poniedziałek, 5 stycznia 2015

Rozdział XXVIII


Ten rozdział jest niedokończony! Wrzucam go, bo wiem, jak długo już czekacie na nowości, a wiadomo - Święta, Sylwester, miliony obowiązków, więc oczywiście znowu musiałam się z tym nie wyrobić, ale nie chcę Was dłużej trzymać tak bez znaku życia, więc wrzucam ile mam. Reszta niebawem ;)

Buziaki,
M. x




****************************************




Po śniadaniu poszłam w końcu odpocząć. Chciałam zdrzemnąć się choć na godzinę, bo niewyspanie dawało mi się we znaki. Ale to była bardzo utopijna wizja. Leżałam na łóżku i wpatrywałam się w wirujące za oknem płatki śniegu. Mimo zmęczenia nie potrafiłam zasnąć. Za dużo rzeczy wydarzyło się w zbyt krótkim czasie. Mój umysł zajęty był ciągłym analizowaniem wszystkich zdarzeń, rozmów, poszczególnych słów, wciąż na nowo i na nowo, jak odtwarzanie zapętlonej na Winampie piosenki. Rozmowa z Małym Księciem pozwoliła mi oderwać się od uporczywie powracających w mojej głowie słów Louisa, za to teraz myślałam tylko i wyłącznie o Cassie i Samie. Głównie o Samie. Nigdy nie był zbyt mocno związany z rodziną. Czasem wydawało mi się nawet, że tak naprawdę nie dbał o swoich adopcyjnych rodziców i nie okazywał im dostatecznej wdzięczności za wszystko, co przez całe życie dla niego robili. Jak czas pokazał, o mnie też tak naprawdę nie dbał i zostawił mnie wtedy, gdy go najbardziej potrzebowałam. Dlaczego to zrobił? A co jeśli Cassie maczała w tym palce?

Nagle wszystko na nowo zaczęło układać mi się w głowie w harmonijną całość. Tak, jakbym wcześniej próbowała złożyć puzzle, jednak zgubiła kilka elementów, a te, które miałam, połączyła w zły sposób. Natychmiastowo wyszłam z pokoju.

– Harry! – zawołałam.

Chłopak stanął tuż przede mną i przeczesał palcami swoje loki. Nie wyglądał na zaskoczonego tym, że wciąż nie śpię i nagle go wołam.

– Myślę, że to Sam i Cassie podpalili mój dom – wypaliłam, darując sobie jakiekolwiek wstępy.

– Dooobrze… – odpowiedział niepewnie Książę. – Usiądźmy – dodał, bo najwidoczniej widział, że szykuje się dłuższa rozmowa.
Usiedliśmy na kanapie. Harry pomachał ręką, sugerując, żebym kontynuowała.

– To, że Sam mnie odrzucił, kiedy zostałam kompletnie bez niczego i nikogo, jest wystarczającym dowodem, że tak naprawdę nigdy mu na mnie nie zależało. Na rodzicach też. Cassie już wtedy zaczęła mnie nienawidzić, bo była zazdrosna o… – Urwałam na chwilę, zastanawiając się nad słowami, które w żaden sposób nie zdradzałyby prawdziwego charakteru mojej relacji z przyrodnim bratem. – …o mój dobry kontakt z Samem. Była w nim cholernie zakochana. Miała motyw. Wystarczyło się mnie pozbyć i nikt by już jej nie zawadzał w podbijaniu jego serca. Nie wiem, czy on kiedykolwiek odwzajemnił to uczucie, ale bez względu na to, byłam dla niego przeszkodą. Rodziców miał gdzieś, ale to mnie lepiej traktowali. Podobno często tak się zdarza, że młodsze dziecko ma szczególne profity, tym bardziej, jeśli to dziewczyna, a do tego jeszcze dochodził fakt, że tylko ja byłam ich biologicznym potomkiem. Mógł się zemścić. Na mnie i na nich. A do tego zgarnąć niemałą sumkę z odszkodowania i żyć jak pączek w maśle pijąc i ćpając razem z Cassie. Zobacz, ktoś podpalił nawet tę starą ruderę, do której tu przyjechałam. Kto byłby na tyle zdesperowany, żeby przyjeżdżać tu przez pół Anglii i podpalać kilka ledwo stojących desek, gdyby nie chodziło o mnie? Przede wszystkim nikt nie znałby mojego adresu zamieszkania, a to Cassie napisała do mnie list. Niedługi czas po tym pożarze stanęła razem z Samem w progu tego mieszkania. Istnieją takie przypadki? – zapytałam retorycznie na koniec.

– Mówiłaś o tym policji? – zapytał nieco wstrząśnięty tymi rewelacjami.

– Nie – odpowiedziałam i od razu zaczęłam zastanawiać się, jak się z tego wytłumaczyć. Nie powiedziałam o tym policji, bo wiedziałam, że rozmowa ze śledczymi to nie to samo, co zwierzanie się kumplowi. Na pewno wyszedłby na jaw mój romans z Samem, a o tym nie chciałam nawet myśleć. Tylko jak wytłumaczyć to Małemu Księciu?

– Czemu? – Jak się spodziewałam, padło oczywiste w tym miejscu pytanie.

– Dopiero teraz połączyłam fakty. – Zrobiłam z siebie totalną idiotkę, ale nie miałam wyboru.

– Zrób to. Jak najszybciej. – Był bardzo poważny. – A teraz prześpij się, bo nie wyglądasz najlepiej – dorzucił z troską i wyszedł z pokoju.




***



Nie zamierzałam puścić Zaynowi płazem jego długiego jęzora, ale w końcu miałam spędzić u niego Wigilię. Nie chciałam siać zamieszania i rozdmuchiwać afery w Święta, dlatego schowałam złość do kieszeni i reprymendę odłożyłam na później. Ale co się odwlecze, to nie uciecze, jak to mówią.

Zayn mieszkał w domu jednorodzinnym na obrzeżach Londynu. Nie była to willa, ale też nie jakaś wiejska rudera – z zewnątrz białe malowanie, niewielki ogródek ze skalnikiem i oczkiem wodnym, dookoła biegający, mały włochaty kundelek, podwórko jak każde podwórko, dom jak dom, nic szczególnego. Jednak wnętrze miało w sobie już coś wyjątkowego, a dokładniej orientalnego. Żywa kolorystyka dywanów i tapet; niemal każda rzecz miała zdecydowany odcień, jednak wszystko to w ogólnym oglądzie nie raziło w oczy i nie tworzyło efektu jarmarku, a raczej układało się w radosną, przyjemną dla oka kompozycję. Pierwszy raz w życiu widziałam wiszące na ścianach arrasy. Przedstawiały głównie motywy roślinne i zwierzęce, ale jeden, najokazalszy i umiejscowiony na ścianie w salonie, ukazywał arabski pałac ze złotymi kopułkami. A może to był meczet? Znawca kultury Wschodu ze mnie żaden, ale tkanina zrobiła na mnie duże, estetyczne wrażenie.

Ojciec Zayna pracował w swoim ojczystym Egipcie. Nie zdołał przyjechać do domu na Święta, więc przywitała mnie jedynie matka Zayna, Christina i jego dwie siostry – Amira i Jasmina. Zdziwiły mnie te arabskie imiona w zestawieniu z brytyjskimi, co nie uszło uwadze Zayna. Wytłumaczył mi, że jego rodzice zawarli sprawiedliwy pakt – matka miała wybierać angielskie imiona dla synów, ojciec arabskie dla córek. Dla odmiany synowie mieli przejąć wiarę ojca, córki chrześcijaństwo. W teorii brzmi całkiem sensownie, ale w praktyce, widząc jedną rodzinę, w której kobiety wyglądające jak arabskie księżniczki z orientalnymi imionami wierzą w Chrystusa i mają matkę Christinę, a Zayn pada twarzą we wschodnim kierunku, ciężko było nie odnieść wrażenia, że to istny dom wariatów. Na szczęście bardzo szybko zorientowałam się, że nikt z nich nie jest zbyt pobożny i nie przywiązuje większej wagi do obrządków religijnych, a samo wyznanie stanowi tak naprawdę jedynie formalność.

Czułam się bardzo dziwnie. Z jednej strony widok żywej, ogromnej, pachnącej lasem choinki przystrojonej w złoto-czerwone ozdoby sprawił mi dużą radość, jakbym była małym dzieckiem. Kolorowe drzewko budziło we mnie jakieś ciepłe, przyjemne wspomnienia z dzieciństwa, kiedy Boże Narodzenie było dla mnie czymś magicznym i cudownym. W mojej głowie bardzo mocno utkwiły obrazy z czasów przedszkola, kiedy co roku w okresie świąt mama własnoręcznie robiła ze świerku, małych bombek i innych kolorowych ozdóbek świąteczne stroiki i wieszała je na drzwiach i oknach, a tata zawsze zdejmował skądś najładniejszą jego zdaniem kompozycję, kładł ją na stole i dodawał adwentowe świecie. Choinka w domu Zayna przywołała wszystkie te wspomnienia. Szczerze wzruszyłam się, jednak po chwili pozytywne emocje ustąpiły miejsca przygnębiającemu smutkowi. To było bardzo miłe ze strony tych kobiet, że krzątały się po kuchni i przygotowywały uroczystą kolację tak naprawdę ze względu na mnie, jednak wiedziałam, że tutaj nikt nie będzie śpiewał kolęd, dzielił się opłatkiem, obdarowywał prezentami, a w nocy szykował się na uroczystą pasterkę. Doceniałam ich starania i niezwykłą życzliwość, jednak jak mogłam być szczęśliwa, gdy spędzałam swoje pierwsze święta bez rodziny, wśród zupełnie obcych ludzi, a ci, którzy zawsze w tym czasie cieszyli się razem ze mną i dzielili miłością i radością, odeszli tam, skąd nigdy nie wrócą?


48 komentarzy:

  1. świetny <3 cudowna jesteś że dajesz nam chociaż pół rozdziału, to taki kochane ;)
    ~BiBi

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się nieźle... coś czuję, że jej związek z Samem prędzej czy później wyjdzie na jaw.... Może Harry to z niej wyciągnie...
    Czekam na ciąg dalszy!

    PS: A co z Lou? Odezwał się do niej?

    OdpowiedzUsuń
  3. przeczytalam ten fragment ktory wrzucilas, czekam na reszte x

    OdpowiedzUsuń
  4. taki troszeczkę przygnębiający ten rozdział, ale i tak jest świetny. Mam nadzieję, że to co dodasz jakoś rozjaśnij ten rozdział. Oh i tak troszkę brakuje nam Pana Tomlinson'a, chociaż uwielbiam jej rozmowy z Harrym i to, że nazywa go Małym Księciem. To jest takie osobliwe. Mam nadzieję, że dalsza część niebawem! :) x

    OdpowiedzUsuń
  5. Niecierpliwie czekam na dalszą część ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Niecierpliwie czekam na CD.
    Rozdział cudny! *.*

    /PatQa

    OdpowiedzUsuń
  7. świetnie jak zawsze <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdzial nie moge sie doczekac nn

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojeku, no jak można nie kochać Harry'ego? Ja nadal po tylu rozdziałach fangirlinguję, kiedy Miley nazywa go Małym Księciem bo to takie słodkie! <3
    Oho, ej ja bym na to nie wpadła, że to oni mogli podpalić :O
    Czekam na ciąg dalszy! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zostałaś nominowana do Liebster Award. Wiecej na blogu http://lovemethat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Super że dodalas!
    Jestem ciekawaa bardzoo co z Lou.
    ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. Jejejej ^^ w końcu!!! Rozdział super i czekam na next :3

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej x Wczoraj trafiłam na ten ff, przez polecane na blogu Furious no i wow. Przeczytałam wszystko w takim czasie i jestem zaskoczona. Piszesz tak lekko, wiesz, masz lekkie pióro, czy jak to się tam mówi. Zaskoczyłaś mnie tym stylem pisania, bo chyba w żadnym ff, nikt nie pisze nawet w niewielkim stopniu, jak ty. Umiesz tak dobierać słowa, wszystko tak pięknie ze sobą gra. Wracając do ff, wydaje mi się, że relacja Sama i Mils wyjdzie na jaw, prędzej, czy później. I jejku, shipuje ją z Lou *-* Dla mnie oni są perfekcyjni, a nie Elounor. O to chodzi, że nie są podobni, ale się przyciągają. To jaka jest ich relacja, omg, co ja bym dała za faceta, takiego jak Lou. Mam nadzieję, że Cass i Sam trafią do paki hehehe. W końcu z Mils się nie zadziera. Oki. Także duuuuużo wenki przy następnym rozdziale *rzuca worek weny* no i powodzenia. Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  14. Wooow jak dawno mnie tu nie było..
    Ale chyba dużo mnie nie ominęło...
    Blog porzucony? ._.

    OdpowiedzUsuń
  15. O ja Cie <3 kocham! Ostatnio poszukiwałam ciekawego bloga i właśnie na taki trafiłam !! Przeczytałam całego z zapartym tchem i nie mogę się doczekać kolejnego :D wspaniały pomysł i świetne wykonanie *.* czekam czekam czekam :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny rozdział ^o^
    Kiedy next? Nie mogę się doczekać :3

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny ^^ nawet połówka dobra ;) czekam na dokończenie :3 na prawdę masz fantastycznego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  18. jak zawsze świetne :* <3
    Zapraszam na mojego bloga:
    http://www.love-is-blind-as-rose-colored-glasses.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny blog ♥ kocham ♥ nawet połówka cudowna ;* a jak wam będzie się nudzić w przerwie od rozdziałów to ja zapraszam do siebie dla zabicia czasu :)
    The-love-story-fanfiction-niall- horan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. Czekam na następny cudowny rozdział
    Ja zapraszam cię na moje opowiadanie które pisze z koleżanką http://here-are-dying-white-angels.blogspot.com/2015/01
    Pozdrawiam serdecznie Olcia:*

    OdpowiedzUsuń
  21. Kiedy dodasz następny rozdział? Jest już luty a ten napisałaś z początkiem stycznia :-( Proszę dodaj bo już się nie mogę doczekać ❤

    OdpowiedzUsuń
  22. uwielbiam Twój styl pisania uważam, że masz do tego talent:) naprawdę świetnie Ci to wychodzi, czytam i czekam na nowy rozdział

    OdpowiedzUsuń
  23. Fajnie, że dodałaś chociaż część rozdziału, niestety wielka szkoda, że dopiero teraz miałam okazję to przeczytać. Ale nie mam co się tłumaczyć, doskonale mnie przecież rozumiesz :)
    Pierwsza scena mną wstrząsnęła. Mam naprawdę nieciekawe zdanie o Samie, o czym zresztą wielokrotnie już wspominałam, ale jak dotąd nie przyszło mi do głowy, że to on i Cassie mogli stać za tym podpaleniem. Za tym drugim owszem, jednak przy pierwszym... W głowie się nie mieści, że można być aż tak perfidnym. Czego to człowiek nie zrobi z zazdrośc? Mówię tu oczywiście o Cassie, bo Sama nie wiem jak nazwać. Mógł sobie nie kochać adopcyjnych rodziców, ale zawdzięczał im dach nad głową, tymczasem posunął się do czegoś tak okropnego. A posuwać Miley nikt mu nie kazał. To brzmi okrutnie, lecz niestety taka jest prawda. Samej Miles nie winię, po prostu zaufała niewłaściwemu facetowi, a z tego co widzę Sam umie czarować i owijać sobie kobiety wokół palca, skoro teraz to Cassie jest na każde jego skinienie. Smutne. Tak czy siak w stu procentach zgadzam się z Harrym, Miley MUSI całą sprawę zgłosić na policję. Wiadomo, że ewentualne postępowanie nie będzie dla niej przyjemne, bo w końcu wyjdzie na jaw, że miała romans z przyrodnim bratem, ale lepsze to niż pozostawanie takich debili na wolności. Oboje powinni zapłacić za to, co zrobili.
    Druga scena jest przepiękna, choć oczywiście dało się wyczuć tę samotność Miley - kto by je nie czuł, skoro spędzała święta w gronie miłych, ale wciąż obcych osób. W sumie to naprawdę fajne ze strony mamy Zayna i jego sióstr, że tak ciepło przywitały swojego gościa i stanęły na wysokości zadania, by uczynić Wigilię jak najprzyjemniejszą.
    Taka mała uwaga: nie wiem, czy to nieścisłość, czy zabieg celowy, ale wspomniałaś, że rodzice Zayna mieli kompromis co do wyboru imion i Christina miała dawać synom imiona angielskie. Tyle że Zayn nie jest imieniem angielskim, to tak na marginesie xd
    Oj, zdecydowanie to dla mnie za mało, więc czekam na ciąg dalszy <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aj, masz nosa! Złapałaś mnie, ale mogę to wytłumaczyć xD Chociaż nie wiem, czy moje tłumaczenie nie zrujnuje tego ff, ale... Piszę to jako normalną powieść, potem przerabiam na fanfika i wrzucam tutaj. I, jak można się łatwo domyślić, Zayn w pierwowzorze ma inne imię, stąd wyszła mi taka śmieszna gafa. Mam nadzieję, że nikt poza Tobą nie zauważy xD

      Usuń
  24. Kiedy następny rozdział
    Nie mogę się juz doczekać xd

    OdpowiedzUsuń
  25. Droga Leno!
    Przeczytałam cały rozdział szybciutko, z zapartym tchem. Pewnie to ile czasu poświęciłam na czytanie wynika też z tego, że niezbyt wiele tego rozdziału było, ale mniejsza już o formalności.
    To opowiadania, z powodu głównej bohaterki, wydaje się być proste i łatwe do przełknięcia, ale to tylko sprytny zabieg z Twojej strony, by przechytrzyć czytelnika. Te wszystkie zdarzenia z Louisem i Samem, oraz –moim ulubieńcem! – Małym Księciem, stawiają Miley w takiej sytuacji, że nie ma kompletnie pojęcia jaką decyzję podjąć. I nie dziwie jej się. Pewne moralne i emocjonalne aspekty tego opowiadania skłaniają mnie do refleksji i szczerze mówiąc, sama nie wiem jaką podjęłabym decyzję na jej miejscu.
    Rozbawił mnie, niemal do łez, obraz Miley Scherlocka, która nagle składa wszystko do kupy. Myślałam, że po wydarzeniach związanych z Louisem, raczej zwinie się w kłębek i będzie biadolić nad swoim ciężkim losem, ale zaskoczyło mnie to, że jej myśli przybrały inny tor i zaczęła zastanawiać się nad motywami za powrotem Sama. Możemy wepchnąć drania pod pociąg? Lubię skurwysynków, ale tego nie zabrałabym nawet na pół randki. Dzii… Co za dupek!
    W ogóle nie widzę powodu dla którego on i Cassie mieliby w dalszym ciągu dręczyć Miley. To po prostu pozbawione sensu, zwłaszcza, że nie stanowi już dla nich żadnego zagrożenia. Stara się wieść swój żywot z dala od tego niedawnego dramatu i w swój nieporadny sposób usiłuje nawiązać jakieś więzi społeczne, sklejając w całość ten bałagan, który potocznie nazywa życiem.
    Mam nadzieję, że Miley w końcu puknie się w ten rozczochrany łeb i przedłoży całe to zamieszanie odpowiednim przedstawicielom prawa, aby posadzić Sama na jego miejscu: czytaj, za kratkami, gdzie nie będzie mógł już posuwać nieletnich, naiwnych lasek i robić im wody z mózgu.
    Strasznie rozbawiła mnie ostatnia wzmianka o rodzinie Zayna, bo w pracy współpracuję z przedsiębiorstwami z bliskiego wschodu i trzeba to oddać iż są to osoby bardzo barwne pod względem charakteru. ;pp

    Pozdrawiam i czekam na dalszą część rozdziału,
    M.K

    OdpowiedzUsuń
  26. Kocham to opowiadanie rozdział zajebisty
    Ja zapraszam cię na moje opowiadanie które pisze z koleżanką http://here-are-dying-white-angels.blogspot.com/2015/01
    Pozdrawiam serdecznie Olcia:*

    OdpowiedzUsuń
  27. nie chce nic mówić ale nie sądzisz że my już czekamy dość wystarczająco na kolejny rozdział chyba powinnaś to wiedzieć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju nie zachowuj się jak 3-latek ;) kochasz to poczekaj

      Usuń
  28. Pół rozdziału i trzy miesiące czekania ;_;

    OdpowiedzUsuń
  29. świetne! :)
    dzisiaj zaczęłam czytać twojego bloga i mega mi się spodobał!
    pisz dalej szybciutko! :) masz talent :>
    tymczasem zapraszam do siebie http://art-of-killing.blogspot.com/
    ps. dołączam do obserwowanych i liczę na to samo:)

    OdpowiedzUsuń
  30. Nadal trwam w wątłej nadziei pragnąc dalszego rozdziału ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. To trochę nie jest w porządku, że tak nagle przestałaś pisać, bez żadnego uprzedzenia :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest na studiach i nie jest tak łatwo znaleźć czas na pisanie, a teraz w wakacje na pewno, tak jak każdy, chce odpocząć... A takie komentarze tylko zniechęcają autorów do pisania, więc na przyszłość zastanów się 5 razy, co chcesz napisać i tego nie pisz ;)

      Usuń
  32. Zostałaś nominowana do Libester Award. Zapraszam : http://cherlloydandonedirection.blogspot.com/2015/05/libester-blog-awards-2.html

    OdpowiedzUsuń
  33. Czy to ff będzie jeszcze kontynuowane?

    OdpowiedzUsuń
  34. Czekam :< Na cokolwiek również <3
    Mam nadzieję, że coś się kiedyś pojawi...

    OdpowiedzUsuń
  35. Super :) Czekam na więcej ♡

    OdpowiedzUsuń
  36. Wow kocham tego bloga.
    Jest genialny.
    Cóż przeczytała go szybko i mam nadzieje ze kiedyś go dokonczysz ;)
    Jakbys miała zamiar go pisać dalej napisz mi o tym na TT @Cari_pl
    Zapraszamy do mnie
    sila-marzen-one-direction-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  37. Ten blog jest świetny. :3 Zamierzasz go jeszcze kontynuować?

    OdpowiedzUsuń
  38. Czekam, czekam (nie)cierpliwie. ;)
    Życzę czasu!



    Poszukująca Własnego Powołania

    OdpowiedzUsuń