sobota, 29 listopada 2014

Rozdział XXVII


Na wstępie zapraszam na mojego Wattpada. Poza Inso znajdziecie tam jeszcze inne, zupełnie odmienne rzeczy, które (ostrzegam!) niekoniecznie przypadną wam do gustu... Ale jeśli już przypadną, to gwarantuję, że się nie oderwiecie ;)

A to wszystko tutaj - WATTPAD


Więc miłego rozdziału! x



*************************************************************


Mały Książę siedział przy stole i czytał gazetę.

– Wyglądasz jak gówno – rzucił, zerkając na mnie z ukosa spod papierowych stronnic i od razu powrócił do lektury.

Wiedziałam, że nie będzie o nic wypytywał, a tym bardziej komentował dalej moją aparycję i zagajał rozmowę. Wolałabym nawet sobie nie wyobrażać, jakby wyglądał mój powrót w takim stanie po całonocnej nieobecności, gdybym mieszkała z Zaynem.

– Podobnie się czuję – odpowiedziałam bardziej do siebie niż do niego.

Nawet nie weszłam do pokoju, tylko skierowałam swoje kroki prosto pod prysznic. Spojrzałam w lustro. Książę miał absolutną rację – wyglądałam jak gówno. Rozmazany makijaż, wilgotne, potargane włosy, pogniecione ubrania, skóra lepka od potu, podkrążone z niewyspania oczy, cera w kolorze popiołu. Ciężko było zawyrokować czy gorzej się prezentuję, czy czuję.

Szum wody spływającej energicznie po moim ciele sprawił, że poczułam się bezpiecznie. Nie tak bezpiecznie, jak czują się pisklęta pod skrzydłami mamy-kwoki, ale tak, jakbym znalazła kryjówkę w obliczu zagrożenia. Poczułam ulgę. Mogłam przestać udawać, dać upust emocjom i najzwyczajniej w świecie się rozpłakać. Tego właśnie było mi trzeba, oczyszczającego prysznicu z chłodnej wody, która zlewała się z moimi łzami. Brud spływał jednocześnie z mojego ciała i serca. Szloch powodował spazmatyczne wstrząsy, ale nie przejmowałam się tym. Chciałam się tylko wypłakać. Sam na sam ze sobą.

Nie miałam ochoty nawet nakładać makijaż. I tak nie zamierzałam nigdzie tego dnia wychodzić. A przede wszystkim nie byłam w kondycji psychicznej i fizycznej na chociażby przekroczenie progu mieszkania.

– Wszystko słyszałem – rzucił Mały Książę, gdy tylko wyszłam z łazienki i poczęstował mnie dokładnie takim samym, urwanym spojrzeniem, jak po moim powrocie.

Usiadłam koło niego na kanapie. Odłożył gazetę i spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem. Chyba wszedł w rolę ojca, do którego przychodzi nastoletni syn po poradę natury sercowej. Tak naprawdę miałam ochotę opowiedzieć mu o wszystkim, co zaszło, ale nie byłam przekonana, czy oby na pewno mogę pozwolić sobie na taką szczerość w stosunku do niego. Tego, że ta rozmowa zostałaby między nami, byłam pewna jak śmierci, jednak mówienie o tak intymnej sprawie, jak mój świeżo nawiązany romans z Louisem, wydało mi się krępujące i niestosowne. Miałam potrzebę mówienia, ale nie potrafiłam znaleźć słów.

– Wyjechał? – zapytał w taki sposób, jakby pytał całkowicie mimochodem.

– Tak. – Nie miałam ochoty zgrywać głupiej i bezsensownie pytać o kim mowa. – Z nią, do jej rodziców – dodałam zamyślona, wpół świadomie i od razu się zmieszałam.

– Wróci. – Harry uśmiechnął się i poklepał mnie po udzie w pokrzepiającym geście.

– Mogę cię o coś zapytać? – Nagle coś mi się przypomniało. – Pamiętasz mój pierwszy dzień w pracy, kiedy pomagałeś mi wybrać zapach?

– Oczywiście. Ciężko zapomnieć.

– Czy ty… – Szukałam odpowiednich słów, żeby zapytać jak najbardziej nie wprost i dostać informację, której oczekiwałam. – Czy tego dnia widziałeś się z Zaynem? – Koniecznie chciałam wiedzieć, czy ten ciapaty chujek pochwalił się mną tylko Louisowi, czy wszyscy znajomi wiedzą, że z nim spałam.

– Nie przypominam sobie. – Zamyślił się. – Nie, nie widziałem się z nim.

Odetchnęłam z ulgą i zaczęłam układać w głowie jakąś sensowną wymówkę, dlaczego akurat mnie to zainteresowało.

– Ale rozmawiałem z nim rano – odpowiedział z uśmiechem. – Czemu pytasz? – Miałam nieodparte wrażenie, że on doskonale wie, dlaczego zadałam to pytanie. Postanowiłam postawić wszystko na jedną kartę, w najgorszym wypadku groziło mi tylko zbłaźnienie, a to już nie raz w swoim życiu przeżyłam.

– Czy Zayn wspominał ci wtedy coś o mnie? – zapytałam bardzo ostrożnie.

– Owszem. – Książę zaśmiał się w głos, co dało mi pewność, że wie, o czym właśnie rozmawiamy. Nie wiedziałam, czy jestem bardziej zażenowana i zawstydzona, czy zła, że się śmieje z moich podchodów.

– Więc…? – Chciałam, żeby sam mi to powiedział, bo czułam, że konkretne pytanie nie przejdzie mi przez gardło.

– Dobrze. – Zrobił wymowną pauzę. – Wiedziałem o was, zanim jeszcze wyleczyłaś kaca. – Uśmiechnął się zadowolony ze swojego żartu.

– Ułożyliście razem scenariusz tych odpowiedzi, czy co? – jęknęłam i ukryłam twarz w dłoniach.

Książę spojrzał na mnie badawczym spojrzeniem, jakby czekał na wyjaśnienia, ale szybko spostrzegł, że ich nie otrzyma. To zdecydowanie nie był mój dobry dzień. Najbardziej przerażało mnie to, że dopiero się zaczął.

– Nie przejmuj się tym. Louis nie ma ci za złe – zapewnił. – Zayn nie chciał cię skrzywdzić, to po prostu zdziecinniały idiota. A mnie to nie dotyczy. – Zamilkł na dłuższą chwilę. – Zapomnij – dodał.

– Dzięki… – wybąkałam, podnosząc głowę. Póki co, tylko na to było mnie stać.

W tamtym momencie zrozumiałam, że właśnie nadarzyła mi się okazja nie do zaprzepaszczenia. Mały Książę był powiernikiem wielu sekretów niemalże każdego znajomego. Po prostu miał taki dar, że ludzie mu bezgranicznie ufali i zaczynali się przy nim otwierać. Może to dlatego, że mało mówił, a bardziej skupiał się na tym, żeby ich wysłuchać? Nieważny był powód, ważne było to, że na pewno wiedział bardzo wiele na temat relacji Louisa i Eleanor, na pewno Zayn i Lou też opowiadali mu co nieco na mój temat. Teraz wystarczyło tylko zagrać odpowiednimi, niezwykle delikatnymi słowami, żeby zdobyć jakiekolwiek wskazówki. Oczywiście nie byłam tak naiwna, żeby łudzić się, że Harry mi wszystko wyśpiewa bez zająknięcia. Chciałam jedynie zagaić poszczególne tematy tak, jakby mnie to kompletnie nie obchodziło i jakbym pytała tylko po to, żeby podtrzymać rozmowę. Potem wystarczyło patrzeć, jak będzie się zachowywał i reagował na konkretne aluzje. Już to mogłoby mi wiele powiedzieć o niektórych rzeczach.

– Jak spotkanie z bratem i przyjaciółką? – zagaił niespodziewanie. – Pytali o ciebie, przekazałem, że jesteś piętro niżej. Chyba dawno się nie widzieliście.

– To nie jest mój brat! – rzuciłam nieco za ostro. Ani moja przyjaciółka, dodałam w myślach.

– On ma inne zdanie. – Książę spojrzał na mnie badawczo.

Ciekawe od kiedy, pomyślałam. Może od tego momentu kiedy przestał mnie pieprzyć? A może od tego kiedy po pół roku przypomniało mu się o moim istnieniu? Kochający braciszek, pomyślałby kto. Samo wspomnienie wizyty Samuela i Cassie zirytowało mnie tak, że Książę nie mógł tego nie dostrzec.

– To mój przyrodni brat – wyjaśniłam. – Ale jakoś nigdy nie uważał mnie za siostrę – dodałam ostrożnie.

Mały Książę wpatrywał się we mnie zielonymi oczami. Miał pogodny wyraz twarzy. Widział, że kryje się za tym jakaś historia, ale w milczeniu czekał na ciąg dalszy, który równie dobrze mógł w ogóle nie nastąpić. Naprawdę go polubiłam.

– Wiesz, ostatnio nie żyjemy zbyt blisko. – Po raz kolejny pięknie owinęłam w bawełnę.

– A ta dziewczyna? – zapytał.

– To Cassie. Moja… była przyjaciółka. – Zawahałam się przez chwilę nad tym, kim właściwie w tej chwili ona jest dla mnie, jednak zdecydowałam się na najprostszą opcję.

– Na pewno świetnie się bawiłaś – Książę stwierdził z sarkazmem i uśmiechnął się, najwidoczniej wyobrażając sobie przebieg takiego spotkania. – Wybacz, nie wiedziałem, że nie chcesz ich widzieć.

Co prawda wcale nie powiedziałam, że nie chciałam tego spotkania, ale zgadł bezbłędnie, nie chciałam ich widzieć. Nie chciałam jak cholera. Nie miałam zbytniej ochoty relacjonować Harry’emu przebiegu tamtego wieczoru, więc postanowiłam powolnie odpłynąć z tematem w inną stronę.

– Moja matka była z pochodzenia Polką. Po skończeniu studiów wyjechała do Ambleside do pracy. Tam poznała mojego ojca, Todda. Kompletnie się w sobie zakochali, miłość jak z taniego romansidła, zaręczyny nad jeziorkiem z łabędziami i takie tam. Po ślubie, gdy moja mama długo nie mogła zajść w ciążę, adoptowali Sama. Ja wyszłam im jakoś tak przypadkiem. Sześć lat później.

– Więc czemu jesteś w Londynie? – Podparł brodę na dłoniach i spojrzał na mnie, przekręcając lekko głowę, niczym psiak, którego coś zaciekawiło.

– Maria pochodziła z bardzo pobożnej, katolickiej rodziny – kontynuowałam. – Małżeństwo z protestantem przełknęli tylko dlatego, bo był bogatym Anglikiem. Ale tego, że został pastorem, już nie zdzierżyli. W sumie to nieświadomie się do tego przyczyniłam. Ojciec mówił mi, że wymodlił moje poczęcie i to właśnie wtedy, gdy przyszłam na świat, usłyszał głos powołania. Cała rodzina od strony matki odwróciła się od nas. Nie chcieli mieć żadnego kontaktu z heretykami zaślepionymi grzechem. – Skrzywiłam się, chociaż wtedy, kiedy rozgrywały się te wydarzenia, byłam jeszcze za mała, żeby je zrozumieć. – Po tym, kiedy straciłam dom i rodziców, a Sam powiedział mi prosto w oczy, że nie chce ze mną mieszkać i mam sobie radzić sama, najzwyczajniej w świecie nie miałam gdzie się podziać.

– Dlaczego to zrobił? – Błysk optymizmu w oczach Harry’ego błyskawicznie zgasł.

– Nie wiem… – Posmutniałam pod wpływem wspomnień tamtego wieczoru. – Naprawdę nie mam pojęcia. Sama dałabym wiele, żeby się tego dowiedzieć.

– Nie mieliście dobrego kontaktu?

Oj, żeby Mały Książę wiedział, jak baaaardzo dobry kontakt mieliśmy, zapewne długo nie wyszedłby z szoku.

– Spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę. – Rozłożyłam ręce w geście bezradności.

– Dziwne. – Zamyślił się.

– Musiałam przyjechać do Londynu – kontynuowałam, ucinając temat Sama. – Mój ojciec miał bardzo małą rodzinę, do tego był jedynakiem. Był starszy od mojej matki aż jedenaście lat. Jego rodzice już umarli, podobnie jak większość wujków i cioć. Z żywymi członkami rodziny kontakt ograniczał się do życzeń na Wielkanoc i Boże Narodzenie. Nie chciałam prosić o jałmużnę osób, których na dobrą sprawę w ogóle nie znałam. Myślę, że by mi pomogli. W końcu to bardzo szlachetne przygarnąć pod swój dach dalszą krewną, która straciła dom i rodziców. Ale wiem, że czułabym się jak bezpański kundel, któremu rzuca się ochłapy z litości i pozwala spać pod schodami.

– Jesteś bardzo dumna – skwitował. – Niewielu byłoby stać na poczucie dumy w obliczu takiej sytuacji.

– Żebyś wiedział! – Wcale nie czułam się obrażona tym stwierdzeniem. – Jedyne co mi zostało to stara rudera po świętej pamięci prababce od strony ojca. Miałam trochę odłożonych pieniędzy, te od firmy ubezpieczeniowej wylądowały na koncie Sama. Dlatego przyjechałam w te strony, żeby mieszkać w starej szopie na wsi, ale jak widać dopisało mi szczęście.

Po tym, jak opowiedziałam całą tę historię na głos, zaczęłam patrzeć na nią z innej perspektywy. Czasem tak się zdarza, że niby o czymś wiemy, niby mamy świadomość jakiejś tam sytuacji, ale tak naprawdę dopiero, gdy usłyszymy swój własny głos opowiadający te wydarzenia i dotrze do nas brzmienie konkretnych słów, znajdujemy w tym wszystkim sens. Wcale nie byłam pokrzywdzoną sierotką. Byłam jedną z największych szczęściar, jakie stąpają po tej ziemi. Gdybyśmy dołożyli do tego dwukrotne uniknięcie spłonięcia, wedle logiki mojego ojca już dawno powinnam składać śluby.

– Twój brat nie próbował odnaleźć biologicznych rodziców? – zapytał nagle Książę, a ja wybałuszyłam oczy zdziwiona, że coś takiego przyszło mu teraz do głowy.

– Nigdy nic o tym nie mówił. – Próbowałam sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek w ogóle rozmawiałam z nim na ten temat. – Nie, na pewno nie. Przecież gdyby próbował, to w końcu by znalazł, no nie? – To wyjaśnienie wydało mi się najbardziej sensowne.

– Czyli nic nie wiadomo na ich temat?

Zamyśliłam się. Ciekawiło mnie, dlaczego Księcia interesuje akurat ta kwestia, ale coś mi mówiło, że nie powinnam o to pytać. Nagle w mojej głowie zaświtało wspomnienie. Trwało to zaledwie sekundę i nie było supernową, tylko raczej iskierką z dogasającego ogniska, ale tyle wystarczyło.

– Przypominam sobie. Była wczesna wiosna, śnieg się rozpuszczał, kupa błota, wszystko międliło się pod nogami. Przyszłam do niego późnym wieczorem – wolałam nie zdradzać w jakim celu i że właśnie tylko i wyłącznie dzięki temu „celowi”, zapamiętałam to wydarzenie – akurat pisał melodię do jakiegoś nowego kawałka. Siedział z gitarą. Wtedy rozmawialiśmy i wspomniał coś o tym, że jego matka była Żydówką. Ale to był tylko ten jeden, jedyny raz. Do tego był kompletnie zalany, ale w tamtym okresie to akurat kwalifikowało się jako jego normalny stan.

– Karnację ma po mamie – rzucił Mały Książę bardziej do siebie niż do mnie.

Nigdy nie patrzyłam na Sama pod tym kątem, ale Harry miał rację – czarne, bujne loki, czarne oczy, śniada cera… Niekontrolowanie na myśl od razu przyszedł mi Zayn. Chyba to był właśnie ten przełomowy moment, kiedy odkryłam, że żywię toksyczny, niezdrowy pociąg seksualny do mężczyzn o orientalnej urodzie.

– Czyli szukał – dodał Książę tym razem bez wątpienia w moim kierunku.

– Nie rozumiem? – Byłam lekko zdezorientowana. – Niemożliwe. Gdyby szukał, toby prędzej czy później…

– Wiedział – przerwał mi. – Musiał szukać.

Ciężko było mi przyznać przed samą sobą, że Harry znowu ma rację. Niby nie powinno mnie to kompletnie obchodzić, ale czułam jakieś dziwne ukłucia smutku na myśl o tym, że Sam chciał odnaleźć biologicznych rodziców. Najprawdopodobniej kierowała nim ciekawość, ale jednak pozostała we mnie taka dziwna nutka niepokoju, że być może nie czuł się dobrze w naszej rodzinie. Poza tym zasmuciło mnie to, że robił coś, czym się ze mną nie podzielił. O czym jeszcze nie wiedziałam i nigdy się nie dowiem?

Zapadła nieskończenie długa chwila ciszy.

– Jedliście coś rano? – Mały Książę zakończył temat.

– Nie… – Liczba mnoga w tym pytaniu wprawiła mnie w lekkie zakłopotanie. Czy naprawdę byłam aż tak przewidywalna i łatwa do rozgryzienia? I czy aby na pewno Książę nie ma o mnie złej opinii, wiedząc, że spędziłam noc u chłopaka, który ma dziewczynę?

– Chodź do kuchni, mam croissanty z dżemem. I nie myśl tyle – poradził i była to najlepsza rada, jaką dostałam od ładnych kilku dni.

31 komentarzy:

  1. Taka miła niespodzianka z rana! W koncu wiadomo wszystko co stalo sie z Miley. Fajnie, ze mogla opowiedziec Harry'emu swoja historię. Juz nie moge doczekac sie, co będzie dalej :<

    Nika x.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sposób myslenia Harrego jest bardzo interesujacy .Ciekawe dlaczego chciał wiedzieć czy Sam szukał rodziców Może to po prostu ciekawosc? Fajny rozdział chociaż nie ma w nim przełomowych wydarzeń jak w ostatnich ale wcale mi to nie przeszadzalo.Nie mmogę się już doczekac powrotu Louisa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cuudowny :** Czekam na kolejny :>

    OdpowiedzUsuń
  4. Matko święta, genialne!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mały Książę. . Rozbraja mnir to XD

    OdpowiedzUsuń
  6. oj, kochana, widzę, że wydłużasz ostatnio te rozdziały i dzięki ci wielkie za to. od początku sam wydawał mi się jakimś takim skurwiałym bucem i coraz bardziej myślę, że wcale się nie pomyliłem. nie lubię chujka i choćby nagle zmienił się o 180st. i zaczął przepraszać mils na kolanach, dla mnie i tak jest skończony ;p podobnie jak cass. w sumie to ciężko mi powiedziec, ktore z nich mnie bardziej wkurwia w tym opowiadaniu, ale daję im egzekwo :) niby zayn teraz okazuje się niezbyt fajnym gościem, ale tę postać tak lubię, że nawet jak zrobisz z niego seryjnego mordercę i gwałciciela i tak będę go uwielbiał :D przyznam, że były takie momenty, że nawet shippowałem go z mils. no ale whatever. niech miley pomowi na powaznie z zaynem, potem powróć tu szybko lou i zaskakuj niespodziewanymi zwrotami akcji dalej ;)
    buziaczki, moja fanfikowa księżniczko <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Coś mi tu nie gra, tak coś wspomniałaś o tym podobieństwie Zayna i Sama a za chwilę światełko w moim móżdżku przypomniało mi że Zayn był przy domu Miley gdy ten płonął, w dodatku te dziwne odpowiedzi księcia w kwestii rodziny. Coś tu jest nie tak, obstawiam jakieś kuzynostwo, ewentualnie rodzeństwo ale równie dobrze mogę się mylić.:P
    PS. Coś bardziej lubię tu Harrego. On musi coś wiedzieć ale nic nie mówi...
    nuda100

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział ! Ta rozmowa Harry'ego z Miley... hm... Zaczynam się czegoś domyślać, ale wolę nie mówić, żeby nie zapeszyć :) Z pewnością Harry coś wie, i muszę się tego jak najszybciej dowiedzieć :D Do następnego - @zosia_official ^.^

    OdpowiedzUsuń
  9. Czyżby Sama i Zayna łączyło pokrewieństwo?
    Harry okazuje się być wspaniałym przyjacielem...

    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo ciekawy rozdział :))))
    Z niecierpliwością czekam na kolejne

    OdpowiedzUsuń
  11. Aww ten rozdział jest taki awww

    OdpowiedzUsuń
  12. Oh, jak super, że dodałaś. Uwielbiam to jak piszesz. Czekam na dalszą część. :)
    Zapraszam też do siebie. :*
    http://alex-lives.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten rozdział kupił mnie croissantami z dżemem i Małym Ksieciem aka Harrym Stylesem jako Tajnym Agentem Służb Specjalnych Ku Chwale Jej Królewskiej Mości.
    Będę się streszczać, bo muszę pisać tą nieszczęsną pracę dyplomową: Czy jeśli Miley pieprzyła Sam i Zayna to wszystkich innych członków rodziny też powinna? Mam nadzieję, że nie. Nie wiem czy shippuję ją i Louisa, ale z pewnością shippuję ją z czymś co potrafi powstrzymać katastrofy i klątwy spadające na jej głowę.

    M.K
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój komentarz brzmi chamsko, ale nie miał tak być. On jest bezpośredni i podprogowo zabawny uderzający w Twój dystans do g. bohaterki. Ok? Ok.
      Teraz mogę spokojnie dalej cierpieć na migrenę.

      Usuń
    2. Brzmi chamsko? Pls, jakbym nigdy wcześniej Twoich komentarzy nie czytała :D Brzmi Maurowo, tak po prostu <3

      Usuń
  14. Harry jest taaaaaaaaaaaki kochany w Twoim opowiadaniu!!! Uśmiechałam się jak nienormalna do tego rozdziału, naprawdę! Poza tym przezwisko Mały Ksiązkę tak do niego pasuje, że pewnie zacznę do niego mówić w ten sposób na co dzień XD
    Boże, jak ja doskonale rozumiem Miley... Na jej miejscu też od razu uciekłabym pod prysznic albo po prostu gdzieś, gdzie nikt inny by mnie nie widział, po czym rozpłakałabym się jak małe dziecko. Nie obchodzi mnie, ile mam lat, czasem płacz to jedyne sensowne rozwiązanie, kiedy emocje w środku szaleją i człowiek dostaje z nimi szału. Wiesz, spodziewałam się, że Harry będzie... wścibski? To złe słowo, kompletnie nie pasuje, niestety żadne inne nie przychodzi mi do głowy. W każdym razie po uwadze "wszystko słyszałem" oczekiwałam szczegółowego dopytywania się, może nawet pretensji, w końcu, jak się później okazało, koleś doskonale wie co się wokół niego dzieje i bynajmniej tej wiedzy nie ukrywa. Tymczasem Harry samą swoją postawą nakłonił Mils do zwierzeń. Faktycznie człowiek roztacza wokół siebie taką aurę zaufania, że ja sama wyśpiewałabym mu wszystko jak na spowiedzi. Przy kimś takim czujesz, że Twoje tajemnice są bezpieczne. Podoba mi się, że Harry nie ocenia Miley za to, co ją łączy z Louisem, mimo iż ten jest przecież oficjalnie zajęty. Może to dlatego, że on faktycznie zna pewne szczegóły jego związku z Eleanor, przez co jest krytycznie nastawiony wobec Mils? Kolejny plus: nawet się słowem nie zająknął o sprawie z Zaynem, dopóki bohaterka sama go o to nie zapytała. Po prostu nie obchodzą go czyjeś prywatne sprawy, jest zawsze gotów wysłuchać i wesprzeć, ale pozostaje w tym wszystkim bezstronny. To niesamowita cecha.
    Zastanawiam się tą całą sprawą z rodziną Samuela. Chyba każdy na jego miejscu próbowałby odnaleźć biologicznych rodziców, nie wiem, czy jest ktoś taki, kto oparłby się chociażby kilku drobnym krokom w tym kierunku. I jeszcze ta uwaga o tym, że jego matka była Żydówką. Serio, Miley, nie bądź naiwna - Sam bankowo się dowiedział, skąd pochodzi, ale z jakichś przyczyn to przed Tobą zataił. Tylko jakich? Czyżby jego rodzice nie zgadzali się z jego wyobrażeniami? Może to jacyś niekoniecznie źli ludzie? Powiedziałabym, że w takim wypadku Samuel chyba poszedł w ich ślady, ale wolę nie oceniać tego zbyt pochopnie. Poczekam na więcej szczegółów, zwłaszcza że ta kwestia jest niesamowicie ciekawa.
    Co do całości rozdziału - jak zawsze czytało się świetnie. Uwielbiam tę historię :D
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A właśnie! I nie myśl, że nie zwróciłam uwagi na ewentualne pokrewieństwo Sama i Zayna. Ale na razie jestem zbyt przerażona, więc nie rozwinę się w tym temacie XDDD

      Usuń
    2. Ej, tak całkiem szczerze to nie wiem, co Wy z tym pokrewieństwem, bo przecież Zayn nie jest Żydem XD Chciałam tylko podkreślić fatum Miley, a może raczej jej upodobanie hmmm... erotyczne, które nigdy nie kończy się dobrze ;) Nawet nie pomyślałam, że możecie to tak odebrać. Ale w sumie to bardzo ciekawe, że tak to zabrzmiało, zupełnie inna perspektywa :)

      Usuń
  15. dzisiaj znalazłam ten fanfik i muszę powiedzieć, że jest świetny! Louis, Miley, Harry -- wszystko idealnie (tylko Eleanor mi strasznie przeszkadza, ale da się żyć) nie mogę się już doczekać następnego, chociaż nwm co ile wrzucasz nowy rozdział, mam nadzieję, że szybko, ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Cię zainteresowałam :) Rozdziały dodaje w weekendy, albo co tydzień, albo co dwa ;)

      Usuń
  16. To jest tak dobre , że chętnie kupiŁBYM nawet e booka. Nie doczytałem do końca, ale mam zamiar pozdrawiam autorkę !

    Ps. Miło poczytać dla odmiany coś składnego w całym tym internetowym śmietniku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurde, drugi męski komentarz pod jednym rozdziałem w tej sfeminizowanej blogosferze. Chyba otworzę szampana :D

      Dzięki wielkie :) Też pozdrawiam x

      Usuń
  17. Od jakiegoś czasu przymierzam się do tego opowiadania. Dwie osoby mi je poleciły, a kiedy zrobiła to trzecia stwierdziłam "Nie ma zmiłuj, muszę to przeczytać!". Tak więc zacznę i myślę, że możesz spodziewać się moich niesfornych komentarzy w najbliższym czasie.
    Pozdrawiam serdecznie, ściskam itd ;]
    Sinner z jesienia-pisane.blogspot.com
    [Chamska reklama.. :)]

    OdpowiedzUsuń
  18. Harry w tym rozdziale jest taaaaki kochanyyyyy <3

    OdpowiedzUsuń
  19. jeej, swietny rozdzial :)
    czekam na nastepny x

    OdpowiedzUsuń
  20. Hej :) Podczytywałam po cichu ale w końcu muszę się odezwać. Nie wiem jakbym się zachowała na jej miejscu, ale chyba też byłabym wściekła. Z drugiej strony co ma zrobić Louis? Może zachować się jak facet? :P Grać na dwie strony to trochę głupie. Mam nadzieję że w końcu dobrze wybierze bo może być za późno.

    Dodałam Cię już dawno do linków :) a teraz zapraszam do siebie ;) http://w-sercu-skrywane.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Mam nadzieję, że nowy już blisko... <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Czy będzie coś nowego jeszcze kiedyś?! <3 Booooooże uzależniłam się od zaledwie kilku rozdziałów :3!!!

    OdpowiedzUsuń