niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział XVI

Osąd moralny mojej nocy z Zaynem postanowiłam odłożyć na później. Miałam teraz o wiele ważniejsze sprawy na głowie, która, swoją drogą, sprawiała mi taki ból, że momentami miałam ochotę ją odciąć. Nie wypadając z roli, pewnym siebie krokiem przemierzałam długi korytarz siedziby Scent of Style, giganta branży perfumeryjnej, który w błyskawicznym tempie podbił brytyjski rynek stając się londyńskim Chanelem. Kątem oka obserwowałam odbicie swojej sylwetki w przeszklonej ścianie po prawej stronie. Elegancka, ciemnofioletowa spódnica w ołówkowym typie miała pognieciony od autobusowych siedzeń tył, biała koszula z przypiętą srebrną broszką (TĄ broszką) na szczęście wyglądała perfekcyjnie, za to nawet najstaranniejszy makijaż nie był w stanie ukryć efektu całonocnej libacji na mojej twarzy. Mój pierwszy, testowy dzień w pracy zaczynałam na takim kacu, że moja skóra miała odcień bladozielony, a wory pod oczami były tak wielkie, że mogłabym w nie zapakować dziesięć kilo ziemniaków. Do tego, mimo porannej godziny, od wysokich obcasów bolały mnie nogi, w tych cholernych butach każdy krok powodował stukot szpilek o wykładaną płytkami podłogę, który w moich uszach przypominał serię wybuchów min przeciwpiechotnych i powodował, że mój mózg rozpadał się na kilka sekund w jednolitą maź.

Miałam wrażenie, że architekt specjalnie dla mnie, na tę okazję, zaprojektował tak nieskończenie długi korytarz, żeby w sadystyczny sposób dać mi nauczkę za moje pijaństwa. Gdy w końcu dotarłam do samego końca, którym okazały się białe drzwi, w duchu pomodliłam się, żeby tylko za nimi nie było drugiego takiego odcinka. Nacisnęłam klamkę i, ku mojej radości, znalazłam się w przestrzennym holu, gdzie młoda, blond recepcjonistka przeszywała mnie pytającym spojrzeniem. Jednak pierwsze co dostrzegłam to fakt, że podłoga wyłożona była miękkim dywanem. Bóg istniał, ochronił mój mózg przed totalnym zgalaretowacieniem. Dałam jeszcze dwa bezgłośne kroki w przód i głośno odetchnęłam z ulgą.

- W czymś pomóc? – zapytała niepewnie blondynka.

- Ach, tak. – W sekundę ogarnęłam się i przeniosłam swoje przekrwione spojrzenie z miękkiego dywanu na postać z recepcji. – Jestem Miley Vasply, miałam się dzisiaj stawić na pierwszy dzień…

- O dziewiątej? – przerwała mi nieprzyjemnym tonem. – Jest ósma pięćdziesiąt siedem, proszę chwileczkę zaczekać – dodała nie czekając na odpowiedź.

Mówiła z penerską manierą dziewczyny, która dzięki łutowi szczęścia wyrwała się z biedy i dostała niezbyt odpowiedzialną i prestiżową posadę w znanej firmie, co automatycznie w jej rozumowaniu dało jej przyzwolenie na pogardzanie wszystkimi ludźmi. Po tej kilkusekundowej rozmowie zakwalifikowałam ją jako wieśniarę i obdarzyłam tak wrednym i zawistnym spojrzeniem, że od razu spuściła oczy i udała, że szuka czegoś w papierkach na biurku. Mój kac imidż musiał nadać mi szczególnie wrogiego wyrazu.

Nie minęła chwila, gdy w holu rozległo się charakterystyczne ding-dong oznaczające przyjazd winy, która w istocie otworzyła się tuż za moimi plecami. Stanęła przede mną moja nowa przełożona. Była tak potężna, że zza jej barczystych ramion nie widziałam nawet biurka recepcjonistki, a granatowa marynarka w połączeniu ze spódnicą w tym samym kolorze opinały ze wszystkich stron obfite ciało Murzynki. Mocny, niebieski makijaż w połączeniu z ogromnym afro powodowały, że kobieta z jednej strony w swoim wyglądzie miała coś nieokrzesanego, dzikiego i pierwotnego, jednak z drugiej była nader elegancka i dystyngowana. Wyglądała na kogoś, kto nie znosił słów sprzeciwu. Zresztą, biła od niej taka pewność siebie, że wątpię, iż kiedykolwiek ktokolwiek ośmielił się nie zastosować do jej poleceń.

Poczułam się przy niej jak małe dziecko przyłapane na podjadaniu słodyczy. Miałam wrażenie, że w sekundę minęły mi wszystkie kacowe dolegliwości. Stałam w windzie z Barbarą Tray i, niczym skarcony uczniak, bałam się oderwać wzroku od czubków swoich butów. Przerażały mnie jej rozmiary, chód, oschły wyraz twarzy, wszystko. Ta Murzynka cała była jedną, ogromną, chodzącą grozą.

Dojechałyśmy na szóste piętro. Moim oczom ukazał się identyczny, cholernie długi, przeszklony korytarz jak na parterze przy wejściu. Skrzywiłam się. Barbara bez słowa wyszła z windy i zniknęła za drugimi drzwiami po lewej stronie. Nie powiedziała nic, nie wiedziałam, czy oczekuje ode mnie, żebym poszła za nią, czy mam czekać, tańczyć, recytować, iść do diabła. Zostawiła za sobą otwarte na oścież drzwi, więc zaczęłam niepewnie, małymi kroczkami, jak złodziej zakradać się do pokoju. Ledwie przeszłam metr, w progu ukazała się czarna twarz, która miną pełną dezaprobaty dała mi do zrozumienia, że właściwym wyborem było wejście za nią, jednak jest już za późno, oblałam test i teraz granatowa kula czeka zniecierpliwiona z niesmakiem. Niemal podbiegłam do drugich drzwi.

Pokój był tam mały, że Barbara ze swoimi obfitymi kształtami zajmowała prawie całą wolną przestrzeń. Ściany miały kolor seledynowej zieleni, podłogę pokrywał ciemnoszary dywan (uff…). Całe umeblowanie pokoju kończyło się na dużym biurku, na którym stała biurowa lampka i wazon ze sztuczną, żółtą gerberą, obrotowym krześle i dwóch szafach – jednej wielkiej niemal pod sam sufit, z wieloma szufladami, przypominającej te, w których mój ojciec trzymał archiwa parafialne i drugiej, bardzo podobnej, jednak dużo mniejszej i z małymi przegródkami zamiast szuflad. Biurko stało po prawej stronie, przy wielkim oknie, które optycznie powiększało cały pokój i pozwalało spojrzeć na panoramę miasta, po lewej były wspomniane szafki. Skromnie, nad wyraz biurowo, jednak schludnie i komfortowo. Żadnych powodów do narzekań.

- Jak się sprawdzisz, to będzie twój pokój – powiedziała niskim głosem Barbara. – Wiesz, co dokładnie należy do twoich obowiązków? – zapytała jakby od niechcenia.

Nie miałam bladego pojęcia, nikt jeszcze nie zdradził mi żadnych szczegółów mojej pracy, ale najzwyczajniej w świecie bałam się przyznać Barbarze, że przychodzę całkiem w ciemno z jakąś szczątkową wiedzą, że będę opisywać perfumy. Zawahałam się.

- Harry coś wspominał… Ale nic konkretnego… - wymamrotałam niepewnie.

- Wiesz czy nie? – Murzynka odkręciła się twarzą do mnie i spojrzała mi prosto w oczy.

- Nie – rzuciłam krótko i sama zdziwiłam się tonem swojego głosu, który brzmiał cholernie pewnie.

Barbara uśmiechnęła się. Jej twarz w momencie zmieniła się nie do poznania. Wystarczyło, że uniosła do góry kąciki ust i w sekundę ulatywała z niej cała groza i oschłość. Może wcale nie była taka straszna, jak mi się wydawało? Jednym, zamaszystym ruchem skrzyżowała poniżej obfitych piersi swoje pulchne ręce i rzeczowo zaczęła tłumaczyć:

- W dużej szafie są wybrane katalogi sprzed kilku lat. Przy każdym jest karta, na którym jest opis linii zapachowej, data premiery, unikatowy numer i inne dane. Zobacz sobie. – Gestem wskazała duże szuflady.

Otworzyłam pierwszą z brzegu i wyjęłam katalog. Było dokładnie tak, jak powiedziała. Zaczęłam przerzucać strony.

- Jedyne co cię interesuje w katalogu to opisy zapachów. Masz je napisać od nowa. Możesz zacząć od dowolnej kolekcji, to nie ma znaczenia. Nie przerażaj się – dodała widząc moją minę – dzisiaj tylko poprzeglądasz, oswoisz się, powąchasz i wybierzesz zapach, którym chcesz się zająć jako pierwszym. Jak się sprawdzisz, opiszesz pozostałe linie, a jak i to zrobisz dobrze, będziesz miała szansę ubrać w słowa najnowszą kolekcję, która wyjdzie w tym roku. – Poprawiła włosy i tym jednym gestem raz na zawsze rozwiała moje wątpliwości dotyczące tego, czy puszyste kobiety mogą poruszać się z gracją. Barbara była stuprocentową, brytyjską damą, to nie ulegało żadnej wątpliwości. – W szufladzie przy biurku masz laptopa, notatnik i inne przybory, możesz korzystać ze wszystkiego, co tylko będzie ci potrzebne. Jakieś pytania? – zapytała stojąc już jedną nogą za progiem.

- Nie. Wszystko jasne, pani Trey – rzuciłam na jednym oddechu.

- Jak już wybierzesz nad czym będziesz pracować - drugie piętro, pokój dwieście szesnaście, zapisuję co trzeba i jesteś wolna na dziś. – Ledwo skończyła zdanie, już zniknęła w korytarzu, a chwilę później ding-dong windy oznajmiło, że również z piętra.

Zostałam sama z niezliczoną ilością katalogów w jednej szafce i z taką samą liczbą małych, testerowych próbkach perfum w drugiej. Na chybił trafił powyciągałam po jednej książeczce z szuflad, które akurat wpadły mi w oko. W sumie na moim biurku znalazło się dziewięć katalogów. Zaczęłam czytać. Pierwszy, drugi, trzeci… Wszystko zlewało mi się w jedną, nierozróżnialną całość. Odkąd czujne oko Barbary opuściło to pomieszczenie, kac ponownie zaczął dawać mi się we znaki. Co chwilę odbijało mi się jałowcem i alkoholem, mdliło mnie niemiłosiernie i, w kryzysowych momentach, obawiałam się, że zarzygam nowe biurko. Byłam tak niewyspana i zmęczona, że literki układające się w wyrazy zaczęły przypominać mi chińskie znaki. Na rozbudzenie poszłam do szafy po więcej makulatury. Po trzydziestu minutach dziesiątki katalogów walały się po całej podłodze, a pośrodku, siedziałam ja, z nogami skrzyżowanymi po turecku i przerzucałam leniwie strony w poszukiwaniu czegoś, co szczególnie przykułoby moją uwagę.

Nie mam pojęcia ile katalogów zdążyłam przejrzeć, ile z nich naprawdę przeczytać, ale poczułam, że to droga donikąd. Niezwykłe połączenie białego piżma z nutą soczystej pomarańczy bla bla bla, oklepane do porzygu, ekskluzywny zapach ze zmysłową kompozycją bla bla bla. Cisnęłam przed siebie katalogiem. Kartki zaszeleściły w powietrzu i upadły na podłogę w rogu, przy szafie. Westchnęłam. Już miałam zamiar wziąć jakikolwiek zapach i powiedzieć Barbarze, że to mój długo szukany wybranek, gdy nagle do głowy wpadł mi inny pomysł. Mój skacowany mózg nie działał na zbyt wysokich obrotach, ba, on ledwo zipał z niewyspania i wyniszczenia alkoholem, dlatego dopiero teraz pomyślałam o tym, żeby zabrać się za tę pracę od drugiej strony. Usiadłam przy szafce z próbkami perfum i zaczęłam po kolei odkręcać testery i wąchać zapachy.

Zdążyłam powąchać zaledwie dwie półki, gdy w pokoju zrobił się już taki zaduch, że w połączeniu z moim opłakanym stanem to był jakiś cud, że nie zwymiotowałam na podłogę. Otworzyłam okno na oścież. Tego dnia nie było zbyt ciepło, ale to nawet wpłynęło na moją korzyść, chłodne powietrze orzeźwiło mnie nieco i przywróciło resztki świadomości. Spojrzałam na rozpościerające się na horyzoncie ulice Londynu. Wtem ktoś zapukał do drzwi. Ze strachu o mały włos nie wyskoczyłam przez okno. Szybko wszystko pozamykałam i już miałam powiedzieć proszę, gdy nagle ugryzłam się w język. Po całej podłodze, dosłownie wszędzie, walały się buteleczki z perfumami, kartki i katalogi. Ładna wizytówka, panno Vasply. Miałam zamiar udać, że mnie nie ma, wyszłam siku, popełniłam samobójstwo skacząc z okna, nieważne, nikt nie mógł zobaczyć tego arcysyfu. Pukanie rozległo się po raz drugi. Zgodnie z planem nie odpowiedziałam i niemal wstrzymałam oddech, jakby naprawdę ktoś mógł usłyszeć go przez drzwi. Już miałam odetchnąć z ulgą i poczuciem tryumfu, gdy nagle ktoś nacisnął na klamkę. Wzięłam głęboki wdech, automatycznie szukając w myślach jakiejś ratującej honor wymówki.

- Myślałem, że śpisz – powiedział Mały Książę w ogóle nie zwracając uwagi na bałagan.

Wyglądał niemal zupełnie tak samo, jak w dniu, gdy odwoził mnie do domu i zaproponował pracę. Miał na sobie wiśniową koszulę, czarne spodnie, bijący po oczach, złoty zegarek, loki ułożył na brylantynę.

- Dlaczego miałabym spać? – zachrypiałam, gdyż ze strachu przed wpadką z syfem na podłodze ścisnęło mi się gardło.

Książę uśmiechnął się wymownie i dopiero wtedy załapałam, że mój głos zabrzmiał jak u ostatniego, przepitego menela.

- Nocny wysiłek fizyczny może zaburzyć dzień. Wybrałaś zapach? – zapytał, jakby pierwsza uwaga nigdy nie padła.

Uniosłam do góry jedną brew. Jego komentarz totalnie zbił mnie z tropu. Liczyłam się z tym, że Zayn jest plotkarzem i mogę przez jego niewyparzony pysk mieć problemy, ale żeby do tego stopnia? Niemożliwe, nie mógł wiedzieć. Pewnie strzelił w ciemno, że byłam w klubie. Mam już urojenia. Taniec, Miley, taniec, myśl.

- Emm… Nie. Chcesz mi pomóc? – pytałam ze szczerą nadzieją w głosie.

- Dobrze. – Kiwnął głową i bez zbędnego komentarza zaczął szukać odpowiedniej buteleczki w mniejszej szafce. – Proszę. - Podał mi tester. Znalezienie zapachu zajęło mu jakieś trzy minuty.

Powąchałam i… Zamarłam. Poczułam jakieś dziwne ukłucie w środku i z wrażenia oparłam się o biurko. Woń lawendy i cytrusów bardzo szybko rozniosła się w powietrzu.

- Louis… - szepnęłam niezamierzenie i gdy tylko do mnie dotarło, że powiedziałam to na głos, zrobiło mi się głupio.

- Właśnie kończy ostatnią lekcję, podstawówka jest po drodze. Znajdź katalog do zapachu i wychodzimy stąd – rzucił z lekkim uśmiechem na ustach, ale mówił całkiem poważnie.

A więc to tak. Matematyk Louis uczył w szkole, dlatego miał wakacje. Że też wcześniej na to nie wpadłam.

- Dobra, gdzie jest katalog do tego? – zapytałam przystając na propozycje.

Wszystko było lepsze niż tkwienie bezsensownie w tej stercie papieru. Poza tym w głębi serca poczułam, że chcę zobaczyć Louisa. Powietrze przesiąkło jego zapachem. Nie, ja nie chciałam go zobaczyć, ja po prostu musiałam to zrobić. Nawet nie przypuszczałam, że tak za nim tęsknię.

- To jest półka 345/009, numer 123920. Katalogi i perfumy ułożone są dokładnie w tej samej kolejności.

- Emmm… Harry…? – Wymownie spojrzałam na masę katalogów porozrzucanych po całym pokoju.

- No tak. Przejebane. – Oparł się łokciem o szafkę. – Ale dobra, pomogę ci, chodź.


47 komentarzy:

  1. Nie wiesz jak bardzo czekałam na ten rozdział! I w końcu się pojawił! ^.^ Oczywiście nie mam Ci za złe, że z malutkim opóźnieniem! A co do rozdziału... Jak zwykle cudo! Czyżby Zayn chwalił się, że przespał się z Miley? Interesujące... Jestem jeszcze ciekawa jak zaaraguje Lou gdy się o tym dowie!!! Będzie się działo! :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. super :) czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  3. Alle krótkie :( strasznie czekałam, jeju, jak czytam te rozdziały to wręcz z pasją chłonę każde słowo, tak potrafisz wszystko dobrać, jej, podziwiam cię i to jak, to zdecydowanie mój ulubiony blog, takiej fantastycznej osoby jeszcze nie spotkałam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyjść na kacu do nowej pracy i wyjść z tego bez szwanku, to trzeba mieć albo cholerne szczęście albo już nie wiem co. Miley udało sie tylko dlatego że przyszedł Harry i coś mi sie wydaje, że on to zrobił specjalnie. Że specjalnie podrzucił jej TEN zapach..... Ale z drugiej strony nie. To jest przecież niemożliwe, prawda?:) niemniej sprawiło to całkowite (mhmmm) ogarnięcie sie Miley bynajmniej tak na to wskazywało jej zachowanie. To, że przespala sie z Zaynem to jedno, ale to, w jaki sposób dział na nią choćby ten zapach perfum, który przypomniał jej o Lou .. To jest coś wow. I jeśli oni na samym końcu nie bĘdą razem to ja nie wiem już co.
    Sam fakt, że piszesz tak można powiedzieć czysto i ciekawie, sprawia, iż coraz bardziej chce kolejny rozdzial. Nie wiem jak ty to robisz, ale to, co piszesz do mnie przemawia. Kupilas mnie swoim ff w 100%. Naprawdę nie wiesz jak sie cieszę ze na nie kiedyś trafiłam. Świetnie piszesz, serio i jak w przyszłości nie wydasz książki to będę w szoku. Musisz to zrobić, ja ci mówię! Świat musi dowiedzieć sie o twoim talencie i lekkim piórze!
    Nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału, miłego weekendu ♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział, czekam na następny;-) pozdrawiam i życzę weny;-) kama♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję, że dodałaś ten rozdział. Moj wujek właśnie w nocy zmarł i musiałam się czymś zająć, a przeczytanie tak wspaniałego rozdziału, trochę poprawiło mi samopoczucie. Dziękuję :*

    Heh, fajny Harry, który na pewno wie, co działo się w nocy z Miley i Zaynem :3
    Tylko skoro ona (chyba) coś czuje do Louisa, więc niech nie rani Malika:(

    Uwielbiam to jak piszesz. Naprawdę, genialnie. Wszystko takie fajne do przeczytania... płynnie(?), wyraźnie skonstruowane itd. Super, zazdroszczę takiego talentu♥

    Pozdrawiam i czekam na kolejny;*

    http://liivethemomentt.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. kac imige, hahahah
    swietne

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział fajny tylko moim zdaniem nieco za dużo opisów. Wolę czytać dialogi.
    Ale nie czepiam się, czasem opisy są bardzo potrzebne bez nich się nie obejdzie ;)
    ( Kac imidż rozwala system ;p ) Fajnie piszesz i oczywiście rozumiem i nie gniewam się że tyle czekaliśmy na rozdział ;) Pozdrawiam ;p

    OdpowiedzUsuń
  9. "kac imidż"-podoba mi się to określenie :)
    rozdział dość dobry, ale bez szału- to znaczy mało się dzieje, dlatego z niecierpliwością czekam na rozwój wydarzeń ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mój Bożeeeeeee tak bardzo Cię kocham! To opowiadanie zdecydowanie jest moim ulubionym! Jest takie inne, świeże, przemyślane... Nie wiem jak to robisz, ale rób tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie ma to jak kac w pierwszym dniu pracy . Rozdział wspaniały. czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  12. Warto było poczekać ;) świetnie, dawaj dalej xx

    OdpowiedzUsuń
  13. Boże zakochałam się w tym rozdziale *.*
    Czekam na kolejny z niecierpliwością ;D
    Życzę dużo weny i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. No nareszcie się doczekałam dalszej części! Nie jestem w sumie na świeżo, bo rozdział przeczytałam dzisiaj w nocy, kiedy nie mogłam zasnąć, więc tym razem wyjątkowo krótko się tutaj rozprawię :D Otóż, jakaż to miła odmiana odetchnąć nieco od Louisa, ostatnio też go nie było, ale to i tak na dobre nam wyjdzie, bo jak już się znów pojawi to przynajmniej wrażenie większe na nas wywrze, a przynajmniej na mnie. W ogóle super, że ten odcinek poświęciłaś wątkowi pracy, szczerze już zdążyłam o nim jako tako zapomnieć, na początku jak czytałam o tym, że Miley wybiera się do nowej pracy, nie wiedziałam o co chodzi XD Dopiero jak wprost było napisane o co chodzi to sobie przypomniałam, że przecież Haz miał coś załatwić. No i proszę. Jest sobie potężna szefowa (?), która z początku wzbudza zarówno strach, jak i respekt, a potem okazuje się, że chyba jednak jest ludzka i potrafi się nawet uśmiechać :D Współczuję Miley z całego serca, że musiała się nieźle skupić (przy samej konfrontacji z Trey) na takim kacu... Sama po części czułam ten ból, a co dopiero ona :o Tak poza tym to dobrze, że spiorunowała recepcjonistkę wzrokiem, niech sobie nie myśli, że jak ma (właściwie niewiele znaczącą) posadę w jakiejś ważniejszej firmie nie znaczy, że ma prawo patrzeć z góry na innych. Zapewne jej przełożeni też tak postępują wobec niej, ale mimo to powinna się jakoś ogarnąć i nie zniżać się do ich poziomu. No i tego.. Harry, Harry. Tak, jak go zawsze kocham, tak tutaj jakoś niespecjalnie. Mam wrażenie, że tę pomoc, którą zaoferował Vasply rzucił od tak, od niechcenia, żeby tylko jak najszybciej się zwinąć z firmy, a także dlatego, że poniekąd nie wypadało, żeby sprzątała ona sama. Nie było to z czystego serca, jak dla mnie, ale myślę, że nie ma co się nad tym tak rozwodzić. Takie głębsze analizy pozostawię sobie na następny rozdział i Louisa, który zapewne się w nim pojawi :D Tymczasem życzę masę weny i powodzenia na studiach, bo to cholerstwo już za dwa dni :< Pozdrawiam<3

    OdpowiedzUsuń
  15. Czekałam na ten rozdział, boże mam metlik w głowie już nie wiem z kim będzie Miley czy z Zayn'em po tej nocy czy z Louis'em bo według mnie oboje coś tam w głębi do siebie czują i teraz nie wiem dlaczego doszedł mi.jescze Harry, zdaje mi się że będzie coś miedzy nimi może będą tylko przyjaciółmi kto wie, a i rozdzial trochę krótki, brakowało mi Louisa. :) x

    OdpowiedzUsuń
  16. Rozdział za krótki <3 W sumie się troche gubię... Tu Zayn, tu louis i tu jeszcze książę harry ;D Nie moge się doczekać następnego rozdziału! ;D

    OdpowiedzUsuń
  17. Zostałaś nominowana do Liebster Awards!
    Pytania i szczegóły znajdziesz na moim blogu: http://lovecarrotslikelouis.blogspot.com/2014/01/liebster-awards.html
    ILYSM. ♥

    OdpowiedzUsuń
  18. Nominuję cię do The Verselite Blogger Award. Więcej tu:
    http://dark-secret-full-moon.blogspot.com/2014/01/nominacja-do-versetile-blogger-award.html
    Lifeisbrutal

    OdpowiedzUsuń
  19. Kac - morderca - nie ma serca :D Kiedy jest się obserwatorem, sytuacja Miley jest bardzo zabawna. Mnie osobiście najbardziej podobało się jej 'zamiłowanie' do podłóg. Osobiście uwielbiam dźwięk obcasów szybko i rytmicznie uderzających o np. laminowane panele. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że dla skacowanego człowieka ten przyjemny odgłos może być udręką.
    Teraz jednak na poważnie. Pierwszy dzień w nowej pracy jest stresujący. Każdy chciałby zaprezentować się jak najlepiej. W końcu pierwsze wrażenie często decyduje o tym, jak ludzie nas traktują. A kac na pewno nie ułatwia tego zadania. Aczkolwiek rozbroił mnie sposób, w jaki Miley brała się do pracy. Narobiła bałaganu, nasmrodziła tak, że musiała wietrzyć całe pomieszczenie i hamować torsje, a na koniec chciała udawać, że jej nie ma. Widzę, że głowa jednak nie ta... :)
    Na szczęście zjawił się Harry. Co ona by zrobiła bez Małego Księcia? ;D
    Zaciekawiła mnie postać nowej szefowej Miley. Na pierwszy rzut oka wyniosła, chłodna, złośliwa. Wydaje mi się, że jest wymagająca, ale nie okrutna. Ciekawie opisałaś to jak główna bohaterka czuła się przy niej jak dziecko. Dobrze, że zdecydowała się powiedzieć, że nie jest świadoma swoich obowiązków. Zapewne zaplusowała u pani Trey swą odwagą.
    Zauważyłam, że Vasply łatwo osądza ludzi i ich szufladkuje. Tak jak blondynkę na recepcji.

    Przepraszam za beznadziejny komentarz, ale mam dziś fatalny dzień... Mam nadzieję, że nie jesteś zła...
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  20. Nareszcie <3 następny niech będzie dłuższy pliiiiska xd

    OdpowiedzUsuń
  21. super rozdział :) czyżby Zayn wszystkim wygadał? u whoa będzie ciekawie jak Lou się o tym dowie :) a co z tym zapachem? czyżby Harry wybrał go specjalnie? szykuje się akcja z Liu? :D
    do następnego skarbie xx

    OdpowiedzUsuń
  22. Jak widzę tak wiele komentarzy nad sobą, to mam wrażenie, że długo zwlekałam z napisaniem swojego i że w jakiś sposób Cię zaniedbuję. :((( Ale z drugiej strony - może się wydawać, że jednak mam jakieś życie. xD

    Mam tylko wrażenie, czy rzeczywiście ten rozdział jest jakiś krótki? A może ja szybko czytam? Mniejsza o to.

    Zachwycił mnie opis przełożonej! Jest cudowny, barwny i bardzo plastyczny. Chociaż jeśli o barwy chodzi to dość monochromatyczny, bo tylko niebieski, niebieski i niebieski. Że też Miley nie puściła pawia jak ją zobaczyła. Mówiłam, że jest weteranką w chlaniu. Dobry z niej zawodnik nie ma to tamto. A co do jej alkoholizowania się: Opis kaca też przypadł mojej osobie do gustu, poczułam jej ból. Oraz mdłości. Oraz oznaki syndromu DNIA PO. Ale najgorzej było jak sobie wyobraziłam te wszystkie przeklęte zapachy. Umarłam.

    Harry w tym opowiadaniu jest magiczny, czy jak? Zgaduje jaki zapach chciała by poczuć, przewiduje, że Vesply tęskni za Louisem, a poza tym wbija jej ćwieka z tą wzmianką o wyczerpującej nocy. Ten złoty zegarek, który tak podkreślasz pochodzi z krainy po drugiej strony lustra? Bo jeśli tak, to ja też chcę taki. xD

    No, i tym razem wyszedł mi komentarz emocjonalny nie skupiałam się na detalach technicznych. Wciągnęło mnie to opowiadanie. Totalnie. Czekałam też na ten rozdział z niecierpliwością. Jest szał.

    Pozdrawiam, ściskam i życzę weny!!!

    M.K

    ( st-direction.blogspot.com )

    OdpowiedzUsuń
  23. Powiem krótko...Jesteś strasznie wredna, no jak tak można! Nie wytrzymam teraz jak się nie dowiem co będzie dalej. Powodzenia dla mnie, powinnam się uczyć na angielski, a ja tu sobie czytam takie fajne fanfiction. Ha, powiem to jutro anglistce! Nie wiem jak to robisz dziewczyno, ale sprawiasz, że każde kolejne słowo aż chce się przeczytać. Nie znam zbyt wielu osób z taką umiejętnością. I muszę Ci powiedzieć, że takiego stylu mogłoby Ci pozazdrościć wiele osób. Zapach Louisa? Skąd Harry..?! Pfff..Zabijasz mnie. Louis zachował się jak dupek, niech on przyjdzie do niej, a nie ona jeszcze ma za nim latać. Myślałam, że Miley zna swoją wartość. A tu nagle straciła głowę dla takiego kretyna i bum! Ach, ta miłość. :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Gzusgusvdjsbebs

    OdpowiedzUsuń
  25. Piszę troszkę spóźniony komentarz, bo przeczytałam rozdział zaraz po udostępnieniu, ale nie miałam czasu czegoś od siebie napisać, więc robię to teraz. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe :)
    Podobało mi się, nie wiem co jeszcze mogę powiedzieć. Bardzo przyjemnie napisane, tylko chyba trochę krótko i spodziewałam się czegoś bardziej konkretnego, ale nie uważam, że jest źle. Zrobiłaś przerwę od urywającej łeb akcji takim miłym rozdzialikiem, który lekko i się czytało. Masz bardzo bogate słownictwo, nie wiem, czy ktoś Ci to już mówił, ale to prawda. Wszystko jest na swoim miejscu i nie mam Ci czego zarzucić, może trochę za bardzo skupiałaś się na tych wszystkich opisach, bo to narracja pierwszoosobowa, a dodatkowo Miley miała kaca. Swoją drogą, fajny motyw, urozmaicił wydarzenia.
    Tak bardzo podoba mi się to, jak Miley nazywa Harry'ego Małym Księciem. Nie wiem, czemu dopiero teraz o tym piszę, ale to takie... urocze? Nie, uroczo-ironiczne, to mam bardziej na myśli :) Poza tym, lubię jego postać, bo przynajmniej nie wpycha wszędzie swojego zadka i nie robi jako główny bohater, podczas, gdy nim nie jest. Za to też plus, że nie skupiasz się tylko na nim, a i reszcie ferajny i wszystkich opisujesz w prawie takiej samej proporcji.
    No i chyba tyle ode mnie, czekam na kolejny rozdział :)
    x

    OdpowiedzUsuń
  26. Oo, łaał. Fajnie opisałaś ostatnie akcje, nawet nie wiedziałam, jak szybko nadszedł koniec rozdziału *.* Pomysł na Barbarę jest świetny, haha! :D Biedna Miley, kac morderca nie ma serca. ;)
    czekam niecierpliwie na następny rozdział! :D

    OdpowiedzUsuń
  27. cudowny rozdział <3
    mam na dzieję , że na prawdę szybko dodasz następny , bo na ten wyczekiwałam bardzoo długo ; )

    OdpowiedzUsuń
  28. Wspaniałe :** Masz wielki talent. Czekamy na nn.
    P.S piękny szablonik <3

    OdpowiedzUsuń
  29. Mam zamiar się rozpisać. TAK JA KELI MAM ZAMIAR SIĘ ROZPISAĆ.
    Hmmmm? Od czego by tu zacząć ? Tyle myśli.
    No to tak po pierwsze bardzo się cieszę, że natknęłam się na Twojego bloga. Dziękuje Bogu za to szczęście Już dawno nie czytałam tak wspaniałego i realistycznego Fanfistion'a ( no moze oprócz Aftera, Chillsa i Hungera) :*
    PO DRUGIE MASZ DAR ! KOCHAM TWÓJ STYL PISANIA I ZAZDROSZCZĘ CI TEGO. :)
    Fabuła i bohaterowie są świetni. :*
    Wszystko opisujesz. I te Twoje metafory, porównania (itp.) Są takie bogate i niektóre śmieszne, że jak zawsze je czytam to leże na podłodze i płacze ze śmiechu *-*
    Po trzecie dziękuję Ci za to że zawsze poprawisz mi humor dodając w ten dzień rozdział chociaż wiem, że nie robisz tego świadomie. Dziękuję, że znajdujesz czas. Dziękuję, za to że jesteś. /Keli

    OdpowiedzUsuń
  30. Coś mi się wydaje, że Harry zrobił to celowo z perfumem i ma jakiś plan o którym nikomu nie mówi :D

    OdpowiedzUsuń
  31. Kiedy next ?? :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Chyba każdy widząc napis +18 pomyślał, że Miley będzie uprawiała miłość z Louisem, a tu takie zdziwko, pieprzyła się z Zaynem i nie bez przyczyny użyłam słowa "pieprzyć". Od razu zauważyłam, że targają nimi czysto fizyczne emocje. Namiętność, pożądanie, chęć jak najszybszego zaspokojenia swoich pragnień, spodobali się sobie, a do tego doszedł alkohol i skręty...no i włączyła się "chcica" - jakkolwiek to wulgarnie brzmi. Perfekcyjnie opisałaś zapach skóry Zayna i ogólnie jego osobę, aż sama nabrałam na niego chętki haha. A tak już na poważnie, ciekawa jestem dokąd ich zaprowadzi ta wspólnie spędzona noc. Czy na tym jednorazowym wybryku się zakończy, czy może dopiero rozpocznie ich romans? Jednego jestem pewna, to Louisa darzy głębszym uczuciem, tym silniejszym i czystszym, a Zayna po prostu lubi i czuje się przy nim swobodnie. Do tego jest przystojnym gościem, więc przy nim bardzo łatwo wyłączyć rozsądek, uśpić sumienie i dać się ponieść pożądaniu. Oboje są wolni, więc czemu nie, ale wydaje mi się, że to może źle wpłynąć na jej relacje z Louisem, a ona sama wplącze się w jakiś chory trójkąt. Tak czy siak, świetnie opisałaś scenę ich zbliżenia, była pozbawiona głębszych uczuć, ale za to naszpikowana taką gorączką i namiętnością. Kiedy zdecydujesz się na uprawianie miłości Louisa i Miley, dołożysz do tego mega emocje i swoje bogate słownictwo, to wiem, że będzie to jedna z najlepszych scen seksu ze wszystkich fanfików :) O! Dobra, bo się zapędziłam z deka haha. Kac morderca nie ma serca, a Miley zamiast odsypiać zarwaną nockę, musiała pojechać do pracy. Szczerze jej współczułam, a kiedy pojawiła się Bałbała, to już w ogóle zaczęłam trzymać za nią kciuki. Jednak nie była taka do końca straszna. Zazwyczaj osoby wymagające i na pozór chłodne, w późniejszym czasie okazują się naprawdę spoko, a nie jak te tryskające radością istoty z wiecznie przyklejonym do ust uśmieszkiem, który działa na mnie wręcz odwrotnie i zamiast odwzajemnić uśmiech, mam ochotę pokazać im środkowy palec, lol. Dzisiaj gardzę ludźmi. Tak właśnie myślałam, że Miley odnajdzie zapach perfum Louisa, tak właśnie cholera myślałam! Ciekawa jestem, jak go opisze, to z pewnością będzie niezły hit, więc zacieram już ręce :D No i pojawił się Mały Książę, mój Mały Książę <3 Gdyby czasami w rozdziale było go odrobinkę więcej, to wcale bym się nie pogniewała, lol:P Tak dobrze piszesz, że z chęcią poznałabym wykreowanego przez Ciebie Harry'ego :D Uwielbiam Twój styl i o litości, piszę to już po raz setny i chyba skopiuję sobie to zdanie i będę wklejała do każdego komentarza :D Tak będzie szybciej, a czas jest teraz złotem. Zobaczysz, kiedyś jeszcze będziesz sławną pisarką, a ja zarobię na Tobie niezłą kasę, bo oczywiście będziesz wydawała książki w moim wydawnictwie haha :D Dobry plan? W następnym rozdziale przeczuwam spotkanie Miley i Louisa, chyba zostanę wróżką. Czekam na następny rozdział i życzę dużo weny, a przede wszystkim pomyślnie zdanej sesji!

    Pozdrawiam! :* <3

    OdpowiedzUsuń
  33. Rozdział cudowny, cały blog cudowny, ty jesteś cudowna. Jest prawie 5, sama nie wiem co ja tu jeszcze robię. Po prostu musiałam jakoś sie odwdzięczyć i napisać komentarz. Piszesz z takim zaangażowaniem, talentem i pasją, że to jest piękne, z przyjemnością się czyta. Będę tu często wchodzić.
    Kocham i ściskam mocno. <3

    OdpowiedzUsuń
  34. genialne *_* zapraszam do mnie nowe-opowidanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  35. Jeee spotkanie z Lou spotkanie z Lou hahaha ; D
    A rozdział jak zawsze świetny :)
    Sorki ze wcześniej nie skomentowslam ale ja praktycznie nie używam laptopa tylko na komórce siedzę i miałam problemy techniczne xd
    Pozdrawiam xx ~jolka

    OdpowiedzUsuń
  36. Nie ma co, nie popisałam się... Wiedziałam, że mam u Ciebie zaległy rozdział, a zabrałam się za niego ostatecznie po ponad miesiącu. Nie wiem, dlaczego zawsze zapominałam, w każdym razie przepraszam Cię za zwłokę w komentowaniu :*
    Kiedy tak wyjątkowo obrazowo opisałaś kacowy stan Miley, to aż mnie samą rozbolała głowa. Nie wyobrażam sobie po takiej nocy iść gdziekolwiek, a co dopiero do nowej pracy, dlatego podziwiam ją za ogromną determinację. W sumie co się dziwić, zależy jej na tej posadzie, więc nie chciała się poddać walkowerem. Chociaż radziła sobie całkiem nieźle, cały czas wracałam myślami do tego, co wydarzyło się w nocy. Wolałabym, żeby nigdy nie doszło do tego zbliżenia z Zaynem... Ciekawa jestem, jak on sam do tego podchodzi. Oby tylko nie chwalił się wszystkim naokoło, że przespał się z Miles, bo chyba mu wtedy oklepię tą ładną buźkę -,-
    Muszę przyznać, że Barbara Trey faktycznie robi duże wrażenie. Taka oschła, mega profesjonalna, chyba bałabym się mieć kogoś takiego za szefową. Może z czasem okaże się nieco przyjemniejsza? Dobrze by było. Miley czeka ciężkie zadanie, bo według mnie bardzo trudno jest opisać jakikolwiek zapach skomponowany w jednym flakonie. Ale myślę, że dziewczyna jakoś sobie poradzi, w końcu pisać potrafi, ma też głowę na karku... No i następnym razem na pewno nie przyjdzie do pracy tak okrutnie skacowana XD Kiedy rozległo się pukanie do drzwi, jakoś tak od razu wiedziałam, że zjawił się Harry. To świetny frajer do pomocy przy ogarnianiu tego całego bajzlu, który narobiła Miley XD Ciekawa jestem, w jaki sposób opisze zapach tak charakterystyczny dla Louisa ;>
    Mam nadzieję, że sesja idzie Ci dobrze i wkrótce będziesz mogła dodać nowy rozdział. Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  37. Heeej ♥ Po pierwsze to to fanfiction jest suuuperr ! W ogóle to jest super, postać Miley i to z tą broszką ♥ Czekam na następne rozdziały ^^

    OdpowiedzUsuń
  38. JEZU JEZU JEZU.
    A więc. O tym blogu dowiedziałam się wczoraj jakoś koło godziny 23:40. Zaczęłam czytać i skończyłam na 9 rozdziale. Godzina 00:37. Położyłam się do łóżka i próbowałam zasnąć. NI CHOLERY NIE MOGŁAM.
    Dzisiaj ledwo weszłam na komputer od razu rzuciłam się na Insomnię jak ćpun na dragi.No i co. Przeczytałam wszystko. I chcę więcej.
    Twój styl pisania, jest wręcz nie do opisania. Swego rodzaju wyrafinowanie i finezja trudnych słów nadaje temu opowiadaniu charakter cudu. A ty jesteś swego rodzaju cudotwórcą.
    Jeśli chodzi o postacie, to najchętniej uderzyłabym głową o klawiaturę, powodując potok byle jak ustawionych liter, bo trudno cokolwiek mi powiedzieć (a raczej napisać). Cóż mam mówić. POSTACIE SĄ MEGA ZAJEBISTE. Louis jest wiernym odwzorowaniem postaci mojego ideału. Zayn jest odwzorowaniem mojego najlepszego kumpla (gada, gada, gada.) Jeśli chodzi o Miley to strasznie utożsamiam się z nią jako postacią.
    Cóż, ostatecznie pozostaje mi pogratulować ci na prawdę dobrej roboty i życzyć dużo weny.
    Twoja nowa czytelniczka @luvmytate
    PS: Jeśli być była tak uprzejma i mnie informowała o nowych rozdziałach, byłabym niezmiernie wdzięczna.
    PS 2: Mam pytanie... czy opisując zapach Lou będziesz się wzorowała na jakimś konkretnym perfumie? ;)

    OdpowiedzUsuń
  39. To jest cudowne ♥

    OdpowiedzUsuń
  40. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń