spadającego jumbojet’a stajesz się odrętwiała na całą tą sensację jaką stan motylków w brzuszku jest.
„Wstrzymałam oddech. Widziałam już tylko jego płonące niebieskim płomieniem, migdałowe oczy.” Kochana, nie chcesz czasem zająć edytorstwem romansów? Zbiłabyś fortunę za takie teksty. Każda samotna gospodyni domowa, która ma na utrzymaniu małe przytulisko dla kotów tęskni za tak pięknie ułożonymi epitetami, które mogłaby przeczytać i rozbudzić swoją kobiecość nim mąż wtoczy się na nią by dopełnić małżeńskich obowiązków ten jeden raz w tygodniu. Lepszy nawilżacz niż niejeden lubrykant. Dobra, to wszystko brzmi cynicznie. Ale cała ta scena przy instrumencie muzycznym jest tak dobrze napisana, wręcz doskonale do gatunku, że nie ma się do czego przyczepić. A jak nie ma się do czego przyczepić to nie ma funu. Po prostu słowa są idealnie dobrane i cała ta scena jest jak z obrazka. Opisania od a do z tak jak powinna być.
„Poczułam jak powolnie, czubkiem języka zwilża moją dolną wargę. Przeszył mnie przyjemny dreszcz, który pozwolił zniknąć otępieniu.” W tym momencie musiałam przerwać czytanie, odstawić przenajświętszą czarną kawę na bok i dyskretnie udać się do łazienki by odświeżyć dolne partie. Nawet ja jestem zdziwiona jak sprawnie przeszłaś z lukrowanego obrazu idealnych sweethearts do steamy, hot and heavy sex scene. Ta prosta forma sprzyja podobnym opisom, bo rozbudza wyobraźnie nie mącąc wygórowanymi porównaniami, na których trzeba się skupiać i otwierać słownik by zrozumieć co dłuższe słowa.
„jak pod wpływem jego niekończących się pocałunków i zapachu cytrusowej lawendy, miękną mi nogi.” Ten wasz Louis to musi być jakiś alien. Serio. Gdybym to ja byłą w sytuacji, gdzie mam chłopaka/dziewczynę i wyznaję miłość lasce, której brat/znajomy dnia poprzedniego obił mi ryj, to bym była spocona jak szczur. Ale nie… tutaj mamy zapach lawandy. Ach Ci przystojniacy. Wszystkie przyziemne zasady ich nie dotyczą. Farciarze.
„tonęłam w błogim uczuciu spełnienia” UTOP SIĘ GŁUPIA SUKO! CZYTAŁAM COŚ POWIEDZIAŁA NA KOŃCU! TOP SIĘ DO CHOLERY!
„chwytać go, jakbym chciała zatrzymać jakąś część jego tylko dla siebie” Przeczytałam TYŁKA. Ale to wina głównej bohaterki, która w takich momentach myśli o osobach trzecich. W tym jej pustym łbie musi być sporo miejsca, skoro całując się z Panem Nieziemskie Ciacho Nr1 może myśleć o Elce i Maliku zarazem. Wielki łeb. Serio.
UsuńDobra, wiem, że ten komentarz dla osoby trzeciej może zabrzmieć jakby się z Ciebie wyśmiewała. W ostateczności może wyglądać jakbym nie okazywała Ci należnego szacunku. Ale tak nie jest. Doskonale wiesz, że uwielbiam i Ciebie i Twoje opowiadanie i nawet Główną Bohaterkę niekiedy. Tematy skrajnie romantyczne przechodzą mi ciężej przez gardło iż Carmel Macchiato. Pewnie sama brzmię jak hiperglikemia we własnej osobie, kiedy opisuję momenty zbliżenia emocjonalnego między moimi bohaterami, ale co jednego pisać, a co innego czytać. Nie dziwie się, że masz mieszane uczucia, bo z jednej strony zrobiłaś wszystko jak trzeba i jak być powinno, ale pewnie z drugiej czujesz, że mogłoby być mniej banalnie. Cóż, w przypadku słowa „kocham” trudno by opowiadanie nie brzmiało… no wiesz. No chyba, że jesteś Olgą Gromyko i Twoja bohaterka to Wolha. To było najlepsze wyznanie miłości z jakim miałam do czynienia, ale w fanfiction by się nie sprawdziło. Nigdy.
W każdym razie (spokojnie, kończę już) doskonały rozdział, idealnie napisany do świetnego opowiadania. Wieczorem przed snem sobie raz jeszcze przeczytam te pikantne fragmenty co by mieć barwniejsze sny. ;p
Pozdrawiam!
M.K
Ha, powiem Ci, że brakowało mi takiego komentarza i uśmiech mi z ust nie schodził, jak to czytałam. Co do hiperglikemii i ogólnej idealizacji w tym rozdziale, trafnie zauważyłaś, że to jest dokładnie to, co każda gospodyni domowa/nastolatka chciałaby przeczytać. Wiesz, ja nie piszę dla siebie, ja piszę właśnie dla takich osób i piszę im to, co chcą czytać. Bardzo prosta sprawa. Zdaję sobie sprawę, że to jest banalne i naiwne, ale właśnie takie z założenia ma być, przecież nie tworzymy tu wielkiej literatury i przeintelektualizowanych dzieł sztuki, tylko lekkie, tandetne i przyjemne opowiadania dla kobiet. I w zasadzie powtarzam to samo, co Ty już tu napisałaś, tylko w bardziej klarownej formie. A i co do edytowania... W sumie to pracuję jako edytorka, a o stanowisko redaktorki romansideł wręcz bym zabiegała :D
UsuńDzięki Ci, że poświęciłaś tyle czasu na stukanie tego komentarza (ja jestem leniwa, pewnie w połowie bym zrezygnowała :P). Miło mi się to czytało, serio ;)
Również pozdrawiam! x
PS. Co Ty masz do Carmel Macchiato? :c Ja lubię...
O jezu.
OdpowiedzUsuńNajlepszy rrozdział !
jej
OdpowiedzUsuńCóż to był za rozdział! Niby krótki, ale za to jaki treściwy, piękny, cudowny, idealny! Mogłabym tak wymieniać w nieskończoność, naprawdę :D Oczywiście tęskniłam za Insomnią i cieszę się, że teraz będziesz znów publikowała regularnie. Ja z tego miejsca z góry przepraszam Cię za obsuwy w komentowaniu, jednak przez studia mam mniej czasu i chęci niż zwykle.
OdpowiedzUsuńJa tak się w sumie zastanawiam, czemu Louis nadal jest z Eleanor, skoro było oczywiste od jakiegoś czasu, że czuje coś głębszego do głównej bohaterki. Przyzwyczajenie? Strach przed tym, jak dziewczyna by zareagowała? A może nie miał pewności, czy Miley odwzajemnia jego uczucia? Chociaż akurat to ostatnie wydaje mi się naciągane: już oni oboje dobrze wiedzieli, jak się sprawy mają. Zastanawiałam się, jak dokładnie będzie wyglądała reakcja Lou, kiedy Miley wydusi z siebie wyznanie, tymczasem on zrobił najlepszą rzecz pod słońcem - domyślił się, jakie słowa natychmiast padną, dlatego pognał do pianina i zagrał "Look after you", na co dosłownie się rozpłynęłam. Miałam cały czas w głowie jego głos, więc w ogóle nie dziwię się Miley, że niemal zaczęła tam płakać na całego. W sumie to podziwiam, że utrzymała się na nogach, zwłaszcza po tym, jak Louis ją pocałował. "Nie wytrzymam" PADŁAM. Uwielbiałam to napięcie między nimi, ale kiedy postanowili je wreszcie zamienić w czyny, to ledwo potrafiłam usiedzieć w miejscu. Aż na głos powiedziałam: NO W KOŃCU! I na dodatek padły najważniejsze dwa słowa, które odmieniły całą ich relację. Z tego wszystkiego, w przeciwieństwie do Miley, zupełnie zapomniałam o Zaynie. Z racji tego, w jakim miejscu urwałaś rozdział, coś mi się widzi, że Louis nie będzie zachwycony tą nowiną... Zresztą trudno, żeby był. Mam nadzieję, że jakoś przetrawi w sobie tę informację, zwłaszcza teraz, kiedy przyznał się otwarcie do swoich uczuć, podobnie zresztą jak Mils. Cholera, naprawdę liczę na to, że ta dwójka będzie razem i chociaż z góry jest mi szkoda Eleanor, która prędzej czy później o wszystkim się dowie, to i tak nie mogę im nie kibicować. Są dla siebie stworzeni, to chyba jedna z moich ulubionych blogowych par, jeśli chodzi o ff.
Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy! <3
zakonczylas/w takim momencie. no kurde no. zabij cie za to. najpierw sprawiasz ze czytam rozdzial z zapartym tchem to potem mi urywasz w takim momencie. ehhhh.
OdpowiedzUsuńwreszcie powiedzieli co do siebie czuja!!!!
czekam z/niecierpliwoscia na nastepny rozdzial.
tylko ja kocham to jak autorki potrafią nas wkurzyć kończąc w TAKIM momencie? rozdział świetny, zresztą jak zawsze.
OdpowiedzUsuńo fuck, jak mogłaś?! dawaj następny kochanie, bo nie będę spać po nocach :*
OdpowiedzUsuńW takim momencie jak mogłaś?! Rozdział świetny jak zawsze <3
OdpowiedzUsuńDlaczego w takim momencie?!!
OdpowiedzUsuńTak się cieszę że już wróciłaś ;D
Uwielibiam <3
OdpowiedzUsuń+
+
+
zapraszam do siebie:http://revenge-harry-fanfiction.blogspot.com/
Całą noc czytałam wszystkie twoje rozdziały kochana.
OdpowiedzUsuńMasz świetny styl pisania.
Pomysły niesamowicie, dużo opisujesz to wspaniałe. Główna bohaterka strasznie mi się podoba. Wydaje się być trochę zagubiona, ale to tylko moje zdanie. Z niecierpliwością wyczekuje następnego rozdziału.
Tymczasem zapraszam do siebie
Alex-lives.blogspot.com
<3
gdzie nowy rozdział?!?!?!!?!?!?!?!!??
OdpowiedzUsuńBędzie niebawem, spokojnie, musiałam zwiedzić groby ;)
Usuńmuszę nowy rozdział!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńJeny jaki cudowny rozdział <33 wgl całe twoje opowiadanie jest cudowne :*** świetnie się je czyta :-) :-) a uwierz mi przeczytałam wiele blogów z opowiadaniami o 1D i żaden mnie tak nie zaciekawił nie wciągnął jak twój ;-) ;-) ;-) ;-) ;-) ;-) �� masz przeogromny talent podziwiam.cię. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :-) :-) :-) pozdrawiam Kasia
OdpowiedzUsuńnatknęłam się na twojego bloga dwa dni temu i jestem pod ogromnym wrażeniem twojego stylu. To co tworzysz jest niesamowite:) twoje opisy sytuacji są tak perfekcyjne że bloga chce się czytać nawet dla nich samych:) może to co pisze to chaos, ale po prostu nie potrafię opisać tego jak duże wrażenie robi na mnie twój styl :) z niecierpliwością czekam na następny :)
OdpowiedzUsuń