niedziela, 6 października 2013

Rozdział IX

Wszystko potoczyło się tak szybko, że nim zdążyłam po raz kolejny (ale tym razem całkowicie poważnie i w pełni świadomie) przypomnieć sobie, po co tak naprawdę złożyłam wizytę Louisowi, siedzieliśmy już z powrotem w jego salonie popijając zieloną herbatę, a za oknami na ciemnym niebie migotały pierwsze gwiazdy. Poczułam się rozżalona i zrezygnowana. Nie miałam odwagi, a przede wszystkim nie miałam chęci poruszać tematu tajemniczej broszki, która w nie do końca zrozumiały dla mnie sposób, znalazła się w moim posiadaniu. Siedziałam obok niesfornego, dużego dziecka, które roześmiane opowiadało mi wesołe anegdotki. Było mi dobrze. Patrzyłam na Louisa, śmiałam się z jego żartów i z każdą sekundą coraz mocniej w mojej głowie zagnieżdżała się myśl, która z jednej strony radowała, z drugiej przerażała – TYLKO przy nim jest mi dobrze. Ten słodki łobuz był obecnie jedyną osobą, która potrafiła sprawić, że zapomnę o nawiedzających mnie koszmarnych wizjach, problemach, samotności, że poczuję się bezpieczna, zrozumiana, że szczerze się uśmiechnę. Nie chciałam tego psuć, nie chciałam skręcać batogi na własne plecy. Było mi dobrze.

- Czemu nic dla mnie nie zaśpiewałaś? Teraz mi smutno… - powiedział Louis puszczając mi oko, a jego mina wskazywała na zupełnie inny stan, niż wspomniany przez niego smutek.

- Nie prosiłeś. – Wzruszyłam ramionami.

- A gdybym poprosił, zrobiłabyś to? Akurat, już to widzę. – Podpuszczał mnie w tak bezpośredni sposób, że nawet nie starał się tego ukryć.

- Nie widzę problemu. – pociągnęłam łyk herbaty – Przyzwyczaiłam się do występów publicznych. Żadna ze mnie gwiazda, żaden wielki talent, ale od dziecka ojciec zmuszał mnie do śpiewania w parafialnym chórku. – obserwowałam usta Louisa w oczekiwaniu na podniesienie się ich kącików ku górze, ale nic takiego się nie wydarzyło, nie śmiał się ze mnie.

- Czemu po prostu nie powiedziałaś mu, że nie chcesz tego robić, skoro nie lubiłaś? – zapytał całkowicie poważnie.

- Kilka godzin w tygodniu śpiewania pobożnych pieśni mnie nie zabiło, a wiedziałam, że dla niego to było bardzo ważne.

- Pobożny człowiek, co? – Zamyślił się, jakby próbował wyobrazić sobie mojego ojca.

- Jak na pastora przystało…

- Jaja sobie robisz? – Louis nie wytrzymał i parsknął śmiechem. Wiedziałam, że nie powinnam się złościć, bo nie zrobił tego po to, żeby mnie wyśmiać. On po prostu był święcie przekonany, że go wkręciłam i śmiał się bardziej sam z siebie niż z zajęcia mojego taty.

- Ej… Ja mówię poważnie, mój ojciec był pastorem, Lou…

Momentalnie doprowadził się do porządku, a raczej do powagi. Zrobiło mu się głupio i niezręcznie, ale przecież jego reakcja była dla mnie niemal oczywista. Nie na każdym rogu spotyka się niezbyt pobożne córki osób duchownych.

- Ale śpiewałam też inne rzeczy publicznie – wyrzuciłam na jednym tchu, ponieważ powrót do tematu śpiewania wydał mi się jedynym, niewyglądającym sztucznie wybrnięciem z sytuacji – Sam zabierał mnie ze sobą na każdy swój koncert. Czasem dla żartu, czasem dla wkurzenia mnie, a czasem z czułości, wypychał mnie siłą na scenę zza kulis i śpiewaliśmy niektóre numery razem. W wersjach studyjnych robiłam mu chórki…

Louis przysunął się nieco bliżej i wpatrywał się we mnie z zainteresowaniem, czekając na dalszy ciąg historii. Sam. Mój Sam. Wspomnienie paliło bólem w środku jak diabli. Utkwiłam wzrok w do połowy pustym już kubku z herbatą i poczułam, że słowa w moich myślach za cholerę nie chcą układać się w zdania. Miałam w sobie jakąś dziwną potrzebę opowiedzenia o tym wszystkim co zaszło, ale jednocześnie nie potrafiłam.

- Rockman? – zagadnął, domyślając się po dłuższej chwili milczenia, że potrzebuję pytań pomocniczych.

- I to jeszcze jaki. Miał włosy dłuższe od moich, tak samo czarne, tyle że kręcone. Wirtuoz gitary, nawalał na wiośle jak Hendrix, a gdy zaczynał partie swoim ochrypłym głosem, panienki rzucały w niego mokrymi majtkami. – uśmiechnęłam się, podobnie jak Louis - Tak, to był stuprocentowy rockman. – dodałam z nutą dziwnego entuzjazmu w głosie, jakbym dokonała wielkiego odkrycia. Nigdy nie myślałam o Samie w kategorii ‘rockmana’ i dopiero wtedy olśniło mnie, że żadne słowo na świecie lepiej go nie opisze, a to wydaje się wręcz dla niego stworzone.

- Tęsknisz za nim, prawda?

To było jedno z najtrudniejszych pytań, jakie kiedykolwiek ktokolwiek zadał mi w życiu. Zawahałam się. Nienawidziłam Sama za to co zrobił, szczerze nienawidziłam go całą mocą nienawiści i najweselszą informacją, jaką tylko mogłam sobie wyobrazić, byłby news głoszący, że otworzyło się piekło i wszyscy diabli bezpowrotnie wciągnęli tego skurwysyna w najgorętszą smołę na wieczne czasy.

- Tak. Tęsknię… - odpowiedziałam tak cicho, że mój szept był ledwie słyszalny.

- To dlaczego nie zadzwonisz? – zapytał najgłupiej w świecie, bo przecież gdyby to było tak łatwe, już dawno bym to zrobiła.

Skwitowałam to pytanie bardzo wymowną miną i westchnęłam. Jednak niepotrzebnie zaczęłam ten temat, który miłą i pełną śmiechu rozmowę w kilka minut obrócił w jakieś żałobne pomruki. Na twarzy Louisa nie malował się smutek, raczej szczere zainteresowanie zmieszane z powagą i gotowością do wysłuchania. To nie była stypa, to był gabinet psychologa, w którym ja, jako sfrustrowana i zmęczona życiem wariatka, zaczynam opowiadać historie, które nigdy nie powinny mieć miejsca, wyrozumiałemu panu doktorowi, który ze wszystkich sił i z całą swoją dobrocią i ambicją pragnie mi pomóc. Jednak nie od dzisiaj wiadomo, że ocena sytuacji to nie to samo co sytuacja – założę się, że Louis wcale nie widział tej rozmowy w ten sposób i w jego głowie ten pokój nadal był jego salonem, a nasze wypowiedzi wciąż przyjacielską pogawędką. Po chwili milczenia podniósł głowę i spojrzał mi prosto w oczy.

- Kochasz go? – wyrzucił jednym tchem, jednak jego głos ledwo słyszalnie zadrżał.

Jego bezpośredniość ścięła mnie z nóg. Dawno nie spotkałam kogoś, kto by stawiał pytania tak rzeczowo, konkretnie i prosto z mostu, tym bardziej jeśli chodziło o tak delikatne tematy jak uczucia. W nie tak dalekiej przeszłości odpowiedź byłaby dla mnie oczywista, ale teraz… Nie chciałam pogrążać się w ckliwych wspomnieniach, przypominać sobie wszystkie szczęśliwe chwile rodem z taniego romansidła, ale to wszystko w mojej głowie działo się zupełnie wbrew mojej woli. Dorastaliśmy razem, poznawaliśmy świat razem, wszystko, co znałam, znałam przez Sama. On pierwszy pokazał mi jak ulepić niezniszczalnego bałwana, jak ściągać na sprawdzianach tak, żeby nikt nie zauważył, jak niepostrzeżenie pozbyć się ohydnej zupy kalafiorowej… Kilka lat później, gdy mój wiek wynosił jakieś naście, woził mnie motorem na próby i koncerty, gdzie chwalił się mną przed kumplami. Uwielbiali mnie, bo miałam mocny łeb do wódki i znałam się na muzyce. Niejeden w swoich myślach robił ze mną takie rzeczy, o których nawet reżyserom porno się nie śniło, ale wszyscy doskonale wiedzieli, że Sam zabiłby każdego, który ośmieliłby się mnie choćby tknąć. Zawsze byłam jego małą Miley. I on był zawsze mój, chociaż w nieco inny sposób. Mimo wypitych hektolitrów wódki i wciągniętych kilogramów koki, Sam był dla mnie perfekcyjny, był moim ideałem mężczyzny, z którym żaden inny nie mógł się równać. Pewnie z tego względu nigdy nie byłam w żadnym związku. Nie istniał na świecie facet, który byłby w stanie zwrócić moją uwagę – jeżeli nie był Samem, nie interesował mnie w najmniejszym stopniu.

- Hmmmm….? – Louis delikatnie ściągnął mnie z powrotem na ziemię przypominając o swoim istnieniu.

- Nie wiem, co mam ci odpowiedzieć – przyznałam najszczerzej w świecie.

- Więc ten… Jak on się nazywa? – Zmieszał się lekko i przysunął jeszcze bliżej mnie, tak, że przez dzielące nas zaledwie centymetry czułam emanujące od jego ciała ciepło. Przełknęłam, odrobinę za głośno, ślinę.

- Samuel Vasply.

Wyraźnie poczułam jak Louis zadrżał na dźwięk tych słów. Wyglądał, jakby w tej właśnie sekundzie został potraktowany paralizatorem. Zesztywniał i wpatrywał się we mnie tępo czekając na jakiekolwiek wyjaśnienia, które nie nadchodziły.

- Ty masz… Czy to jest… twój mąż? – Nerwowo przeczesał włosy. Trzy razy na jedno wypowiadane słowo. Uśmiechnęłam się ciepło w efekcie czego pierwszy raz w życiu miałam okazję podziwiać całkowicie zdezorientowanego Louisa.

- To mój starszy brat – powiedziałam ciepłym tonem, który jakby roztopił Louisa opadającego swobodnie na kanapę w akompaniamencie odgłosu powietrza wypuszczanego jednym tchem z płuc.



31 komentarzy:

  1. podoba się i to strasznie, heheh
    Louis zazdrosny ? tego się nie spodziewałam ;d
    super im ta rozmowa wyszła, a mi się wydaje, że ta bransoletka była dla niej takim tajnym prezentem albo coś ;3
    zajebiste i czekam na następny ;*
    powodzenia w tych obowiązkach(mam tak samo:c)

    http://liivethemomentt.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, cieszę się i bardzo mi miło <3 :) Dziękuję, wpadnę do Ciebie niebawem xx

      Usuń
  2. Oh god, Louis chyba troszkę się bał, że Sam może być jej mężem, sama się bałam :D ale dzięki Bogu, wszystko jest git majonez i dalej mogą sobie być ,,parką'' ^^
    No i coooo z tą broszką? Męczy mnie ta sprawa, nie daje spokoju ;__; niech wreszcie zaczną o tym gadać :p
    Cudny rozdział :D
    Całuję i ściskam również mocno ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawa broszki zostanie rozwikłana już niebawem, cierpliwości ^^ No i trochę więcej się zadzieje, niż tylko zwykłe pogawędki... ;>

      Buziaaaaki, dzięki, że czytasz, uwielbiam Cię <3 xxxx

      Usuń
  3. myślałam, że padnę O.o warto było czekać i nie przejmuj się, będziemy dalej dzielnie wyglądać nextów :)
    Insomnianators <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Zastanawiałam się, czy wchodząc tutaj rano zastanę nowy rozdział, i oto i on! Gdybym wczoraj poczekała jeszcze godzinkę z pójściem spać to przeczytałabym go na świeżo świeżo, ale jestem pewna, że wtedy miałabym problem z zaśnięciem, zastanawiając się, co będzie dalej.
    Przez moment bałam się równie mocno jak Lou, że Miley ma męża, bo sposób, w jaki myślała o Samie wskazywał (przynajmniej dla mnie) jakby kiedyś z nim była. A reakcja Tomlinsona? Huh, komuś znacznie ulżyło.. Gdzieś w środku czytania tego rozdziału myślałam, że to będzie historia w stylu, że Ona ma chłopaka, który ją zranił, On ją pocieszy itp. itd. and happy ever after (co się często pojawia w przeróżnych historiach i jest trochę nużące), ale nie u Ciebie! I dobrze! Dzięki temu nigdy nie wiem, co będzie dalej, a w wolnych chwilach (no dobra, nawet jak jestem zajęta, przyznaję) lubię o tym myśleć.
    Podoba mi się ich rozmowa. Jest taka...psychologiczna i pełna wyznań. Miley dużo o sobie wyjawia, a Lou rzeczywiście jakby spełniał rolę terapeuty zadając jej pytania. Taka rozmowa jest czasami potrzebna, by spojrzeć na swoje życie inaczej i sobie wszystko poukładać, a że dziewczyna przeprowadza ją z jedynym chłopakiem przy którym czuje się dobrze to w ogóle świetnie.
    Dzielnie będę czekać na następną część. Wiadomo, że każdy ma swoje obowiązki. Powodzenia zatem w ich spełnianiu.
    Ściskam cieplutko, bo za oknem niezły mróz, zupełnie jakby szła zima. Lots of love and kisses xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W 90% opowiadań jest historia pt 'były chłopak', bo przecież musi być jakaś przeszkoda na drodze do szczęścia zakochanej pary, a to jest najłatwiejsze, najmniej kreatywne i najbardziej szablonowe. No i równie nużące, jak trafnie zauważyłaś, dlatego w tym ff nic takiego nie wystąpi. W ogóle staram się nie powielać tych tandetnych klisz i mam nadzieję, że w miarę jakoś mi to wychodzi.

      Cieszę się, że nie zawiodłam Cię tym rozdziałem, bo w zasadzie wiele się w nim nie dzieje. Nadrobię w następnym ;)

      Mróz? U mnie słoneczko jak w lecie, także przesyłam trochę ciepełka dla Ciebie! :) xxxxxx

      Usuń
  5. Nie dość, że słoneczko za oknem poprawia nastrój, to jeszcze jest nowy rozdział! Nawet perspektywa jutrzejszego powrotu do nudnych szkolnych zajęć nie jest taka straszna, kiedy Miley i Lou wkraczają do akcji :) Masz naprawdę ogromny talent, powinnaś naprawdę coś z tym zrobić. xoxo, pozdrawiam i ściskam.
    aha, i jeśli podoba wam się Insomnia, to koniecznie zajrzyjcie na Oblivion. Dziewczyna też naprawdę nieźle pisze, historia wciąga i jest napięcie. Też serdecznie polecam!
    http://oblivion-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za miłą opinię :)

      P.S.
      Miejsce na reklamy i tego typu rzeczy jest w zakładce SPAM. To jest pierwsze ostrzeżenie, mam dobry dzień, więc nie skasuję tego posta, ale to nie targowisko i jarmark.

      Usuń
  6. Miałam nie lada problem z czytaniem rozdziałów. Niestety na moim monitorze tekst jest ucięty, ale nie odpuściłam tak łatwo i mocno zainteresowana opowiadaniem, zaczęłam kopiować rozdziały do notatnika, i tym sposobem udało mi się dobić do dziewiątego posta :) Jestem cholernie zadowolona. W końcu udało mi się znaleźć fanfik na wysokim poziomie, zupełnie inny od tych wszystkich oklepanych historii, które po prostu zaczęły mnie już nużyć. Może akcja tutaj nie jest jakoś mocno zarysowana, nie dzieje się dużo, ale mnie to w ogóle nie przeszkadza. Jestem pod ogromnym wrażeniem Twoich opisów. Przemyślenia Miley, opisy bohaterów, miejsc, uczuć, sytuacji - rewelka! Przez te wszystkie rozdziały czułam się, jakbym oglądała dobry film, każdy fragment opowiadania wyobrażałam sobie bez najmniejszego problemu, a to dzięki bogatym opisom, które są chyba Twoją najmocniejszą stroną :) Podoba mi się więź łącząca Miley i Lou. W subtelny, lekki sposób przedstawiasz rodzące się między nimi "uczucie", a każda ich scena ma w sobie to "coś". Fajnie, że Eleanor przedstawiasz w dobrym świetle, nie robisz z niej jakiejś nadętej suki o pięknej buźce, żeby czytelnicy z łatwością ją skreślili i okrzyknęli Miley godną następczynią jej miejsca u boku Lou. Zayn walnął niezłego babola i na miejscu Miley poczęstowałabym go prawym sierpowym:P Co tam zmasakrowana dłoń, należało mu się. Chociaż, był naćpany, nie działał racjonalnie, każdy popełnia błędy. Najważniejsze, że żałuje i jest mu głupio. Szkoda tylko, że nie odwiedził Miley i osobiście jej nie przeprosił. Nie miał chłopak jaj. Czekam z niecierpliwością na rozdział, w którym Miley opowie o swojej przeszłości, pożarze i tym wszystkim, co ją spotkało. Tego jestem w tym momencie najbardziej ciekawa. Kolejną rzeczą, która cholernie podoba mi się w Twoim blogu, to wątek muzyczny. The Doors, Janis Joplin, Led Zeppelin...kocham Cię za to :) I Lou śpiewający "Come on baby, light my fire" - umarłam. Uwielbiam karaoke i z chęcią wbiłabym do niego na scenę, tym bardziej na ten kawałek! A ten fragment z przemyśleń Miley: "W sumie to było trochę idiotyczne – ludzie zamawiają piwo wtedy, kiedy mają na nie ochotę i najzwyczajniej w świecie je piją, ale ja nie zamówiłam tego trunku z ochoty i nie miałam zamiaru pić go tak po prostu, ja zamierzałam pić to piwo w ramach aktu sprzeciwu, potwarzy wymierzonej całemu romantyzmowi tego świata. " - przepiszę na kartkę, oprawię w ramkę i powieszę gdzieś na ścianie! Genialny haha ^^
    Dobra, bo się rozpisałam, a i tak nic sensownego nie wydusiłam. Jak zwykle. Wiedz, że czytam i opowiadanie naprawdę bardzo mi się podoba - to tak w skrócie, co chciałam Ci przekazać, jeśli nie zrozumiesz nic z moich wcześniejszych wypocin.
    Pozdrawiam i do następnego:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż mi wstyd, że mój szablon tak utrudnił Ci czytanie i musiałaś wszystko kopiować. Przepraszam, zmienię go w najbliższym czasie, ale póki co rozglądam się za czymś ciekawszym [i nie obcinającym nikomu treści] i nic nie wpadło mi w oko. Mimo to jest mi cholernie miło, że ktoś zadał sobie tyle trudu, żeby przeczytać moje wypociny, serio, ta wiadomość jest dla mnie jak pogłaskanie po główce i podrapanie za uszkiem :3 Dziękuję <3

      Co do opisów to staram się je wyważać w dobrych proporcjach, bo niektórych urzekają, a innych najzwyczajniej w świecie nudzą. Osobiście denerwują mnie 'przedialogowane' opowiadania, bo dla mnie świadczy to o lenistwie autora, ale z drugiej strony nie chciałabym stworzyć kopii "Nad Niemnem" :D Ale z tego co napisałaś wnioskuję, że chyba wszystko z tym w porządku, więc cieszy mnie to bardzo :)

      Pozdrawiam cieplutko xxx

      Usuń
    2. Spoko, nic się nie stało. Nie powiem, na początku się odrobinę wkurzyłam, ale bardziej na mój monitor niż na Twój szablon. Bardzo często mam tak, że jak korzystam ze stacjonarnego komputera, to ucina mi tekst na blogach, na laptopie tak nie mam. Niestety laptop nawalił :/ Tak czy siak, warto było poświęcić te kilkanaście sekund na kopiuj -> wklej :) Ja też nie przepadam za przedialogowanymi opowiadaniami, wydają się takie suche i liche, a Twoje jest w sam raz.
      Jeszcze raz dzięki za miłą lekturę!
      Czekam na kolejny rozdział :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  7. Boże dziewczyno kocham to opowiadanie, jedno z moich lubionych, czekam na następny rozdział z niecierpliwością kfjashfhjasf

    OdpowiedzUsuń
  8. siemsoon!
    tak się zastanawiam, od czego by tu zacząć, żeby nie wyjść na osobę chorą psychicznie, co pewnie i tak mi się nie uda, no bo przecież to ja, ale dobra.
    postanowiłam i się zawzięłam, że nie zrobię nic co mam zrobić (a jest tego trochę) zanim nie napiszę tu komentarza. ja na ogół jestem jakąś ludzką odmianą leniwca i pomimo tego, że czytam mase boskich opowiadań, to za żadne skarby nie chce mi się ich skomentować. ale są też takie, co muszę. nawet jeśli mój poziom leniwca (tak jak teraz) wynosi pierdyliard procent, wezme się zawezme, zepne poślady i coś nabazgram. w większości przypadków same durnoty (zresztą tak jak tutaj), no ale to ja, mnie nie ogarniesz.
    o Boże, no i znowu zawalam miejsce, które mogłaby zawalić jakaś bardziej inteligentna osoba bardziej inteligentnym komentarzem. w ogóle, to możesz tego nawet nie czytać, nie obrażę się. jestem po prostu czymś w rodzaju twojego zayna, że musze mędzić i mędzić o 468027486 nieistotnych duperelach, zanim przejdę do sedna. ale biorąc pod uwagę to, że pewnie już tam się kimnęłaś, postaram się użyć większej ilości skrótów myślowych.
    ołki, to może od początku.
    pierwsze wrażenie po wejściu na twojego bloga to ładny szablon. ładny louis, ładne włosy i ładne kwiatki na łbie tej dziewczyny z szablonu, ładny napis (chociaż nie wiem co on znaczy ale ciii. udajmy, że jestem inteligentna), ładny kolorek, w ogóle wszystko ładne. a treść jeszcze ładniejsza! czytałam na telefonie więc (o zgrozo) nie mogłam sobie oglądać tego ładnego szablonu, no ale czy to moja wina że lubię czytać opowiadania na pralce?
    ale dobra, teraz skupmy się na treści.
    ej..... weź się przyznaj. naprawdę nazywasz się łiliam szekspir i piszesz jakieś dzieła artystyczne za które dostajesz kupe forsy i chowasz ją w złotym sejfie wysadzanym brylantami.... ja to wiem, przed mumingiem się nicz nie ukryje.
    a skąd te odkrywcze wnioski? bo twój styl pisania jest... emmmmm... no taki... taki profesjonalny! nareszcie znalazłam słowo które idealnie opisuje twoją twórczość. profesjonalna! opisy nie są w żaden sposób nużące czy cuś, a dialogi... takie jak powinny być, bo słowa nie mam. no i dzięki tobie poznaję pierdyliony nowych słów, o których istnieniu, a co dopiero znaczeniu nigdy nie miałam pojęcia...... ty aka mój słownik!
    jak przeczytałam pare zdań pierwszego rozdziału myślałam, że zayn jest louisem. dopiero potem jak wyjawił swoje imię się skapnęłam że to był zayn. i myślałam że się pomyliłaś, no bo przecież opowiadanie ma być o louisie... już miałam przestać czytać (bo tak czy inaczej, to fanfiki z tommo mi idą najlepiej) ale powstrzymał mnie twój styl pisania i ciekawa fabuła. więc pochłaniałam kolejne rozdziały z prędkością światła. i byłam straszliwie zawiedziona jak się okazało, że przeczytałam już wszystko co było do przeczytania.... to było wczoraj, więc dzisiaj po południu zabrałam się za nowy rozdział, który wydał mi się trochę krótki.... może dlatego, że jest w nim opis tylko jednej sytuacji?
    w każdym razie to opowiadanie dobrze się czyta. odnoszę wrażenie, że masz wszystko dokładnie rozplanowane, bo każdy element trzyma się kupy i nic nie jest chaotyczne.
    postacie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zayna przedstawiłaś w sposób, w jaki ja bym nigdy nie pomyślała, żeby go przedstawić. nadmierna gadatliwość? znam to, jestem dokładnym przykładem... ale w życiu nie pomyślałabym, żeby malika, czyli tego, który w ff zawsze jest tym tajemniczym, przestawić w taki sposób. co jest absolutnie fajne i podoba mi się taki zayn. mógłby tylko trochę przystopować z chlaniem.....
      louis & eleanor aka para perfekcyjna. dziwnie mi myśleć o elce jako o perfekcji ,bo jej nie lubię, a tutaj wydaje się... umm. miła. ale tylko to, bo tak poza tym... na ziemi nie ma ludzi idealnych. więc ta postać jest troszeczkę... sztuczna, tak jakby. ale tylko w moim odczuciu, i to wcale nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie. jest całkiem ciekawie, spojrzeć na nią z innej perspektywy.
      louii..... loui loui mój kochany loui. zemsta idealna! ma chłop łeb na karku. i ja coś czuję, że on się w miley troszkę bujaa.... to fajnie! chociaż są... różni, pasowaliby do siebie. no bo przecież przeciwieństwa się przyciągają......
      a miley? szczerze ci powiem, że to imię mi do niej nie pasi w ogóle. w każdym razie jest ciekawą postacią. dobrze, że nie wyłożyłaś od razu całej jej historii, bo byłoby to zwyczajnie nudne. fajnie jest odkrywać jej przeszłość po kawałeczku... wiemy już o pożarze i o postaci sama. jestem ciekawa, czo takiego zrobili, że się nie lubią c:
      a tag na marginesie to albo mam za słabe okulary, albo była wzmianka o tym, że miley ma czarne włosy.... a na szablonie są brązowe c: tag tylko mówię c:
      a poza tym o mało nie spadłam z pralki ze śmiechu, jak czytałam to o tej czarownicy miley i eleanor w jej domu....
      omg, ale żem się rozpisała....
      nie musisz tego wszystkiego czytać c:
      a tak ogółem rzecz biorąc to opowiadanie mnie wciągnęło, fabuła niebanalna, bohaterowie fajni, styl pisania na miarę.... pisarza (Jezusie, nie znam się na autorach książek ;;) i czego tu więcej chcieć?
      na pewno będę tu stałym gościem! i obiecuje że postaram się komentować wszystkie rozdziały, ale nie gwarantuje że mi się to uda.... nie umiem wygrać z moim lenistwem ;;;;;;;
      dobra, to ja spadam bo masz mnie już dosyć pewnie ((na pewno))
      całuskiiiiii <13
      mumineg.
      @awmytommo
      ps. ja chyba nie potrafię pisać krótkich komentarzy.......
      ps2. zauważyłam, że odpisujesz na większość komentarzy, ale nie zdziwie się, jak mój pominiesz bo nie będzie ci się chciało go czytać.... rozumiem cię doskonale c':
      ps3. myślisz, że zaproszenie na mojego bloga pod tytułem "zapraszam miszcza słowa na mojego mizernego bloga http://country-life-1d.blogspot.com/" można nazwać spamem? jeśli tag, to przepraszam, efekt nie był zamierzony c: to miało być zaproszenie c:
      ps4. nie zmieściłam się w jednym komentarzu, jak fajnie....

      Usuń
    2. Hahahaha oficjalnie obwieszczam, że Mumineg wygrywa nigdy nieogłoszony konkurs na komentarz[e] roku :D

      Że niby nie chce mi się czytać? Dziewczyno, ja niczego chyba bardziej w życiu nie lubię niż czytania waszych komentarzy, a już takich w szczególności! <3 Dziękuję Ci z całego serducha, że przezwyciężyłaś swojego lenia [tak, znam to, mój leń też jest ogromny] i napisałaś mi swoją opinię, dzięki temu wiem co robię dobrze, a co nie, a to dla mnie cholernie ważne.

      Co do postaci Eleanor - dużo osób zarzuca jej nadmierne wyidealizowanie, ale trzeba pamiętać o jednym - to Miley ją opisuje i to ona widzi ją jako idealną, to jest jej punkt widzenia i wcale nie oznacza, że każdy by o niej tak powiedział... ;) Ktoś inny mógłby powiedzieć, że jest całkiem przeciętna, a ktoś jeszcze inny, że w ogóle brzydka, różne ludzie gusta mają. :) Póki co w oczach Miley jest ideałem.

      A co do imienia... Gdy już zaczęłam pisać też doszłam do wniosku, że to nie był dobry pomysł, bo kojarzy się automatycznie z Miley Cyrus, ale, całkowicie szczerze mówiąc, kierowałam się w wyborze swoim imieniem :3 No i dziewczyna na szablonie ma brązowe włosy, bo nie znalazłam żadnego ładnego z czarnowłosą :D

      Ufff... Też się rozpisałam :) Dziękuję Ci ślicznie jeszcze raz za te komentarze, normalnie śmieję się do monitora jak debil :D <3 <3

      P.S. Jako polonistka cieszę się, że uczę ludzi nowych słówek, jupi, jupi, jupi! :D
      P.S.2 Nie, to nie spam, chętnie do Ciebie zajrzę :*

      Buziaki xxxx :)

      Usuń
  9. Jeej, nic innego nie powiem jak kolejny świetny rozdział :) powodzenia na studiach i mam nadzieje, ze nie porwa nam Ciebie :D pozdrawiam i również sciskam xx <3 ~jolka

    OdpowiedzUsuń
  10. Super :) Bardzo mi sie podoba, mogl byc dluzszy ,ale nie bede sie czepiac. Czekam na nastepny x

    OdpowiedzUsuń
  11. Aaaaww... Jezu jestsłodki ten rozdizał ;) jak opowiada o bracie, to.. to po prostu perfekcyjna perfekcja przechodząca w perfekcję. Cóż więcej mogę dodać? Nie mogę się doczekać 20, czekam z niecierpliwością :>
    Buziaki
    Aluszru

    OdpowiedzUsuń
  12. To jest wspaniałe. Szkoda tylko, że nie jest to ,,Pan Tadeusz" bo chyba miałabym 5+ z polskiego :) Jedyną rzeczą, która odbiega nieco od mojego wyobrażenia Louisa to palenie papierosów, ale jest to Twoja twórczość i pozostaje mi tylko podziwiać. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.

    Karotka xx

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam właśnie przerwę w szkole, wchodzę, patrzę a tu nowy rozdział *-* Zaraz po tym był dzwonek, więc trochę fail, bo całą, nudną geografię spędziłam na czytaniu z telefonem pod ławką XD
    Co do rozdziału wyszedł C.U.D.O.W.N.I.E <3 Zakochałam się w fragmencie gdzie Miley opisywała Lou, do tego opowiedziała mu to wszystko...Widać że sobie ufają :) Czekam na to co dalej potoczy się w sprawie broszki, bo mnie to hmmm zaintrygowało...Jako wierna LouisGirl czytam 96437848 ff o nim, a Twoje jest w pierwszej trójce, więc szacun, bo jestem naprawdę wymagająca XD Czekam z niecierpliwością na następny :D I tak na koniec suchar: Wchodzi murzyn do Morza Czerwonego, jaki wyjdzie?
    Mokry XD
    Ba dum tssss haha :D Pozdrowionka xx - @onlyforlou

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jaki jest ten pozostały z pierwszej trójki poza [jak się nie trudno domyślic] Furious? :D Cieszę się, że przeze mnie zaniedbujesz obowiązki szkolne *se se se se evil laugh*

      I jak przeczytałam końcówkę to herbata mi w kubku wyschła xD DOBRE :D

      Buziaki ^^ xxx

      Usuń
    2. Trzecie to Pretending it's OK, które niestety nie doczekało się jeszcze tłumaczenia, więc jestem zmuszona czytać po ang XD

      Usuń
  14. Wszystko było cudowne, z tym, że za krótkie. :(
    Genialnie rozpisujesz przemyślenia, cudnie się to czyta <3
    Chcę więcej. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Coraz częściej trafiam na dobre blogi o 1D i bardzo mnie to cieszy, bo miałam mały przestój w blogosferze i tak jakby zrezygnowałam z czytania na rzecz podobno priorytetową ->sesja, odcięłam się na jakiś czas od komputera, zrobiłam sobie długi odwyk i proszę, wracam, a tutaj opowiadania pojawiają się jak grzyby po deszczu. Tyle zaległości, tyle do czytania :) Na Twój blog natknęłam się jakoś pod koniec sierpnia, ale z uwagi na to, że wakacje spędzałam dość intensywnie, postanowiłam zapisać link i powrócić jak już będę miała więcej czasu, a do tego więcej do czytania. Przyznam szczerze, że Louisa lubiłam najmniej z całej piątki 1D, ale powoli zaczynałam się do niego przekonywać i darzyć coraz większą sympatią aż w końcu polubiłam go na równi z pozostałymi cżłonkami zespołu i to poniekąd dzięki temu opowiadaniu. Może to dziwne, ale sposób w jaki opisujesz jego charakter, wygląd i różne zachowania, pomaga mi spojrzeć na niego z innej, tej lepszej strony. Wiem, że większość rzeczy, które opisujesz to fikcja literacka, ale mimo wszystko ja dostrzegam wiele podobieńst do prawdziwego Lou. Sam fakt, jak wytłumaczyłaś jego zakręcony charakter. Mnie na początku wydawał się chamski i przemądrzały, dopiero po wielu wielu obejrzanych wywiadach i tym podobnych, zaczęłam inaczej na to patrzeć. Nadal uważam, że jest momentami zarozumiały, ale teraz widzę to jako jego zaletę, a nie wadę i nie wyobrażam go sobie innego. Lou to Lou. Wracając do Twojego opowiadania, a może dopiero co zaczynając, bo tak naprawdę jeszcze nic konkretnego nie napisałam odnośnie Twojego bloga, bardzo mi się podoba! Sam pomysł jest dość nietypowy i taki inny od innych. A może wydaje mi się inny od innych, bo to pierwszy blog o Lou, który czytam? Nieważne, ważne, że świetnie piszesz i to jest widać już po kilku linijkach pierwszego rozdziału. Dużo, dużo opisów, które moim zdaniem są kwintesencją każdego opowiadania. Same dialogi i kilka suchych opisów to zwykły scenariusz, a nie opowiadanie. Jestem naprawdę rozanielona Twoimi opisami i dla mnie, to mogłabyś zamieszczać ich jeszcze więcej, tym bardziej we fragmentach Lou i Miley. Najbardziej podobał mi się opis Zayna, kiedy porównałaś jego urodę do rzeźb aniołków :D Też często w kościele przyglądałam się takim ozdobom i nie słuchałam za bardzo wywodów księży. To drugie do tej pory się nie zmieniło. Na początku myślałam, że to jednak Zayn będzie jej główną sympatią albo przynajmniej jedną z dwóch sympatii. No nie wiem, zmyliłaś mnie w pierwszym rozdziale, a potem takie miłe zaskoczenie. Lou :) i jego perfekcyjna El, której perfekcyjność zaczyna mnie drażnić, ale wiem, że to po prostu zdanie Miley, a w końcu każda kobieta ma swój ideał kobiety. Jak to dziwnie brzmi :D Zayn zachował się żałośnie, byłam zażenowana całą tą sytuacją i cały czas zastanawiałam się czy może nie przeoczyłam jakiegoś fragmentu, w którym opisujesz jak Malik uderza się w głowę albo zapomina wziąć leków na swój debilizm. Może był naćpany, pijany czy co tam jeszcze, ale nigdy nie uważałam, żeby stan jakiegokolwiek upojenia był usprawiedliwieniem na ludzką głupotę. Popełnia się przeróżne błędy i czy dojdzie do nich pod wpływem używek czy w stanie "trzeźwego umysłu", powinno się je naprawiać, a przynajmniej próbować je naprawiać. No chyba, że się nie chce, bo bywają i takie, których nie żałujemy, ale Zayn żałował i to mocno, wysłał El do Miley, a powinien sam wypić piwo, którego sobie naważył. Zayn w opowiadaniach jest zawsze taki pewny siebie, tajemniczy, męski, a tutaj zachował się jak pipa :P To dobrze, że odbiegasz od ogólnie przyjętych norm i tworzysz zupełnie inne osobowości chłopaków. Czyta się milej i ciekawiej bez wrażenia, że to juz kiedyś było. Nie wiem dlaczego, ale nowy "dom" Miley wyobrażam sobie jako taką lepiankę z gliny czy z czegoś podobnego, a zamiast normalnych drzwi jest stóg siana :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że którejś nocy, kiedy będzie słodko spała, dach nie spadnie jej na głowę :P A tak już całkiem na poważnie, czekam aż między Miley i Lou zacznie dziać się coś poważniejszego i nie mam tu na myśli scen +18, którymi oczywiście nie pogardzę, ale chodzi mi bardziej o to uczucie i El, która jak mniemam będzie jedną z wielu przeszkód na ich drodze. Podoba mi się łącząca ich więź, ten początek, który wydaje się być na pozór taki niewinny, ot co zwykłe kumpelstwo w końcu mają ze sobą tylko wpsólnego, jednak widać w niektórych fragmentach tą łączącą ich nić porozumienia wybiegającego poza ramy normalnego koleżeństwa. Dotąd w ogóle się nie znali, a jedna wspólna noc spędzona na niezwykle zwykłej rozmowie, odcisnęła się na nich tak mocno, że teraz nie potrafią od tak zrezygnować ze swojego towarzystwa. Podobało mi się złodzejstwo Miley, chciała mieć jakąś pamiątke po spędzonej z nim nocy. Gdybym spotkała tak niezwykłego faceta i przeprowadziłabym z nim tak niezwykłą prostą, ale mająca swój głębszy sens rozmowę, też nie omieszkałabym się mu czegoś zakosić :) W końcu nie tylko fotografie przywołują wspomnienia :) Kolejny moment Miley&Lou, który wyrył się w mojej pamięci, to karaoke i występ Lou. Wyobraziłam sobie całą tą scenę i była, nie wiem czy to odpowiednie słowo, ale zaryzykuję, słodka? taka ciepła i przyjacielska? radosna, no nie wiem różne słowa przychodza mi na myśl, ale te najsprośniejsze zachowam dla siebie Myślałam, że Miley opowiada o swoim chłopaku, że Samuel to jakiś jej były facet, a to jej brat...no nie powiem, zdziwiłam się bardzo, ale pozotywnie. Opisywałaś go na początku jak chłopaka, Miley opisywała go tak jak faceta, a nie brata, na pierwszy rzut oka, ale potem przeczytałam jeszcze raz niektóre jej wypowiedzi i przemyślenia i jednak można było odebrać je na dwa sposoby. Ukłony za to :) Ciekawi mnie jej przeszłość, o co chodziło z tym całym pożarem, co takiego zrobił sam Samuel. Szkoda mi jej, bo dziewczyna została zupełnie sama. Nie wiem czy byłabym w stanie pozbierać się po czymś takim. Miley jest silna i to chyba cenię w tej bohaterce najbardziej. Czekam na dalsze losy Miley :)
      Ach i bym zapomniała, cieszę się niezmiernie, że w końcu natrafiłam na fankę 1D zbliżoną do mojego wieku! Nie to, żebym narzekała, ale od razu milej robi się na serduchu ;)
      Pozdrawiam!
      Nie spamuję. Jak będziesz miała ochotę, to zapraszam na moje "opowiadanie".
      Link jest na moim profilu ;)
      Buziaki (:

      Usuń
    2. Uwierzysz, jak napiszę, że gdy czytałam Twoje [jakże cudowne i kojące<3] komentarze to cały czas miałam w głowie "kurcze, ta dziewczyna też musi pisać, świetnie pisze!" i jak doczytałam do końca to się nie zawiodłam :) Cokolwiek byś nie pisała, nawet jakby miała to być historia miłości kosmity z krową, bądź pewna, że przeczytam wszystko od pierwszej linijki do ostatniej kropki, bo już teraz wiem, że się nie zawiodę.

      Też bardzo mnie cieszą fanki 1D zbliżone do mnie wiekiem, bo, nie ukrywajmy, jesteśmy w mniejszości, więc zawsze miło widzieć/słyszeć/czytać kogoś takiego. Od razu serce rośnie i jakoś tak milej, cieplej i radośniej :D

      Bardzo, bardzo, bardzo dziękuję za taaaaak obszerną opinię, za wszystkie miłe słowa, poświęcony czas, za to, że jesteś i czytasz <3 Buziaki i pozdrawiam cieplutko, poprawiłaś mi humor :) xxx

      Usuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  17. Uwielbiam. Szkoda że tak krótko. Czekam na więcej.
    Korzystając zapraszam do siebie:
    strong-fanfiction-polska.blogspot.com
    Jest już 4 rozdział. <3

    OdpowiedzUsuń
  18. czyżby Louis leciał na trzy fronty? xd

    OdpowiedzUsuń