Słyszałam, jak Louis przesuwa zasuwkę, a stukot obcasów Eleanor roznosi się echem po całym pokoju. Drzwi do sypialni zostawiłam otwarte i, mimo że nic nie mogłam dostrzec, słyszałam wszystko wyraźnie. Położyła coś energicznym ruchem na szklanym stoliku. Torebka?
– Zawsze jesteś punktualny i słowny. Musiałeś zaspać akurat teraz, gdy wyjeżdżamy do moich rodziców? – Eleanor nie umiała się denerwować, jej głos, mimo wyrzutów, wciąż brzmiał przyjemnie miękko. – Mam nadzieję, że chociaż spakowałeś rzeczy?
Louis nie odpowiedział. Najwidoczniej pokazał jej tylko jakiś gest albo zrobił wymowną minę.
– Mogłabym zrobić sobie kawę przez ten czas, kiedy będziesz się pakował? – Byli ze parą od kilku lat, a ona pytała go o takie błahostki, jakby była w domu obcego człowieka. – Co robiłeś całą noc, że zaspałeś? – zapytała, a ja przycisnęłam dłoń do ust, żeby się nie roześmiać.
Louis po raz kolejny nie odpowiedział, najwidoczniej uznał to pytanie za zwykłą pretensję, na którą nie trzeba udzielać odpowiedzi. Słyszałam, jak zakłada na siebie ubrania i zaczyna wrzucać jakieś rzeczy do torby. Stukot obcasów Eleanor przeniósł się do kuchni. Otwieranie szafki, uderzenie kubka o blat, praca ekspresu ciśnieniowego.
– Czy również chciałbyś kawy?
– Nie, dzięki. – Głos dobiegał z łazienki. Pewnie zaczął układać włosy.
Te wszystkie „mogłabym”, „chciałbyś” i inne -bycia, były tak koszmarnie irytujące w ustach El, że zaczęłam się zastanawiać, jak Louis to wszystko znosi. Może rzeczywiście chciała być po prostu miła i taktowna, ale przebywała w tym pomieszczeniu pięć minut, a ja już miałam ochotę wyrzucić ją oknem. Wyobraziłam sobie jej rodzinny obiad. Tragikomedia.
Po chwili Eleanor wróciła do pokoju, prawdopodobnie z kubkiem małej czarnej w dłoniach, bo zapach świeżo parzonej kawy rozniósł się po całym mieszkaniu. Wzięłam głęboki wdech i już wiedziałam, gdzie skieruję swoje pierwsze kroki, jak tylko oni wyjdą z mieszkania.
– Louis, od kiedy palisz mentolowe papierosy? – zapytała, prawdopodobnie zauważając moje niedopałki w popielniczce.
O tym nie pomyśleliśmy. Przeklęłam pod nosem i szczerze liczyłam na to, że Lou szybko wymyśli jakąś cudowną bajeczkę, w którą ona bezgranicznie uwierzy.
– Mówiłaś coś? – Wyszedł z łazienki i stanął na środku pokoju.
– Pytałam, czy był ktoś u ciebie wczoraj wieczorem, ponieważ w popielniczce są zgaszone mentolowe papierosy, a wiem, że takich nie palisz. – Miałam ochotę krzyknąć spod łóżka, że zamiast „ponieważ” powinna użyć „albowiem”.
– Lottie wpadła na chwilę pożyczyć trochę płyt, skoro mnie i tak nie będzie. Była z koleżanką, to sobie zapaliliśmy, gdy ona szukała czegoś w sam raz dla niej.
Kłamał tak płynnie, naturalnie i przekonująco, że ze zdumienia wybałuszyłam oczy. Ja nigdy w życiu nie wymyśliłabym w kilka sekund (i to pod jaką presją!) tak prawdopodobnej historii, nie mówiąc już o zaserwowaniu jej w tak wiarygodny sposób. Wybrał akurat Lottie, bo doskonale wiedział, że siostra potwierdziłaby nawet, że była tu razem z bandą kosmitów w celu przeprowadzenia sekcji zwłok pterodaktyla, którego przez przypadek potrącili spodkiem podczas lądowania.
Eleanor milczała przez dłuższą chwilę, co wzięłam za dobry omen. Nic nie wskazywało na to, żeby miała jakiekolwiek podejrzenia. Słyszałam jak co jakiś czas odstawia kawę z powrotem na stolik. Louis poszedł na chwilę do kuchni i stamtąd od razu wszedł do sypialni. Widziałam jego białe skarpetki i kawałek nogawek spodni w chabrowym kolorze. Kucnął i najciszej jak potrafił położył na ziemi klucze.
– Jak wyjdziemy, to będziesz mogła się wydostać – szepnął, wciąż pozostając w kuckach. Niemal słychać było w jego głosie uśmiech.
– Dzięki, że pomyślałeś – odszeptałam i wysunęłam rękę, niczym potwór spod łóżka z dziecięcych koszmarów, zagarniając klucze do swojej pieczary. – Idź już, bo ona zaraz tu przyjdzie.
– To była najpiękniejsza noc w moim życiu, wiesz?
Powiedział to w taki sposób, że nie wiedziałam, czy mam wyjść z ukrycia, rzucić mu się na szyję, a Elkę jednak wyrzucić oknem i wykonać jeszcze jeden rzut, a mianowicie jego na łóżko i pokazać mu, jakby wyglądał najpiękniejszy dzień jego życia, czy zdenerwować się, że, ewidentnie mi na złość, dalej tu kuca i gada, kusząc los i przyprawiając mnie o palpitacje serca.
– Super, ale idź już. – Chciałam, żeby mój głos zabrzmiał szorstko, ale po takim wyznaniu, jednak nie potrafiłam udawać wkurzonej.
– Jakie są twoje ulubione kwiaty? – kontynuował paplaninę, ciesząc się jak dziecko, że zaraz ze strachu zejdę na zawał, a jeśli przeżyję, to przy pierwszej okazji obedrę go ze skóry.
– Hiacynty! Wynocha! – syknęłam nieco za głośno.
– Mówiłeś coś, kochanie? – zapytała Eleanor nieco zdezorientowana.
– Ha! – Louis nadal kucał przy łóżku. – I kto tu robi przypał? – niemal roześmiał się w głos.
Nie mogłam pojąć, jakim cudem człowiek może mieć ochotę na droczenie się i uszczypliwe żarciki, kiedy prawie został przyłapany przez swoją kobietę z inną w łóżku. Przecież jego dziewczyna siedziała w pokoju obok, a on ukrywał w sypialni kochankę i jeszcze się przy tym śmiał i zachowywał tak spokojnie, jakby spacerował po słonecznej plaży w Miami!
– Nic takiego, gadam do siebie. Wiesz, lubię ze sobą rozmawiać, mamy podobne zainteresowania – odpowiedział Eleanor, wyprostował się i zaczął pakować jakieś drobiazgi z szuflady przy nocnym stoliku.
Klasyczne, czarne szpilki stuknęły kilkakrotnie rytmicznie o posadzkę i pojawiły się tuż przed moimi oczami. El stała przy samej krawędzi łóżka. Wstrzymałam oddech a przez głowę przelatywały mi najgorsze scenariusze. Znałam swoje kulawe szczęście i wiedziałam, że prawdopodobnie za chwilę zadzwoni mi komórka, dostanę niepohamowanego ataku kaszlu, Eleanor upadnie coś pod łóżko, ewentualnie wszystko naraz. Jednak wbrew moim obawom nic takiego się nie wydarzyło. Stało się coś znacznie gorszego, czego nawet mój pesymistyczny umysł nie był w stanie przewidzieć.
– Kochanie… – powiedziała do Louisa, a jej nogi zniknęły mi z pola widzenia. Oczami wyobraźni widziałam, jak dotyka jego ramienia. – Chyba o czymś zapomniałeś. – Jej ton głosu brzmiał kokieteryjnie i zmysłowo.
– Tak? – Louis najwidoczniej nie wiedział, o co chodzi.
– Nie pocałowałeś mnie na przywitanie – odpowiedziała i usłyszałam cmoknięcie ust.
Zacisnęłam dłonie w pięści, aż paznokcie poraniły mi skórę. Nie myślałam, że to dopiero początek mojej tortury. Odgłosy całowania nasiliły się, a ja skoncentrowałam całą energię, żeby nie zacząć warczeć jak pies. Samica alfa w obronie swojego samca i terytorium. Pierwotne instynkty nakazywały mi jednak wyjść i zrealizować swój plan wyrzucenia Eleanor oknem, ale ze względu na Louisa, musiałam podkulić ogon i przeczekać ten horror.
– Daj spokój… – szepnął w odpowiedzi na jakiś niewidoczny dla mnie gest.
– I tak jesteśmy spóźnieni, prawda skarbie? Skoro popełniamy nietakt względem moich rodziców z twojej winy, to chciałabym, abyś mi to wynagrodził. – Eleanor usiadła na łóżku. – Teraz.
Sprężyny w materacu ugięły się jeszcze bardziej, gdy Louis dosiadł się do niej. Nie wiem, co przerażało mnie bardziej – to, że ona właśnie chce go przelecieć tuż nad moją głową, czy to, że gdy oboje przesunął się na środek łóżka, sprężyny prawdopodobnie wygną się tak, że łóżko oprze się o moje ciało i nastąpi niechybna katastrofa. Słuchałam odgłosów całowania, które nagle umilkły, a materac wgiął się energicznie i zatrzymał tuż nad moimi plecami. Bałam się wziąć wdech. Panikowałam.
– Nie chciałbyś dołączyć do mnie? – zapytała kokieteryjnie Eleanor.
Ledwo zdążyła skończyć zdanie, jej biała koszula upadła tuż przed moją twarzą. Intensywnie pachniała perfumami. Od razu poznałam ten zapach – klasyczna, elegancka kompozycja drzewa sandałowego, śliwki, magnolii i jeszcze jakiegoś orientalnego syfu – bożonarodzeniowa linia Scent of Style, którą okrywałam słowami, głoskami, zdaniami, brzmieniem. Zadrżałam. Co będzie, jak zaraz spadną mi przed nos jej majtki?
– El, nie wygłupiaj się. – Słyszałam, że Louis stoi już przy drzwiach wyjściowych. Gdybym była na jego miejscu, ze stresu pot już by skroplił mi się na czole, a on brzmiał zupełnie spokojnie, całkowicie naturalnie. – Już po dziesiątej.
Zobaczyłam jego stopy tuż przy łóżku. Podszedł do Eleanor, jakby nagle zmienił zdanie.
– No już, ubieraj się – powiedział ciepłym tonem i jednym energicznym ruchem poderwał jej koszulę sprzed moich oczu. Mądrze. Podziękowałam w duchu Opatrzności za zapobiegawczość Louisa. Ja bym o tym nie pomyślała. A już na pewno nie w sytuacji, gdy kochanka pod łóżkiem ledwo dyszy ze strachu, a moja dziewczyna na łóżku zaczyna striptiz.
– Jesteś tego pewny? – Nie chciałam sobie nawet wyobrażać, jaki gest wykonała, wypowiadając te słowa.
– Co się odwlecze… – wymruczał i pochylił się, żeby ją pocałować. – Dokończymy na miejscu, obiecuję – rzucił tym zawadiackim tonem, którym zawsze zwracał się do mnie w takich sytuacjach.
Nie wiedziałam, czy jest mi niedobrze i słabo ze strachu, wkurwienia, czy obrzydzenia i zazdrości. Znając moją psychikę zadziałało wszystko naraz w odpowiednich proporcjach, ale wiedziałam, że nie mogę zrobić nic głupiego. Kusiło mnie, żeby wstać z tej zakurzonej podłogi, przestać robić z siebie idiotkę i z dumą w głosie zapytać Eleanor, czy nie zechciałaby raczyć bardzo uprzejmie spierdalać, co zakończyłoby tę farsę, ale nie mogłam tego zrobić Louisowi. Nie zdążyłam porozmawiać z nim na temat tego, co teraz z nami będzie, jednak wiedziałam, że jakich by nie miał planów, na pewno nie chciał zranić swojej dziewczyny. A przynajmniej nie z taką premedytacją.
Słyszałam, jak Eleanor wzdycha z rezygnacją i zaczyna się z powrotem ubierać. Chyba zrzuciła więcej ubrań, niż mi się wydawało. Nie chciałam nawet zgadywać, co jeszcze z siebie zdjęła, ale nie wylądowało na podłodze. Czasem niewiedza jest błogosławieństwem.
Gdy oboje wyszli z pokoju, wzięłam głęboki wdech i wypuściłam powietrze z płuc z taką siłą, że przez chwilę zaczęłam z powrotem obawiać się, czy mój oddech nie jest zbyt głośny. Dopiero teraz zauważyłam, że jestem cała mokra od potu, mimo że w zasadzie byłam w samej bieliźnie, a na reszta ubrań gniotła się pod moim brzuchem. Czułam zimne krople ma plecach i twarzy, a kosmyki włosów przykleiły mi się do ramienia. Pomyślałam, że właśnie tak wygląda zwierze w potrzasku – wie, że nie może się wydostać, musi czekać na łaskę lub niełaskę ludzi, którzy są poza klatką, zestresowane, spocone, zmęczone. O niczym tak nie marzyłam, jak o tym, żeby obydwoje w końcu poszli sobie w cholerę. Nie słuchałam już o czym rozmawiają i co robią. Było mi coraz bardziej niedobrze. Zaczęłam obawiać się, że zaraz zwymiotuję. Albo wybuchnę płaczem. Nie, ja już płakałam. Łzy ściekały mi na usta, ale ciężko było mi odpowiedzieć przed samą sobą, dlaczego właściwie płaczę.
Po zgrzytnięciu klucza w zamku i wyjściu Louisa i Eleanor, leżałam pod łóżkiem i jeszcze dobre dziesięć minut. Gdy w końcu wyczołgałam się i zaczęłam zakładać na siebie pogniecione ubrania, zauważyłam, że trzęsą mi się ręce. Już nie miałam się czego obawiać, udało się, nie zostałam odkryta, ale mimo tego strach wcale nie minął. Nadal czułam ucisk w żołądku i… upokorzenie. W tamtej chwili dokładnie to słowo przyszło mi na myśl, czułam się upokorzona całą tą sytuacją. Nie miałam pojęcia, co robić. Nagle sobie przypomniałam. Kawa. Taki był plan. Musiałam napić się kawy.
Wyszłam do kuchni i zaparzyłam filiżankę małej czarnej. Zapaliłam papierosa i ledwie zdążyłam wypuścić dym, od razu zgasiłam go w zlewie, bo zakręciło mi się w głowie, jakbym miała piętnaście lat, a to był mój pierwszy dymek w życiu, kosztowany po kryjomu na próbach u Sama. Cóż, została mi kawa. Pachniała rewelacyjnie, jednak tylko umoczyłam w niej usta, poczułam jak zbiera mi się na wymioty. Westchnęłam. Usiadłam na sofie w salonie i zaczęłam bezmyślnie wpatrywać się w jukę. Wtedy w mojej głowie rozbrzmiał głos Louisa: „Dokończymy na miejscu, obiecuję”. Szybko pociągnęłam solidny łyk, żeby odpędzić od siebie tę myśl. Nie pomogło. „Obiecuję”. Wypiłam duszkiem całą, gorącą jak diabli, filiżankę, aż czułam jak parzy mnie w język. Odstawiana na szklany stolik porcelana wydała charakterystyczny stukot i wydawało mi się, że dźwięk ten jeszcze pobrzmiewa w powietrzu, gdy wbiegłam do łazienki i zwymiotowałam do sedesu. Wzięłam kilka głębokich wdechów, spuściłam wodę i zaczęłam obmywać twarz. Chłodny strumień nie przyniósł ulgi. Zaczęłam zastanawiać się, jak spędzę ten dzień, żeby tylko nie myśleć o Louisie, jednak pierwsze, co wpadło mi do głowy to to, że nie mam pojęcia, co będę robiła, ale doskonale wiem, czym on się będzie zajmował… Gwałtownie odkręciłam się na bok i ponownie zwymiotowałam. To było dziecinne, przecież oni byli parą od kilku lat, sypiali ze sobą tysiące razy, więc dlaczego teraz nagle wizja Louisa posuwającego Eleanor budziła we mnie tak ogromny wstręt i rozgoryczenie? Czego oczy nie widzą… Dopóki nie usłyszałam jej kokieteryjnego tonu, nie zobaczyłam ochoczo zrzuconej z siebie koszuli, a przede wszystkim nie byłam świadkiem tego, jak Louis ją całuje, traktuje tak samo jak mnie i składa pikantne obietnice, jakoś to do mnie nie docierało. Wcześniej najzwyczajniej w świecie ignorowałam tę myśl i nawet się nad tym nie zastanawiałam. Mimo że nie mieliśmy z Lou tematów tabu i zwierzaliśmy się sobie nawzajem z najrozmaitszych rzeczy, nigdy nie rozmawiałam z nim o seksie, więc nie miałam pojęcia (i całe szczęście!), jak wygląda ich życie erotyczne. Byłam na niego zła, potwornie zła. Niby wiedziałam, że nie mam prawa się złościć z tego powodu, że sypia ze swoją własną dziewczyną, ani też przez to, że powiedział coś takiego do niej przy mnie, bo przecież musiał zachowywać się naturalnie, żeby nie wzbudzić żadnych podejrzeń. Doskonale zdawałam sobie z tego wszystkiego sprawę, jednak rozum to jedno, a uczucia to drugie. Racjonalne argumenty w pełni do mnie przemawiały, a i tak nie potrafiłam ani odrobinę wyzbyć się gniewu.
Nie zadałam sobie nawet trudu, żeby pozmywać po sobie filiżankę. Wyszłam z mieszkania Louisa, niemal przeskoczyłam wszystkie schody i weszłam do siebie, czując się jak śledzony przez mafię bohater powieści kryminalnych. Nikt nie czaił się na mnie na klatce schodowej. Ścigały mnie jedynie moje własne myśli, których nie potrafiłam zostawić za drzwiami.
piątek, 21 listopada 2014
Rozdział XXVI
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
To jest absolutnie (okropna sytuacja sie przytrafiła) świetnie napisane. I wow bardzo się ciesze że kolejny tak szybko.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o FOUR to yeah kocham wszystkie. A teraz słucham CLOUDS i kocham omg i Stockholm Syndrome też uwielbiam. Ale Act my age zabija :)
Yey! Już jest! Ciekawa rozwiązanie sprawy. Chyba naprawdę masz tego leniwca bo wyszedł ci ten rozdział trochę gorzej niż pozostałe, nie gniewaj się. Trochę mi przeszkadzało że 2 (?) wyrażenia powtórzyłaś dość blisko siebie, trochę to niefajnie brzmiało, nawet w myślach, więc sprawiam ci właśnie takiego mega mocnego kopniaka w dupę i do roboty!
OdpowiedzUsuńCo do Four, kocham Fireproof! i NC.
Weny!
PS interpunkcja to nadal mój wróg numer 1.
nuda100
Pewnie, że się nie gniewam :) Dzięki za uwagi i za kopniaka, tego mi właśnie trzeba! :D
UsuńIdealnie. Oby Lou tylko żartował z tym ''obiecuje'' -_- No i cieszę się, że rozdział będzie szybciej :D Weny życzę :)
OdpowiedzUsuńW TEJ CHWILI BRAĆ MI SIĘ DO PISANIA NOWEGO ROZDZIAŁU!!!! - czy taki kop w dupę cię zadowala? A teraz już na serio, rozdział jest świetny.... ;) Mam nadzieję, że Lou do niej zadzwoni..... Czekam na next!
OdpowiedzUsuńŻyczę duuużo weny :))
OdpowiedzUsuńponieważ to opowiadanie jest cudowne każdy rozdział czytam z zapartym tchem ;)
już nie mogę doczekać się kolejnego więc wstaw go jak najszybciej :P
Jezuuu Lou i El tutaj, współczuje Miley, bleee.. Ciesze się że do niczego nie doszło w tej sypialni, bo mam wrażenie że wszystko by się wydało...
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny!
Caro x
Woah, nie mam pojęcia jakim cudem jeszcze żyję. Podobno mnie zjadłaś :3
OdpowiedzUsuńDzień dobry! *patrzy na zegar*. Tak, jest jedenasta dwadzieścia jeszcze mamy ranek.
Nawet nie wiesz ile radości dałaś mi tym rozdziałem. Czekałam na niego niecierpliwie, codziennie wchodziłam zerkając czy może czegoś nie dodałaś. No i proszę co za miła niespodzianka z samego rana!
,,To była najpiękniejsza noc w moim życiu, wiesz?'' - dobry Boże, odpłynęłam. Nie ważne, że później całował Elkę, że chciała przelecieć go na łóżku pod którym kryła się Miley, nie ważne, że obiecał Idealnej wspólne spędzenie czasu w wiadomy sposób. NIE WAŻNE. Tymi słowami całkowicie stopił wszystkie lody. Osobiście na miejscu Vasply rzuciłabym się na niego i jak to ujęła - pokazałabym mu jak ma wyglądać najpiękniejszy dzień w jego życiu!
El coraz bardziej zaczyna mnie wkurzać swoją nienaturalną grzecznością, chyba taki był zamiar, prawda? Powiedz, że niedługo Louis powie jej o wszystkim i wyrzuci na zbity pysk (chociaż mimo wszystko nie życzę jej źle) bo nie wytrzymam z nią ani chwili dłużej. *Upija łyk soku pomarańczowo mangowego*. Dziwnie to brzmi.
Całkowicie rozumiem Miley. Czuła się gorzej potraktowana, upokorzona. Przecież musiała chować się pod łóżkiem faceta z którym dopiero co spała bo przyszła jego dziewczyna, w dodatku miała chęć na szybki numerek skoro 'i tak już byli spóźnieni'. Serio Pani Idealna?
Teledysk do Night Changes jest genialny. Przez cztery minuty każda z nas mogła spędzić czas z chłopkami! Czego więcej trzeba? Mimo wszystko rzeczywiście wybrałabym Louisa i ten wiatr we włosach kiedy jechał autem z zawrotną prędkością. Moment kiedy próbował jakoś podejść tego policjanta - bezcenne! ,,Ale Panie Władzo, naprawdę mnie Pan nie poznaje?'', później próbował jakoś uratować tę randkę i bawić się czapką mężczyzny xD
Zdecydowanie uwielbiam No Control - aww jaki Louis ma tam seksowny głos <3 W końcu więcej Lou. Mrr...A następna to Stockholm Syndrome. Zdecydowanie te dwie uważam za najlepsze. Postarali się z tą płytą nie powiem ;)
Do następnego razu.
xoxo.
CC.
O matko! Nawet nie chce myśleć, co by było gdyby Eleanor i Lou zostali trochę dłużej w tej sypialni, wszystko mogłoby się wydać...a przecież Louis mówił, że nie chce krzywdzić El. Chociaż trochę nie rozumiem jego zachowania, bo tym samym on krzywdzi obie dziewczyny, do tego ta jego obietnica...Przecież doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Miley wszystko słyszy. Zauważyłam, że Tomlinson lubi ryzykować, ta jego pogawędka z Mil w sypialni, przecież El była tak blisko i mogła wszystko usłyszeć. Ciekawa jestem, jak to wszystko się dalej potoczy! Rozdział jest po prostu świetny i już nie mogę doczekać się następnego! Czekam z niecierpliwością! Zapraszam również do siebie na www.never--let-you-go.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę duuuużo weny!
Cuuudo *o*
OdpowiedzUsuńCiekawe, co się stanie, kiedy Louis wróci z tego wyjazdu. Mam nadzieję, że nie będzie jakieś wielkiej kłótni. :O
OdpowiedzUsuńBoże, kilka razy też się bałam że El ich przyłapie ale to by było ciekawe :D
OdpowiedzUsuńChyba pierwszy raz w życiu wspolczuje kochance a nie zdradzonej dziewczynie.Co ty ze mną robisz kobieto ?! :) Biedna Miley musiała słuchać jak się caluja. Naprawdę myślałam ze Lou i El zaraz wskocza na łóżko i zaczną się kochać .Świetny rozdział , czekam na nastepny :* Co do FOUR wstyd się przyznać ale nadal nie mam ulubionej piosenki ehhh muszę to szybko nadrobić chociaż szczerze mówiąc jak na razie mam mieszane uczucia względem tej płyty no ale to taka moja schiza :D
OdpowiedzUsuńNormalnie aż nie wierzę, że Miley udało się wyjść z tej całej sytuacji bez szwanku. No, może pomijając uszczerbki na zdrowiu psychicznym... Tak czy siak nie wierzyłam, że zdoła wyjść z mieszkania bez nieprzyjemnego spotkania z Eleanor. Lubię tę dziewczynę i chociaż z całego serca wspieram Louisa z Miley, to jednak byłoby mi szkoda Elki, gdyby odkryła prawdę. No pls, wpadła do swojego faceta, bo umówili się z jej rodzicami na obiad i miałaby tam zastać niemal nagą laskę, z którą się przecież zakumplowała? Niech Lou jak najszybciej z nią zerwie, w przeciwnym wypadku Eleanor dowie się o wszystkim jakąś pokrętną drogą, co przecież złamie jej serce.
OdpowiedzUsuńTak czy siak, ona faktycznie dziwnie się zachowuje w stosunku do Louisa. I mean... Te zwroty grzecznościowe, jakieś sztywne słownictwo... Zupełnie, jakby była w jego mieszkaniu pierwszy raz. No, co prawda potem znacznie się rozgościła, ale to całe "mogłabym" i "chciałabym" było takie... nie na miejscu? Aż sama zaczęłam się dziwić, że Tomlinson w ogóle jest z kimś takim. Skoro mówimy akurat o nim, to muszę przyznać, że jestem pełna podziwu dla jego gry aktorskiej. Jest pewien, że nie minął się z powołaniem? Ja na jego miejscu pociłabym się i trzęsła pod wpływem najcichszego, najmniej niewinnego pytania El, tymczasem ten, z tą swoją nonszalancką elegancją, nie dał niczego po sobie poznać. Jeszcze miał jaj na tyle, by odezwać się do Miles, podczas gdy jego dziewczyna była w sąsiednim pomieszczeniu! Śmiać mi się chciało, jak sobie wyobraziłam wyglądającą spod łóżka bohaterkę, która za wszelką cenę chce, żeby Louis łaskawie oddalił się od jej kryjówki. Niestety później nastąpił moment grozy - ja pierdzielę, byłam przekonana, że zaczną się pieprzyć tuż nad głową Miley! Tego by pewnie nie zniosła, zresztą wcale jej się nie dziwię. Jak dobrze, że Lou w porę opamiętał Eleanor i wreszcie nakłonił ją do wyjścia. Ja sama nie potrafiłam zaznać spokoju, dopóki drzwi się za nimi nie zamknęły, a co dopiero musiała czuć nasza "gwiazda". Tak swoją drogą nawet kiedy się ubierała i piła tę nieszczęsną kawę bałam się, że ktoś nagle wparuje do mieszkania. Jak dobrze, że nic takiego się nie stało... Chociaż poniekąd jest odwrotnie, bo Miley, zamiast rozpamiętywać bez końca tę piękną noc, będzie się przez wiele godzin zastanawiać, co w danej chwili robi jej ukochany. I jak. I ile razy. Omg.
Rozdział niesamowity, tak mi zagrałaś na emocjach, że nie mogłam w spokoju usiedzieć na miejscu :D Czekam oczywiście na ciąg dalszy <3 Co do FOUR, to moim ulubionym kawałkiem jest Night Changes (teledysk jest perfekcyjny, zakochałam się w całej piątce od nowa), chociaż przyznaję, że uwielbiam całą płytę. Niesamowita jest.
Pozdrawiam <3
Takie cudowne!!!!
OdpowiedzUsuńJa bym jej wykurwiła na miejscu miley.Serio.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJestem dosyć wybredna co do ff. Większość zazwyczaj rzucam po przeczytaniu zaledwie kilku rozdziałów. W Twoim jest coś niezwykłego, coś co mnie od początku zaciekawiło. To bardzo dobrze, bo na 5890876542587986 przeczytanych blogów obserwuję tylko trzy, a to jest moje ulubione...Nie umiem wymyślić nic kreatywnego co bym mogła napisać, ale pochwalę się że założyłam konto (w końcu) i od teraz będę komentować! Mam nadzieję, że nie chodzą Ci po głowie myśli, aby zawiesić lub usunąć bloga.
OdpowiedzUsuńP.S. Tu masz kilka przecinków : ,,,,,,,,,,,, - które pewnie zapomniałam wstawić w odpowiednim miejscu, więc wstaw je tam gdzie trzeba.
O, to bardzo miło, że trafiam w tak wybredne gusta :) Bloga nie zamierzam zawieszać, będę dzielnie pisać :D
UsuńPS. Zapomniałaś jedynie o 2 przecinkach, więc nie ma takiej tragedii ;)
WOW super rozdzial :** :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhmmm... podczas czytania moja twarz wyglądała dokładnie tak: ;D o.o :'(
OdpowiedzUsuńjeeej strasznie mi szkoda Miley no ale, wiedziala na co sie pisze... ciekawa jestem tylko, czy dlugo bedzie sie jeszcze ukrywala z Lou czy jednak on zerwie z El :D
a co do Twojej notki... randka z Zaynem ( mrau <3 :D ) a FOUR jeszcze nie mam ;c
do nastepnego x
Mam dziwne wrarzenie ze ona jest w ciąży. Nie wiem dlaczego chyba za duzo sie naczytałam. Chyba jestem głupia. Nie wazne aco do nowego rozdziału jest zarąbisty fjfjfjfjfjfjfjcjcjfjfudjcu daj nexta szybko. Kocham.
OdpowiedzUsuńCo do nowej płyty Four jest poprostu hdhxjxjxhxbxbzbdhxjxjdbgd zajebista święty mikołaju ( przepraszam ze uszwiadomie komus ze on nie istnieje) chce dostac na św płyte 1D Four, czerwoną bluze z korzuszkiem, no co jeszcze nowy plecak bo sie rozjebał, i no nwm darmową wycieczke do londynu a i jeszcze poznac 1D i zeby moje najskrytsze marzenie sie spełniło i pewnie czegos zapomnialam i prosze mi tu wszystko spelnic .
UsuńMoja ulubiona to Night Changes ale i tak najbardziej ze wszystkiego uwielbiam twoje opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńA ja liczyłam na to, że Elka ich przyłapie. Dowiedziałaby się, zostawiła Louisa i problem z głowy.
OdpowiedzUsuńTak bardzo to uwielbiam :) teraz zapewne będą problemy bo on elki nie bedzie chciał zostawić czy cos
UsuńJak coś, to nowy jutro! :)
OdpowiedzUsuńo, dziecinko, jak dobrze, że jutro następny, bo myślałem, że popadnę w obsesję, sprawdzając czy to już. jesteś najlepsza, wiesz? <3
OdpowiedzUsuń